Przestrzeń Serialowa – 22.01.2018
Prowadzi: Natalia Rojewska, Rafał Król
Realizuje: Paweł Grendysa
Grafika: Kuba Siedlecki
SKAM, w dosłownym tłumaczeniu – wstyd, to niskobudżetowa produkcja skierowana do norweskiej młodzieży w wieku szesnastu lat. Jest to jednak krzywdzące uogólnienie. Zaskoczyła ona wszystkich, łącznie z twórcami i młodą obsadą, podbijając serca widzów na całym świecie. Poznałam ją jednak za sprawą przypadku. Po raz kolejny moje uzależnienie od platformy tumblr naprowadziło mnie na mniej komercyjną produkcję jaką jest właśnie SKAM.
A co w niej takiego innego? Zacznijmy może od formy. W ciągu tygodnia na stronę internetową stacji NRK publikowane były kilkuminutowe klipy, facebookowe wiadomości oraz zdjęcia wrzucane przez fikcyjne postacie na Instagrama. Fabuła SKAM działa się więc w czasie rzeczywistym, a młodzi widzowie mogli jeszcze bardziej wczuć się w życie ulubionych bohaterów. Dla osób, które wolały tradycyjną formę oglądania seriali, czekała wersja alternatywna. Odcinki, które zawierały w sobie klipy z całego tygodnia wychodziły w piątkowe wieczory.
Bohaterowe również są nieszablonowi, w przeciwieństwie do amerykańskich seriali młodzieżowych. Każdy z czterech sezonów SKAM przedstawia nam innego protagonistę, ucznia liceum Hartvig Nissen. Pierwszą poznajemy Evę Mohn, która jak chyba każda samotna nastolatka pragnie wpasować się w środowisko. W drugim sezonie poruszany jest problem gwałtu. Trzeci i czwarty sezon przedstawiają istotę dyskryminacji wobec pochodzenia, orientacji seksualnej czy wiary.
Rodziców czy nauczycieli w tym serialu praktycznie nie spotykamy, ale jest jedna osoba dorosła, o której zapomnieć nie można. Jest nią oczywiście Julie Andem, twórczyni SKAM. W ostatnim czasie zgodziła się współtworzyć produkcję amerykańskiej wersji serialu mającą miejsce w teksańskim Austin. Odcinki tego remake’u bazującego na znanej już norweskiej historii, dostępne są na facebooku. Istnieje jednak trochę odstępstw od oryginału. Pojawiają się nowi bohaterowie, niektóre wydarzenia nie mają miejsca albo działy się dawno temu. Jednym słowem wciąż można mieć nadzieję, że fabuła pójdzie w zupełnie innym kierunku. Trzeba w końcu wierzyć, że jeśli tym projektem opiekuje się Julie Andem, to na pewno jakoś nas zaskoczy.