Problemy contendera. Co się dzieje w Filadelfii?

Przed rozpoczęciem sezonu Philadelphia 76ers była uznawana za jednego z głównych kandydatów do zdobycia mistrzostwa NBA. Po 15 meczach zespół legitymuje się jednak bilansem 3-12 i jest drugą najgorszą drużyną w lidze. Co wpływa na problemy Sixers i jaka może być ich przyszłość?

źródło: Getty Images

Ciężki początek roku

Filadelfia rozpoczęła rok 2024 jako trzecia drużyna Konferencji Wschodniej, ustępując jedynie Boston Celtics i Milwaukee Bucks. Joel Embiid prowadził w wyścigu o nagrodę MVP, osiągając średnią punktową wyższą niż liczba minut spędzanych na boisku. W historii NBA tylko raz miała miejsce podobna sytuacja, a dokonał tego Wilt Chamberlain. Na niesamowity poziom wszedł także Tyrese Maxey, który w lutym po raz pierwszy w swojej karierze został wybrany do Meczu Gwiazd. Philadelphia była jedną z siedmiu drużyn, które miały dwóch zawodników wybranych do tego prestiżowego spotkania. Joel Embiid nie wziął jednak udziału w meczu z powodu kontuzji. Właśnie wtedy zaczęły się poważne problemy Sixers.

Adrian Wojnarowski, jeden z najbardziej rzetelnych dziennikarzy NBA, poinformował 1 lutego, że Embiid nie będzie zdolny do gry w meczu przeciwko Utah Jazz. Dzień później dowiedzieliśmy się, że doznał urazu łąkotki, który wykluczył go z gry na dłuższy okres. Kameruńczyk opuścił ponad dwa miesiące, co automatycznie wykluczyło go z walki o nagrodę MVP. Nie był to jednak jego największy problem, ponieważ cała drużyna mocno odczuła brak swojego lidera. Bez Embiida Sixers zanotowali bilans 11-18. Do końca sezonu walczyli o gwarantowane miejsce w play-offach, lecz nawet powrót Joela nie pozwolił osiągnąć tego celu.

źródło: FB Philadelphia 76ers

Nieudany post-season

Ostatecznie Filadelfia zakończyła sezon na 7. miejscu, co nie gwarantowało bezpośredniego awansu do play-offów. W turnieju play-in zmierzyli się z Miami Heat. Jednopunktowe zwycięstwo (105:104) zapewniło im udział w play-offach z 7. pozycji. Ich rywalami byli New York Knicks, którzy w ostatniej kolejce sezonu zasadniczego awansowali na drugą lokatę. Nowojorczycy wygrali dwa pierwsze mecze rozegrane w Madison Square Garden.

W trzecim spotkaniu Philadelphia odniosła swoje pierwsze zwycięstwo w serii, głównie dzięki fenomenalnemu występowi Joela Embiida, który zdobył aż 50 punktów. Jednak po kolejnym pojedynku Knicks objęli prowadzenie 3-1 i mieli szansę zakończyć serię w następnym meczu przed własną publicznością.

Wtedy na scenę wkroczył MIP sezonu, Tyrese Maxey. Młody rozgrywający zdobył 46 punktów, a dzięki jego celnej trójce w ostatnich sekundach meczu doszło do dogrywki, w której Sixers triumfowali. Szóstego meczu jednak nie udało się wygrać, co oznaczało, że Philadelphia odpadła z rywalizacji już w pierwszej rundzie. Kibice zapamiętają tę serię przede wszystkim przez obrazki cierpiącego z powodu kontuzji Joela Embiida.

Aktywne lato w Pensylwanii

Zarząd Sixers wiedział, że w drużynie muszą nastąpić zmiany. Weszli w offseason bojowo, mocno przewietrzając skład. Z zespołu odeszli Nicolas Batum i Mo Bamba, którzy trafili do Clippers. Buddy Hield oraz De’Anthony Melton również znaleźli nowych pracodawców w Kalifornii, tym razem w Golden State Warriors. Cameron Payne przeszedł do New York Knicks, a Paul Reed do Detroit Pistons.

W Filadelfii na dłuższy czas zdecydowali się pozostać Kyle Lowry, KJ Martin, Kelly Oubre Jr., a przede wszystkim Tyrese Maxey. 24-latek bezapelacyjnie zasłużył na nowy, bardziej lukratywny kontrakt.

Philadelphia 76ers z pewnością była jednym z największych wygranych tegorocznej free agency. Do drużyny dołączyło wielu doświadczonych graczy. Andre Drummond powrócił do zespołu z Pensylwanii. Kontrakty z Sixers podpisali również Eric Gordon, Reggie Jackson i Caleb Martin, wzmacniając skład. Niespodziewanym dodatkiem okazał się Guerschon Yabusele. Francuz już wcześniej miał epizod w NBA – w 2016 roku został wybrany z 16. numerem draftu przez Boston Celtics. Trzy lata później powrócił do Europy, ale po udanych igrzyskach olimpijskich ponownie wzbudził zainteresowanie drużyn NBA. Latem szczególnie zapamiętano go z niesamowitego wsadu nad LeBronem Jamesem w finale igrzysk.

Największym ruchem tegorocznego offseason w całej NBA były przenosiny Paula George’a. Były zawodnik Clippers postanowił spróbować czegoś nowego. Skrzydłowy ostatni raz grał w Konferencji Wschodniej w 2017 roku, reprezentując barwy Indiana Pacers, z którymi dwukrotnie docierał do finałów konferencji.

Paul George ma na swoim koncie dziewięć występów w Meczu Gwiazd, sześciokrotny wybór do drużyn All-NBA oraz czterokrotny do All-Defensive NBA. Jego doświadczenie i umiejętności miały stanowić kluczowy element w nowym składzie Sixers.

Problemy zdrowotne

Opinie na temat nowego Big 3 w Filadelfii były podzielone przed rozpoczęciem sezonu. Część kibiców z optymizmem spoglądała na tercet Maxey, George i Embiid, licząc na walkę o mistrzostwo. Inni martwili się o podatność zawodników na kontuzje. Spośród tej trójki jedynie Tyrese Maxey nie miał jeszcze w swojej karierze poważnych urazów. Porównywano to do projektu Brooklyn Nets sprzed kilku lat, gdzie wielka trójka – Kevin Durant, Kyrie Irving i James Harden – miała przynieść pierwsze mistrzostwo w historii organizacji, ale problemy zdrowotne pokrzyżowały te plany, a drużyna nawet nie awansowała do finałów konferencji.

Przed startem sezonu Shams Charania poinformował, że zarówno Joel Embiid, jak i Paul George, nie zagrają w inauguracyjnym meczu przeciwko Milwaukee Bucks. George wrócił na parkiet 5 listopada, debiutując w przegranym spotkaniu z Phoenix Suns. Kilka dni później Charania doniósł, że tym razem z gry wypada Tyrese Maxey, który doznał urazu ścięgna udowego.

Cała trójka – Maxey, George i Embiid – zagrała razem po raz pierwszy 21 listopada. Mimo wielkich oczekiwań Sixers niespodziewanie przegrali 111-117 z osłabionymi kontuzjami Memphis Grizzlies.

źródło: FB Philadelphia 76ers

Pozaboiskowe popisy oraz morale zespołu

Joel Embiid znany jest ze swoich niesportowych zagrywek. Częste wymuszanie fauli czy flopowanie to tylko niektóre z zachowań, z których zasłynął Kameruńczyk. Jak się okazuje, nawet poza boiskiem potrafi pokazać się z nie najlepszej strony. Były MVP został w tym sezonie ukarany faulem technicznym, przez co Sixers byli zmuszeni zapłacić karę w wysokości 100 tys. dolarów za jego zachowanie. Co więcej, liga zawiesiła go na 3 mecze za popchnięcie dziennikarza. Do incydentu doszło tuż przed jednym z meczów w tym sezonie. 

Niedawno do mediów trafiła informacja o wewnętrznym spotkaniu zawodników Sixers. Podczas dyskusji Tyrese Maxey zarzucił Joelowi Embiidowi częste spóźnienia, co wywołało ostrą reakcję centra. Embiid nie gryzł się w język, mówiąc w wywiadzie: „Ktokolwiek to ujawnił, to prawdziwy kawał g*wna”.

Więcej remisów niż zwycięstw

Tak, to prawda. Choć Philly wygrało w tym sezonie trzy spotkania, to w dwóch z nich potrzebna była dogrywka. W meczu przeciwko Indianie Pacers bohaterem okazał się Tyrese Maxey, a w starciu z Hornets kluczową rolę odegrał debiutant Jared McCain, zapewniając zwycięstwo. Pierwsze zwycięstwo w regulaminowym czasie gry Sixers odnieśli dopiero 23 listopada w meczu przeciwko Brooklyn Nets.

Statystycznie 76ers są jedną z najgorszych drużyn w lidze. Zajmują jedno z ostatnich miejsc pod względem zbiórek i asyst, co przekłada się na średnią zdobycz 104,1 punktu na mecz. Gorsi od nich są tylko borykający się z kontuzjami New Orleans Pelicans. Na tak niską średnią punktów wpływa również skuteczność rzutowa zespołu. Zawodnicy Filadelfii trafiają trójki ze skutecznością zaledwie 31,5%, a 42,8% wszystkich rzutów z gry. W tych statystykach wyprzedzają ich nawet Portland Trail Blazers.

Światełko w tunelu

Pomimo fatalnego startu sezonu, fani Sixers mogą być zadowoleni z występów jednego zawodnika – debiutanta Jareda McCaina. Skauting drużyny z Pensylwanii już wcześniej udowodnił swoją skuteczność, wybierając wartościowych zawodników z dalszymi numerami w drafcie. Przykładem jest Tyrese Maxey, wybrany z 21. pickiem cztery lata temu. W tym roku Sixers, wybierając z 16. numerem, postawili na Jareda McCaina, który po jednym sezonie gry w Duke zadeklarował się do NBA.

Pod nieobecność gwiazd McCain prezentuje się znakomicie. Jest liderem w wyścigu o nagrodę dla debiutanta roku. Występując w pierwszej piątce, zdobywa średnio 26 punktów oraz prawie 6 asyst na mecz. Żaden debiutant od czasów Michaela Jordana nie notował takich wyników.

Pomimo trudnej sytuacji, w której obecnie znajduje się drużyna, McCain staje się wschodzącą gwiazdą i nadzieją na lepsze jutro dla zespołu oraz jego kibiców.

Jakub Cichy

***

Po więcej ciekawych tekstów ze świata sportu zapraszamy tutaj -> Planeta Sportu