Duet o nazwie Pirotechnika możecie kojarzyć z TikToka, ponieważ artyści wchodzący w jego skład, zdążyli już zaznaczyć tam swoją obecność. Jakie mają plany na przyszłość i co chcą zaoferować polskiej scenie muzycznej? Zapraszamy na wywiad.
Pirotechnika, czyli kto?
Pirotechnika to duet muzyczny, który narodził się na TikToku. Aljas i Vrthur to artyści, którzy poznali się za pomocą internetu i jak mówią „chcą robić ogień”. Co się kryje za ich kolektywem? Dosłownie mieszanka wybuchowa, która zdziwi niejednego fana muzyki. W twórczości Pirotechniki odnajdziemy brzmienia rapowe, popowe, techno oraz trap. Duet postawił przed sobą bardzo ambitny cel, jakim jest zbudowanie inkluzywnej publiki. Chcą stanowić reprezentację oraz rozszerzenie dla polskiej sceny muzycznej i młodych ludzi. Zapraszamy na wywiad z artystami.
Od czego się to wszystko zaczęło? Skąd pomysł na stworzenie kolektywu? No i oczywiście czemu nazwaliście się Pirotechnika?
Aljas: Poznaliśmy się z Arturem przez internet. Trudno powiedzieć, jak to wyszło. Oboje mieliśmy TikToka. Wydaje mi się, że albo Artur znalazł mnie przez TikToka lub Instagrama albo na odwrót. W ten sposób się spiknęliśmy. „Fajna muzyczka, może zaśpiewamy sobie coś kiedyś razem?”. No i po jakimś czasie…
Vrthur: Nawiązaliśmy współprace.
Aljas: Nagraliśmy piosenkę o Akirze, bo Artur lubi anime, a ja lubię niektóre anime.
Vrthur: I tak powstało NEOTOKIO.
Aljas: Później utrzymywaliśmy ten kontakt i stwierdziliśmy, że razem dobrze się nam pracuje. Plus nasze vibe’y i głosy dobrze się uzupełniają. Lubimy tworzyć podobną muzykę. Postanowiliśmy, że stworzymy duet i że będziemy sobie działać w tym duecie pod jakąś nazwą. Wyszło, że się nazwaliśmy Pirotechnika.
Vrthur: A Pirotechnika, ponieważ robimy po prostu ogień. (śmiech)
Aljas: I dlatego, że pirotechnik kontroluje wybuchy. A nasze nie są kontrolowane, bo wow. Robimy ogień.
Jaki macie pomysł na siebie i co chcielibyście przekazać swoją muzyką słuchaczom? Gdzie widzicie się na polskim rynku muzycznym?
Vrthur: Chcielibyśmy być inkluzywni. Chcielibyśmy przekazać dobrą nowinę. (śmiech)
Aljas: Pozytywną energię. A tak całkiem poważnie, to to, co Artur mówi jest prawdą. Niezależnie od tego, jaka ta muzyka jest, bo nie zawsze musi poruszać społeczne tematy, żeby przemawiała do danych grup społecznych. Wiele zależy od wizerunku i od obecności. Od tego, jaką prezencje ma artysta. Myślę, że jesteśmy reprezentatywni, bo tworzymy dla szerokiej grupy odbiorców. Nie oszukujmy się, na polskiej scenie muzycznej jest mało osób queerowych, a oboje jesteśmy queer. Ja jestem homoseksualna i jestem kobietą, chociaż nie lubię przyczepiania do rapu metki – czy jest damski czy męski, bo nie istnieje nic takiego.
Do kogo chcielibyście trafić? Jaki jest wasz muzyczny target, jeśli chodzi o słuchaczy?
Vrthur: Nie chcemy zamykać w ramach. Bardzo dużo jest teraz w Polsce muzyki nakierowanej na tą największą grupę słuchaczy, czyli taki stricte rap/rap alternatywny, gdzie buja się do tego każdy, kto jest biernym odbiorcą muzyki. My chcemy trafiać dalej. Chcemy stworzyć miejsce dla każdego, kto mógłby czuć się zagubiony, wyrzucony z tej pierwszej grupy, ale jednocześnie nie wykluczając całej reszty.
Aljas: To nie jest bunt przeciwko jakieś kulturze rapu czy kulturze rapu w Polsce. To jest poszerzenie tej kultury. Nie chcemy wykluczać tej dużej grupy docelowej większości raperów, jakimi są fani hip hopu albo ludzie, którzy się ku niej skłaniają. Nie chcemy wykluczać tej grupy. Chcemy ją poszerzyć, a żeby to się stało, to muszą to zrobić osoby należące do grupy, o którą chcemy poszerzyć zbiór.
Vrthur: To jest coś, w czym nasza muzyka się wyróżnia. Przykładowo, mamy słuchaczy stricte hip hopu, ostrego trapu itd. My chcemy zburzyć te ramy.
Sprawdź naszą recenzję!
Aljas: Mamy słuchaczy LGBT, którzy w ogóle rapu nie słuchają, ale są zainteresowani właśnie prezencją samego artysty. Czują się oni, w jakiś sposób reprezentowani. Tak, jak powiedział Artur – mamy słuchaczy, typowych fanów hip hopu. My nie chcemy, aby oni się czuli wykluczeni, bo my mówimy, o czymś, co ich nie dotyczy. To jest nieprawda. My też mówimy o rzeczach, które ich dotyczą, ale dotyczą też innych. Jak poruszamy wątki romantyczne, to się nie ograniczamy do tego, aby ten wątek był jak najbardziej neutralny, tylko żeby był jak najszczerszy. To wtedy trafia do szerokiej grupy odbiorców. Nie ważne, że ja śpiewam o innej kobiecie. Chodzi o szczerość przeżywania tego uczucia. Dlatego te grupy mogą się zrzeszyć.
My z Arturem nie robimy z siebie jakichś wieszczów. Chcielibyśmy, aby inkluzywność tej muzyki polegała na tym, aby nie dzieliła. Dlatego mamy piosenki o problemach, które nas gryzą, jakieś nasze przemyślenia, ale mamy też piosenki, które są w kanonie raperskiego swaggu, czyli coś w stylu „Jedziemy sobie nocą furą”.
Vrthur: Mamy gotowe siedem piosenek jako Pirotechnika. To, co jest niesamowite w tym wszystkim, to to, że oprócz tego, że mamy zróżnicowaną kwestię tematyki, to mamy także zróżnicowaną kwestię gatunków. Mieszamy trochę popu, trochę rapu, trochę techno, trochę raveu. Tworzymy miejsce, gdzie każdy znajdzie coś dla siebie.
Aljas: Nasze założenie jest takie, że ma bujać.
Aktywnie działacie na TikToku – czy to wam pomaga również w temacie waszej twórczości czy raczej traktujecie to jako osobną rzecz?
Vrthur: Ja nie traktuję tego, jako osobną rzecz. Wszystko to, co dotyczy mnie – dotyczy także TikToka. Nie ważne czy gadam, że się nudzę w pracy, czy to jestem ja śpiewający sobie o anime, czy to jestem ja mówiący w imieniu Pirotechniki razem z Aljasem. TikTok jest nieodłączną częścią Pirotechniki. Zarówno mój, jak i Aljasa.
Aljas: Mam wrażenie, że TikToka wykorzystuje wielu świadomych twórców, jako pamiętnik i przedłużenie swoich działań, a nie jako źródło promocji portfolio. Ja, jako portfolio wykorzystuję Instagram, a nie jako prywatny zbiór zdjęć. Ale w kontekście TikToka jest tak, jak mówi Artur. Mówię to, co mi przyjdzie do głowy. Promuję też tam muzykę. Pokazuję siebie. TikTok to jest narzędzie, poprzez które ludzie mogą poznać, jacy jesteśmy z charakteru. Jakie mamy przemyślenia, jakie mamy poczucie humoru. Myślę, że wielu artystów tak robi. Na przykład Julia Rocka, która wbiła się muzycznie przez TikToka. Ma mnóstwo kontentu, w którym promuje swoją muzykę przez żarty czy skecze. Równocześnie pokazuje tam swoje sytuacje z życia. Artyści jednocześnie są i mówią o swojej muzyce na TikToku.
Sprawdź naszą recenzję!
Vrthur: I przy okazji przy tym wszystkim, nie pomijajmy faktu, że TikTok jest jedną z lepszych form kontaktu ze słuchaczami. Praktycznie co kilka dni dostaję wiadomość, że ktoś mnie znalazł, że słucha mojej muzyki, że czuł się strasznie, że był w jakimś dołku emocjonalnym. Dużo osób pisze, że nasze piosenki sprawiają, że ktoś czuje się lepiej. Na to nie składa się sama muzyka, tylko sam fakt bycia pirotechniką.
Aljas: Myślę, że przez to, że ktoś jest na TikToku to ludzie się wydają bardziej dostępni. Wtedy piszą do nas dzieciaki – czasami nawet z jakimiś swoimi problemami. Bardzo nam miło, ale jest to dla nas w pewnym stopniu przytłaczające, że dzieciaki boją się sięgnąć po pomoc kogoś wykwalifikowanego i muszą pytać się „miniidoli” o pomoc. Poprosił mnie ostatnio o pomoc transseksualny chłopiec. Oczywiście odsyłam te osoby do odpowiednich źródeł, bo ja nie jestem w stanie im pomóc. Ale, jeśli przez to, że posłuchali muzyki, czy obejrzeli TikToka czują, że mogą do mnie lub do Artura napisać, to już jest dla nas spory wyznacznik tego, że jakieś założenia, z którymi wyszliśmy, są spełnione.
Jakie są wasze plany na przyszłość?
Vrthur: Robić ogień. (śmiech)
Aljas: Artur przyjechał do mnie na tydzień i nagraliśmy płytę w tydzień, która nadal się robi. Większość tej płyty została nagrana u mnie w domu. Szykujemy, jako Pirotechnika EPkę, żeby już był porządny zbiór piosenek. Jasna, porządna reprezentacja, co robimy jako duet. Szykujemy do tego różne materiały wizualne. Nie tylko teledyski, ale też zdjęcia czy logo. Będziemy szykować całe wydanie tej EPki, ale najpierw będziemy rozsyłać ją do wydawnictw, aby zobaczyć, czy ktoś jest nami zainteresowany. A jeśli się zdarzy, że jeszcze nie, to wydamy ją prywatnie, własnym nakładem.
Vrthur: A w takiej najbliższej przyszłości planujemy wydanie singla, który będzie się nazywał Japoński West Coast.
Aljas: Będzie bujał! Jest śpiewany, rapowany. Jest pomiędzy hip hopem, a popem. Kontynuuje nasz nurt, który pokazaliśmy w singlu Krawat. Nowy singiel pokaże, jakie mamy założenia. Będzie reprezentował indywidualność moją i Artura, ale też indywidualność całego duetu. Na pewno słuchaczom się spodoba.
Vrthur: Będzie ogień. Wybuch niekontrolowany.
Po więcej ciekawych tekstów ze świata muzyki zapraszamy tutaj – meteor.amu.edu.pl/programy/magmuz/