Jakiś czas temu miałam okazję wziąć udział w koncercie norweskiego zespołu Kakkmaddafakka. Grupa przyjechała do Polski na zaledwie dwa koncerty, w tym do Poznania. Wydaje mi się, że nie żałują tej długiej podróży, bo wszyscy, zarówno pod jak i na scenie, świetnie się tego wieczoru bawiliśmy!
Do Próżności zawitałam dość późno i trochę się zmartwiłam, bo pod sceną było zaledwie… 5 osób! Na szczęście grał jeszcze suport – głośna i energetyczna grupa Egge. Chłopaki perfekcyjnie wykonali swoje zadanie, czyli roztańczyli i rozśpiewali wypełniającą klub publiczność.
Chwilę później na scenę weszła piątka niesamowicie charyzmatycznych chłopaków o typowo skandynawskiej urodzie, niczym żywcem wyciągnięci z powieści Tolkiena i zaczęło się na dobre! Tańce i wspólne śpiewy od pierwszych dźwięków. Cały klub falował w zapodane przez Kakkmaddafakka rytmy. A było naprawdę różnorodnie!
Momentami zespół brzmiał lirycznie, nawet romantycznie, głównie za sprawą takich kawałków jak The
Rest, czy Frequency. Po chwili uroczy Pål Vindenes odłożył gitarę i otrzymywaliśmy próbkę jego umiejętności raperskich. Zaraz potem, miałam ochotę wskoczyć w jakiś porządny mosh pit, gdy chłopacy, już nawet bez koszulek, zaczęli prześcigać się kto zagra lepszy riff podczas Heidelberga.
Działo się naprawdę dużo, ale przede wszystkim było niesamowicie wesoło! Przetańczyłam z chłopakami prawie całe dwie godziny i mam wrażenie, że zespół też się świetnie z nami bawił. Zresztą słowa Axela „Kurwa, great crowd!” mówią same za siebie i jeszcze długo będą wybrzmiewać w mojej głowie. Nie mylił się, bo jeszcze tak świetnie bawiącej się publiki chyba nie widziałam!
Nie zabrakło oczywiście hiciorów takich jak Is She, Restless, Your Girl oraz wyczekanego Naked Blue, który zespół zaserwował dopiero na bisie. Ten kawałek okazał się być genialnym zwieńczeniem tego wieczoru. Nikt już się wtedy nie oszczędzał we wspólnej zabawie!
Kakkmaddafakka to zastrzyk nieprzystająco dużej ilości dobrej energii. Na takie koncerty mogłabym chodzić codziennie! Wrzućcie tych chłopaków do swoich playlist i wyczekujcie ich powrotu do Polski. Gwarantuję, że dostarczą Wam jednych z lepszych muzycznych wrażeń!