Modelujący raper, czy rapujący model? Recenzja ,,Na Chmurze” Urbana

Urban pokazuje kilka swoich dobrych stron na projekcie ,,Na Chmurze”. Raper rodem z Hypsteria Records udowadnia, że nie boi się iść w ciekawych kierunkach, starając się zahaczać o różne style i zajawki. Jest też jednak kilka nietrafionych pomysłów, które gdzieniegdzie na projkecie pokazują swoje oblicze. Łatwo zauważyć także inspiracje młodego Urbana. Raper brzmi, jakby wciąż nie zdecydował się, czy być bardziej polskim Lil Uzi Vertem, czy jednak Juice WRLDem. Jednak po kolei…

Płyta zaczyna się słodko-popowym ,,Ferrero”, który jest pierwszym z bardziej pogodnych kawałków na LP. Słucha się tego przyjemnie, warto docenić pop-rapowe zacięcie Urbana i jego chęci w eksplorowaniu różnych gatunków. Warto dopracować tą drogę, jest tutaj potencjał.

Potem mamy kawałek tytułowy, w którym flow staje się nieco monotonne i po pewnym czasie irytuje. Bit jest nieco w stylu Lil Uzi Verta, jednak Urban nie umie jeszcze tak dobrze i melodyjnie rapować i podśpiewywać. Nieco świeżości i odmienności wprowadza za to na gościnnej zwrotce Bażant.

Na tracku ,,Młody Dean” mamy klimat, w którym Urban chyba czuje się najlepiej. Nieco melancholijny, z ciekawie nakreślonym backgroundem i tytuł, na którym raper porównuje się do aktora również znajduje swoje uzasadnienie. Mamy też do czynienia z prostym, ale chwytliwym bitem, który dobrze podkreśla nawijkę i przemyślenia Urbana.

,,Teriyaki” z kolei ma kilka ciekawych idei, jednak jako całość wypada chaotycznie i banalnie. Doceniam próbę nieco bardziej agresywnego podejścia do flow, ale za dużo jest tutaj prostych rymów i nieinteresujących wersów. Refren w innym wydaniu mógłby brzmieć nawet znośnie, ale w obecnej wersji jest to najgorszy kawałek na płycie.

,,Francisco Totti” to kolejny track, na którym Urban próbuje nieco bardziej agresywnego podejścia i konceptu nawiązującego do znanej postaci. Mamy więc liczne piłkarskie nawiązania i name-dropy, kilka z nich nawet sensownych, jak na przykład to, że Urban chciałby mieć taki respekt jak Totti w Rzymie. Wypada to nienajgorzej, chociaż nie mogę oprzeć się wrażeniu, jakby bit totalnie nie pasował do kawałka. Jest niewyróżniający się i nie bardzo pasuje do nawijającego Urbana. Fajna jest natomiast wstawka włoskiego komentatora pod koniec utworu.

W ,,Mount Blanc” widać sporą inspirację Lil Uzi Vertem, zarówno w wokalu, jak i sposobie podśpiewywania w refrenie. Nie jest to koniecznie zła rzecz – sam bit brzmi, jakby mógł znaleźć się na projekcie tego amerykańskiego rapera, a Urban w tej stylistyce czuje się nieźle, szczególnie w tym kawałku. ,,Mount Blanc” płynnie przechodzi w ,,Pozytywkę”, gdzie Urban opisuje swój obiekt zainteresowań. Nie wychodzi to poza jakikolwiek kanon rapowy, więc tutaj raper niczym nie zaskakuje. Przyjemnie przygrywa za to klasyczny, najntisowy bit.

Najpopularniejszym kawałkiem na LP są ,,Linie” z gościnnym wokalem Karoliny Stanisławczyk. Doskonale rozumiem, dlaczego. Brzmi jak najbardziej dopracowany z całej płyty. Emo-rapowy klimat wyraźnie sprzyja Urbanowi, to tutaj jego flow i melancholijne linijki znajdują ujście. Tutaj również znajdziemy nieco dekadenckich linijek, niczym w ,,Młodym Deanie”, ale tutaj Urban chyba jeszcze lepiej pokazuje swoją osobowość.  Czuję trochę vibe jak z projektów Juice WRLDa, który również nawijał o często melanżowym stylu życia w smutnej formie emo-rapu. Wokal Karoliny również dodaje wdzięku i pasuje do klimatu kawałka. Chemia między artystami jest naprawdę niezła i chętnie usłyszałbym więcej od tego duetu.

Warto wyróżnić też kawałek ,,Sztuczne Ognie” , gdzie gościnnie dograł się wszedzieZUBER. Tutaj Urban znów poleciał w klimat emo-rapowy, momentami serwując nam niemalże poetycki (jak wtedy, gdy mówi Bogu, by sprawdził pocztę) storytelling. Widać, że w tym stylu czuje się najlepiej i najbardziej naturalnie brzmią jego linijki i refreny. WszedzieZUBER również trzyma poziom swoją zwrotką, dodając kawałkowi trochę więcej animuszu.

Scooby Doo to kolejny luźny track, gdzie widać więcej gry formą i słowem. Kilka ciekawych linijek pojawia się w drugiej zwrotce, gdzie Urban pokazuje sporą samoświadomość (na przykład wspominając, że wersy o ,,twojej dziewczynie” były jedynie zapchajdziurą) i lekkoduszne bragga, które może urzekać swoją prostotą. Wciąż, chciałoby się tego więcej i kawałek brzmi jakby mógł zostać bardziej dopracowany. Szczególnie z refrenu dałoby się wyciągnąć coś jeszcze, zwłaszcza, że sprzyja temu lekki, skoczny bit.

,,PermanentNIE” to połączenie kilku chwytliwych, braggowych linijek i dosyć melancholijnego, old-choolowego bitu. B-ART z kolei dorzuca jeszcze więcej tego samego. ,,Luźne lecenie na tym tracku” rzeczywiście tak brzmi, przez co raperzy brzmią, jakby byli głodni sukcesu i poklasków. Po prostu – dwóch młodych raperów, którzy mają coś do udowodnienia.

Płyta ,,Na chmurze” to mieszanka różnych styli. Od pop-rapowych przyjemniaków jak ,,Ferrero”, przez braggowe ,,Francesco Totti”, do bardziej melancholijne ,,Linie” czy ,,Sztuczne Ognie”. Urban szafuje vibe’ami czy to Lil Uzi Verta czy JuiceWRLDa, przy czym mimo wszystko lepiej wychodzi mu emulowanie tego drugiego. LP jest ciekawa, ale dosyć nierówna. Na pewno przy dalszej pracy, dopracowywaniu patentów i warsztatu możemy mieć do czynienia z ciekawym artystą. Potencjał jest – teraz czekamy na więcej. Urban zaznacza, że jest modelem, więc zobaczymy, czy przed nimi modelowa kariera.