Przedwczoraj doszło do sytuacji bezprecedensowej. Microsoft ogłosił wykupienie Activision Blizzard za astronomiczną kwotę 68,7 miliarda dolarów. Świat gier wideo przeszedł trzęsienie ziemi. W ciągu kilku chwil największe media branżowe oraz fani dyskutowali o największym przejęciu w historii. W związku z tym pojawiają się pytania, jak na tą sytuację zareaguje Sony? Czy na stanowisku prezesa pozostanie Bobby Kotick? Czy przypadkiem Microsoft ruchem tym nie monopolizuje rynku? Jaka czeka przyszłość branżę? Dużo tego, ale od początku.
Jak nas stać to czemu by tego nie kupić?
W zeszłym roku gigant z Redmond wykupił ZeniMax (do, którego należy Bethesda) za 7,5 miliarda dolarów. Wtedy krążyła opinia, że głośniejszego przejęcia nie będzie dało się wykonać. Nie minęło dużo czasu, gdy zaczęły krążyć plotki o kolejnej transakcji, która ma być ogłoszona na przełomie 2021 i 2022 roku. Kwota wykupu Activision 9-krotnie większa od kwoty wykupu całego ZeniMaxu, ukazuje, z jak wielkim przedsięwzięciem mamy do czynienia.
Activision w swoim portfolio posiada gry, które rewolucjonizowały swoje gatunki. Wypada tutaj wspomnieć chociażby o Diablo, Call of Duty czy World of Warcraft. To tylko część wielkich wizerunkowo i finansowo tytułów, jakie do swojego grona włącza Microsoft. Prawdopodobnie większość z tych tytułów pojawi się w najnowszych aktualizacjach biblioteki Game Pass. Na ten moment usługa może pochwalić się 25 milionami użytkowników. Wzbogacenie abonamentu o tak kasowe hity z pewnością przyśpieszą rozwój platformy, na który tak bardzo dział gamingowy Microsoft liczył.
Pojawia się tutaj pytanie, czy Microsoft nie monopolizuje rynku gier wideo oraz czy transakcja dojdzie do skutku? Na pierwsze z pytań zdania są podzielone. Pierwszy z obozów twierdzi, iż działania firmy mogą np. doprowadzać do ograniczania dostępu do wielu gier na inne platformy, które nie są związane z korporacją z Redmond. Środowiskiem do takich działań miałby się stać Game Pass. Na razie nie wiadomo czy, produkcje z portfolio Activision pojawią się na wszystkich platformach, czy wyłącznie na konsole i komputery wspierane przez Microsoft.
Natomiast drugi z obozów deklaruje, iż wykupienie Activison nie ograniczy konkurencyjności innych wydawców. Przekonują, iż tak obszerny, różnogatunkowy rynek twórczy nie ograniczy mniejszym wydawcom możliwości zaistnienia w branży. Dodajmy, iż po zakupie Microsoft stanie się trzecią, największą firmą branży, ustępując jedynie Sony i Tencentowi.
Hej Sony obudźcie się! Microsoft wam ucieka
No właśnie. Co na to Sony? Przedwczorajsza informacja wstrząsnęła również giełdami. Jak podaje IGN, na nowojorskiej giełdzie notowania Sony spadły o nieco ponad 7 procent. Na tokijskiej giełdzie doszło do istnego tajfunu, ponieważ spadek akcji o 12 procent jest równoznaczny ze stratą prawie 20 miliardów dolarów.
Sytuacja dla Japończyków robi się co raz bardziej nieciekawa. W zeszłym roku mówiło się już o tym, że Microsoft nadgania rywala pod względem ilości studiów, które będą mogły tworzyć ekskluzywne gry na platformy zielonych. Teraz, pomimo bycia nadal większym producentem na rynku, Sony przyjmuje ciosy bez trzymania gardy i zaraz może być liczony. Jak mogą się zrehabilitować?
Przede wszystkim muszą trzymać się swojej polityki gier ekskluzywnych, które będą napędzać sprzedaż PS4, jak i PS5. Na horyzoncie mieni się także usługa PlayStation Spartacus, która ma być odpowiedzą na Game Passa. Jednak tutaj Sony musi bardzo uważać, gdyż jest to broń obusieczna.
W ostatnich wywiadach Phil Spencer mówi o wchodzeniu przez Sony na rynek abonamentowy pokroju Game Passa, jako o naturalnej kolei rzeczy. Jak sam Spencer podkreśla, za największą konkurencję dla Microsoftu obecnie uważa Google oraz Amazona. Obie korporacje posiadają własne usługi z grami, które bezpośrednio rywalizują z abonamentem od zielonych, który obecnie dominuje rynek. Wejście przez Sony w ten segment musi być bardzo dobrze zaplanowane. Sam produkt nie może odstawać jakościowo oraz ilościowo od konkurencji, ponieważ ewentualny kiepski start może go całkowicie pogrzebać.
Moim zdaniem jest to świetny ruch ze strony Microsoftu, który od długiego czasu wywiera na Sony niewidoczną presję. Jeżeli rywal jej nie sprosta, zostanie daleko w tyle. To jest zupełnie inny poziom gry.
Co Microsoft zrobi z persona non grata branży?
Bez wątpienia Bobby Kotick jest największym problemem tej transakcji i będzie trzeba to jakoś rozwiązać. Jeszcze niedawno Phil Spencer w wywiadach deklarował, że relacja Microsoftu z Activision będzie na bieżąco korygowana. Wszystko tyczyło się spraw o mobbing i molestowanie w korporacji. Wedle doniesień prasowych Kotick o wszystkich problemach w firmie wiedział jednak nie przeciwdziałał tym procederom.
Jak w tej sytuacji postąpi obóz z Redmond? Jedna z teorii mówi o celowym wykupieniu Activision przez Microsoft, aby usunąć Koticka z funkcji prezesa spółki. Pojawia się tutaj jeden problem. Według doniesień dziennikarza Alexa Calvina, Kotick w obecnej sytuacji może liczyć na 293 miliony dolarów odprawy za ewentualne odejście z firmy. Równie dobrze może pozostać nadal prezesem jednak nad sobą będzie posiadać bicz w postaci Phila Spencera i Microsoftu.
Spekulacje na temat ewentualnej roli obecnego CEO Activision Blizzard można odstawić w terminie, ponieważ transakcja formalnie jest nadal w toku, a termin jej dokończenia przewidywany jest na koniec roku fiskalnego 2023. Do momentu pełnego przejęcia wydawcy, Bobby Kotick pozostanie u sterów. Czy skończy się to dobrze? Czas pokaże.
Dokąd zmierzamy?
A to jest dopiero początek przygody pt. „Microsoft i Activision”. W tej historii pojawia się rząd federalny USA, który może zablokować transakcję. Konkurencja w postaci Sony, Amazona i Google, które musi teraz nadganiać zielonych. W tle pojawiają się już pogłoski o jeszcze większej bombie w postaci JESZCZE WIĘKSZEJ transakcji. Mówi się, że ewentualnym następnym zakupem Microsoftu może okazać się Square Enix. Ciekawi mnie co wtedy będzie się mówić i jak zareaguje na to konkurencja. Zapowiada się bardzo interesujący 2022 rok ze strony Microsoftu.