Lykke Li – Eyeye [Recenzja]

Lykke Li swój debiutancki album Youth Novels wydała 14 lat temu. Najbardziej kojarzy się ją jednak z utworem I Follow Rivers z 2011 roku, który nucił wówczas cały świat. Od tamtej pory w jej dorobku pojawiły się trzy kolejne albumy, a wśród nich ostatni So Sad So Sexy z 2018 roku. Po 4 latach przerwy przyszła pora na kolejny projekt szwedzkiej wokalistki. 20 maja 2022 roku zadebiutował jej piąty studyjny album – Eyeye.

Lykke Li -Eyeye

Inaczej, a jednak podobnie

Eyeye przenosi słuchaczy w świat zupełnie odrębny od tego, którym Lykke Li przywitała ich ostatnim razem. Nie jest to jednak świat, w którym wierniejsi fani wokalistki nie zdążyli się już zanurzyć. Jedną z kluczowych zmian staje się powrót do współpracy z Björnem Yttlingiem, czyli producentem pierwszych trzech albumów. Cały projekt przypomina klimatem I Never Learn z 2014 roku, ostatni nad którym pracowała z Yttlingiem.

Ponadto jest to pierwszy album audiowizualny w dorobku artystki. Na potrzeby Eyeye Theo Lindquist wyreżyserował wizualne pętle, na których wystąpiła Lykke Li wraz z israelskim aktorem Jeffem Wilbuschem. Wszystkie ujęcia zostały nakręcone na filmie 16 mm przez operatora Eduarda Grau.

Lykke Li w singlach

Jako pierwszy, bo 23 marca 2022 roku zadebiutował singiel No Hotel. Minimalistyczny, składający się głównie z delikatnych brzmień w tle, zapowiadał nostalgiczny klimat najnowszego albumu. Dość oczywisty okazał się również temat przewodni albumu obracający się wokół trudnego rozstania.

Niecały miesiąc później, czyli 20 kwietnia światło dzienne ujrzał drugi i ostatni już singiel. Highway To Your Heart delikatnie zahaczał o synth-pop, fundując nieco więcej muzycznych różnorodności.

Eyeye

Trzydzieści trzy minuty i trzydzieści trzy sekundy. Tyle właśnie trwa składający się z 8 utworów album Eyeye. W tym wypadku nie dziwi więc, że przed premierą pojawiły się jedynie dwa single. Niektóre z nich są znacznie bardziej stonowane i spokojne od pozostałych, jak utwór You Don’t Go Away, który opiera się przede wszystkim na wygrywanym w tle delikatnym rytmie. Lykke Li zadaje w nim pytanie: Do you not feel? I feel I can’t take it anymore.

Znajdują się tu również utwory o delikatnie odbiegającej stylistyce. W Happy Hurts dosłyszeć się można elementów psychodelicznego popu, a kawałek Carousel muzycznie, dzięki cichym syntezatorom, kręci się jak tytułowa karuzela.

Utwory 5D i Over zdają się najbardziej przypominać poprzednie utwory z dyskografii Lykke Li. W pierwszym z nich pyta: Is it only in the movie you love me in 5D? Jedną z ciekawszych pozycji na trackliście okazuje się jednak zamykający ​ü&i. Jak przyznaje wokalistka, był to utwór na którego napisanie czekała przez cały ten czas. Ponownie odnosi się w nim do miłośći rodem z filmu śpiewając – Find me (In the movie) Love me (In the movie) oraz The movie is you and I.

Lykke Li na albumie Eyeye przeprowadza przez głęboko emocjonalną i oszczędną w środkach wyrazu podróż po kończącej się relacji. Sięgając po charakterystyczne dla siebie syntezatory i senny wokal zahacza o klimaty bedroom popu czy psychodeliczną stylistykę. Melancholijne, chłodne brzmienia ze Skandynawii idealnie nadają się do odzwierciedlenia tematyki trudnego rozstania. Mimo że całość Eyeye dla niektórych może wydawać się przytłaczająca i monotonna, z pewnością nie rozczaruje żadnego fana wokalistki.

Po więcej ciekawych tekstów ze świata muzyki zapraszamy tutaj – meteor.amu.edu.pl/programy/magmuz/