Jorja Smith – Be Right Back [RECENZJA]

Po niemalże trzech latach od wydania debiutanckiego albumu, na brytyjską scenę muzyczną powraca jedna z topowych, młodych wokalistek r&b – Jorja Smith. Czy rzeczywiście było na co czekać?

Jorja Smith

Od wydania Lost & Found minęły prawie trzy lata. Album, który wprowadził powiew świeżości na brytyjską scenę muzyczną odniósł olbrzymi sukces komercyjny. Dzięki zgrabnej mieszance r&b i soulu, oraz ciekawej barwie głosu, Jorja otrzymała nagrodę Brit Award i zyskała szerokie grono fanów. Po bardzo głośnym debiucie i wysokim notowaniu na UK Albums Chart można było się spodziewać, że następny krążek wokalistki, podobnie do poprzedniego, powali słuchaczy z nóg. Niestety ku rozczarowaniu większości, nie dostaliśmy pełnego albumu tylko epkę składającą się z zaledwie ośmiu utworów. Jest to trochę za mało, żeby nasycić trzyletni głód, zwłaszcza, że Be Right Back w żaden sposób nie zaskakuje. Jednak – jak można wywnioskować nawet po samym tytule – jest to dopiero przedsmak czegoś większego. Brytyjska wokalistka potwierdza, że niedługo wróci z wydaniem w pełnej odsłonie, dlatego trzeba się jeszcze trochę uzbroić w cierpliwość.

Bez fajerwerków

Epka miała swoją premierę 14 maja, jest krótką opowieścią o zagubieniu w relacjach – z samą sobą i z otoczeniem. To tematyka która towarzyszy Jorji od pierwszych wydanych przez nią singli aż do dzisiaj. Trzeba przyznać, że pod względem warstwy tekstowej, nowe wydanie w żaden sposób nie wypada gorzej od swojego poprzednika. Niestety, nie można powiedzieć tego samego o muzyce.

Lost & Found było bardzo różnorodne pod względem stylistycznym – od r&b po jazzawe brzmienia i hip-hop, z bardzo rozbudowaną i ciekawą sekcją instrumentalną. Dostaliśmy na nim m.in mocne Teenage Fantasy w którym wokalistka pokazała siłę swojego głosu, czy poruszające Wandering Romance. Na najnowszym krążku nie znajdziemy tej samej energii i przede wszystkim szerokiej palety emocji. Be Right Back jest zdecydowanie bardziej stonowane i spokojne, przez co momentami niestety nudne. Wyróżniają się na nim dosłownie dwa utwory, reszta po przesłuchaniu szybko odchodzi w niepamięć. Może to kwestia wyjątkowo prostych podkładów albo zbliżonych do siebie linii melodycznych. Po tym co Jorja zaprezentowała pod względem wokalnym na poprzednim wydaniu, oraz w kolaboracjach które wychodziły w międzyczasie, zdecydowanie po przesłuchaniu Be Right Back pozostaje pewien niedosyt.

Dobre strony

Jak się okazuje, singiel Addicted, który został wydany kilka tygodni przed premierą krążka, okazał się być jego najmocniejszym zawodnikiem. Wpada w ucho od pierwszego przesłuchania i rzeczywiście dzięki magnetyzującemu wokalowi Jorji pozostaje w głowie na dłużej. Oprócz tego, dobrze też wypada zmysłowe i bardziej hip-hopowe Bussdown w duecie z Shaybo. Jeśli chodzi o sekcję instrumentalną, to na plus wychodzi wykorzystanie w Time gitary akustycznej a w Home gitary elektrycznej. Pomimo tego, jak już wcześniej wspomniałam większość utworów jest do siebie mocno zbliżona, szczególnie pod względem przygaszonej, melancholijnej atmosfery.

Be Right Back

Podkreślę, że mimo wszystko Be Right Back jest bardzo przyjemną epką i warto się zapoznać chociaż z jej singlami. Moja trochę zbyt surowa ocena wynika przede wszystkim z faktu, że znam twórczość Jorji i spodziewałam się zwyczajnie czegoś mocniejszego. Natomiast, myślę, że dla osób które pierwszy raz spotykają się z twórczością brytyjskiej wokalistki Be Right Back może być ciekawą przygodą. Bo pomimo wszystko trzeba przyznać, że nawet śpiewając przeciętne utwory, Jorja absolutnie przyciąga uwagę swoim głosem. Miejmy nadzieję, że rzeczywiście niebawem wróci ze zdwojoną siłą i ukaże się pełne wydanie, które nas wszystkich pozytywnie zaskoczy.