Grand Slam of Darts przyzwyczaił już do niecodziennego sposobu kwalifikowania się zawodników. Co roku powtarza się, że jest to turniej, do którego awansować trudniej niż na mistrzostwa świata. Przed startem podzielono graczy na cztery koszyki, w zależności od miejsca zajmowanego w rankingu PDC Order of Merit. W drodze losowania każdy z nich miał zostać przydzielony do jednej z ośmiu grup (od A do H). W każdej grupie miało znajdować się po czterech zawodników, przy czym najwyżej sklasyfikowani darterzy mogli cieszyć się z rozstawienia, gwarantującego nietrafienie na potencjalnie najgroźniejszych przeciwników w fazie grupowej. W pierwszej rundzie grano na dystansie maksymalnie dziewięciu legów, a w przypadku 1/8 finału pułap zwiększał się do 19.
Faza grupowa
Jedyny Polak w stawce, Krzysztof Ratajski, trafił do grupy A, należącej do tych łatwiejszych. Zawodnikiem rozstawionym w tym przypadku był Michael Smith – światowy numer 1, aktualny mistrz świata PDC, który przed rokiem zdobył tytuł, grając kosmiczne spotkanie przeciwko Michaelowi van Gerwynowi. Anglik po kilkuletnim pobycie na zapleczu światowej czołówki i dwóch przegranych finałach PDC WDC wskoczył na fotel lidera. W tym rok Bully Boy miał swoje lepsze i gorsze momenty, tak jak w poprzednich latach; w trudnych chwilach potrafiła zawieść go psychika. Od momentu zdobycia mistrzostwa świata wygrał trzy turnieje – Bahrain Darts Masters, wygrywając w finale z Gerwynem Pricem, German Darts Grand Prix, ogrywając Nathana Aspinalla oraz Players Championship 13, pokonując Garego Andersona.
Następnym rywalem był James Wade – gracz nieoczywisty – mający swoje przestoje, zwłaszcza w ostatnim roku. Bez większych sukcesów i tytułów w tym sezonie plasował się przed turniejem na 14. miejscu w rankingu. Jeszcze do niedawna udział Anglika w zawodach był wątpliwy, jednak ostatnie tygodnie przyniosły kibicom nieco optymizmu. Utytułowany zawodnik, od ponad 15 lat należący do światowej czołówki, to rywal dla wszystkich niewygodny. Nie wiadomo czego się po nim spodziewać, a nagły skok formy może przydarzyć się w każdym spotkaniu, co pokazała także tegoroczna edycja Grand Slamu. Największe osiągnięcie The Machine w tym roku to przede wszystkim niedawny finał Mistrzostw Europy.
Ostatnim przeciwnikiem „Polskiego Orła”, teoretycznie tym najsłabszym, był Nathan Girvan, młody, zaledwie 21-letni zawodnik. Od początku stawiany w roli grupowego chłopca do bicia. W przypadku pozostałych trzech zawodników z góry zakładano, że pokonanie Szkota miało być tylko formalnością. Największymi sukcesami w krótkiej karierze Girvana były 2 przegrane finały BDO World Youth Darts Championship (2017 i 2019) oraz porażka w finale PDC World Youth Championship w 2022 roku przeciwko Joshowi Rockowi.
Solidne granie na początek
James Wade – Krzysztof Ratajski (4-5)
James Wade (ENG) | Krzysztof Ratajski (POL) | |||
Średnia | 94,77 | 94,96 | ||
Średnia 9 lotek | 101,93 | 104,7 | ||
Średnia w deciderach | 117,27 | 86,25 | ||
Checkout % | 41,06% | 34,33% | ||
Checkout % do zamknięcia 1 lotką | 79,70% | 73,60% | ||
Checkout % do zamknięcia 2 lotkami | 53,40% | 45,60% | ||
Checkout 100+ | 13,69% | 11,38% | ||
Średnia wizyt 180 | 0,21 | 0,17 | ||
Mecze bezpośrednie | 5 | 3 | ||
Top występ na Grand Slam | finał (2010, 2016, 2020) | 1/8 finałów (2018) | ||
Słaba wizyta Polaka na otwarcie nie przeskoczyła w dobrym rozpoczęciu turnieju. „Polski Orzeł” już w pierwszym legu przełamał otwierającego mecz Anglika. W ostatniej Ratajski wyzerował 112 punktów, tym samym obejmując prowadzenie 1:0. Drugi leg to licznik Polaka, który nie zdołał uzyskać bezpiecznej przewagi na dystansie. Przed podejściem kończącym zapewne czuł oddech The Machine, któremu do zejścia zostały 32 punkty. Ratajski mimo wszystko zachował zimną krew i zszedł z wynikiem 120, powiększając prowadzenie do 2:0.
W trzeciej partii „Orzeł” napotkał na poważniejsze problemy na podwójnych. Trzykrotnie nie trafił double 16, z czego skorzystał Wade, utrzymując kontakt z przeciwnikiem. Kłopoty Ratajskiego na 16 trwały dalej, ale w czwartym, zwycięskim legu, pokazał klasę na dystansie, zapewniając sobie w końcówce komfort. Piąta partia to powrót The Machine, który wyzerował 96 punktów. Wreszcie nieprzewidywalny Anglik nabrał wiatru w żagle i zdołał przełamać Polaka, doprowadzając do remisu 3:3.
W siódmej odsłonie pojedynku Polak nie przełamał się i trapiły go problemy na podwójnych. Efekt – pierwsze prowadzenie Anglika w spotkaniu. Polak, grając pod presją, zdołał utrzymać swój licznik i wyrównał na 4:4. Nerwów jednak było niemało, ponieważ „Orzeł” potrzebował dwóch podejść do 78 punktów.
Spotkanie przyniosło emocjonującego decidera, którego The Machine rozpoczął od 180 punktów w tarczy. Na odpowiedź Ratajskiego nie trzeba było długo czekać, on również w pierwszej kolejce dorzucił maksa, wyrównując tym samym stan w legu. Anglik miał lotkę meczową na czerwony środek, jednak nie spudłował. „Polski Orzeł” natomiast rzucił w końcu nieszczęsną 16, kończąc spotkanie na swoją korzyść – 5:4.
Do plusów tego starcia należy zaliczyć dobrą grę Polaka na dystansie i wysoki checkout 120 dający prowadzenie 2:0. Na minus, jak to zwykle bywa w przypadku Ratajskiego, znów podwójne, które niejednokrotnie w przeszłości doprowadzały polskich kibiców do stanu przedzawałowego.
Fantastyczna potrójna 19 i o krok od sensacji
Michael Smith – Krzysztof Ratajski (5-4)
Michael Smith (ENG) | Krzysztof Ratajski (POL) | |||
Średnia | 95,59 | 94,96 | ||
Średnia 9 lotek | 105,29 | 104,7 | ||
Średnia w deciderach | 97,88 | 86,25 | ||
Checkout % | 39,88% | 34,33% | ||
Checkout % do zamknięcia 1 lotką | 77,58% | 73,60% | ||
Checkout % do zamknięcia 2 lotkami | 50,45% | 45,60% | ||
Checkout 100+ | 12,53% | 11,38% | ||
Średnia wizyt 180 | 0,31 | 0,17 | ||
Mecze bezpośrednie | 10 | 4 | ||
Top występ na Grand Slam | wygrana (2022) | 1/8 finałów (2018) | ||
Pierwszy leg obaj zawodnicy rozpoczęli bezpiecznie, a końcówka przyniosła utrzymanie licznika mistrza świata. Ratajski miał szansę na przełamanie, jednak nie dał rady wyzerować 116 punktów. Druga partia to rewelacyjna gra Polaka, który zakończył lega w 4 podejściach, zostawiając rywala daleko w tyle. Gdy ten podchodził do ostatniej wizyty, na liczniku Bully Boya wciąż było 379 punktów.
Następny leg i kolejne niewykorzystane szanse na przełamanie, czego światowy nr 1 nie ma w zwyczaju wybaczać. Tym razem pechowe okazało się double 4. W czwartej partii Ratajski znów pokazał klasę i ponownie zdominował rywala na dystansie, doprowadzając do remisu 2:2.
Piąty leg dał polskim kibicom powody do szaleństwa. „Polski Orzeł” dokonał przełamania przez wielkie „P” – zejście ze 170 punktów, co było pierwszym takim przypadkiem w tej edycji zawodów. To wielka rzecz, po której Ratajski nie miał czasu nacieszyć się przełamaniem. Już w kolejnej partii Bully Boy przełamał go powrotnie, ustanawiając wynik a n4:3. Od tej pory Polak, myśląc o wygranej, nie mógł pozwolić sobie na żadne potknięcie.
Był to mecz paradoksów – świetny Ratajski punktujący rywala najwyższej klasy ostatecznie musiał uznać wyższość przeciwnika. Spotkanie padło łupem Anglika, 5:4, i chociaż w darcie grają liczby, czasem one zawodzą, dając przestrzeń fartowi. Sprawiedliwości stało się za dość, dzień później Smith pożegnał się z turniejem po porażce przeciwko Jamesowi Wade’owi (1:5).
Na plus tym razem nie najgorsza skuteczność na podwójnych w stosunku do pierwszego pojedynku. Ratajski zaprezentował fantastyczny checkout ze 170 punktów, co pokazuje, że może być zagrożeniem na finiszu nawet na dużych wartościach. Dobrym znakiem było także szaleństwo Polaka na triple 19, gdy nie wychodziło na 20; błyskawicznie zmienił sektor i to z rewelacyjnym skutkiem.
Wisienka na torcie
Krzysztof Ratajski – Nathan Girvan (5-1)
Nathan Girvan (SCO) | Krzysztof Ratajski (POL) | |||
Średnia | 86,17 | 94,96 | ||
Średnia 9 lotek | 104,7 | |||
Średnia w deciderach | 86,25 | |||
Checkout % | 35,80% | 34,33% | ||
Checkout % do zamknięcia 1 lotką | 73,60% | |||
Checkout % do zamknięcia 2 lotkami | 45,60% | |||
Checkout 100+ | 7,46% | 11,38% | ||
Średnia wizyt 180 | 0,22 | 0,17 | ||
Mecze bezpośrednie | 0 | 0 | ||
Top występ na Grand Slam | 1/8 finałów (2018) | |||
Spotkanie z Girvanem odbyło się bez większej historii. Było z gatunku tych, które po prostu trzeba wygrać, by mieć szanse na awans do kolejnej rundy. Sytuacja nie była łatwa – najlepszym scenariuszem była wygrana Polaka i oczekiwanie na drugie spotkanie, gdzie wiele zależało od wygranej w odpowiednim stosunku legowym lub przegranej The Machine.
Lepiej mecz rozpoczął młody Szkot, który zgubił na dystansie Ratajskiego. Dwie wizyty powyżej 140 punktów pozwoliły mu na komfortowe zamknięcie 25 punktów i wyjście na prowadzenie 1:0. W kolejnych odsłonach Girvan nie miał już szans na utrzymanie własnego licznika, a tym bardziej na przełamanie rywala.
Trzecia partia bardziej zwróciła uwagę kibiców, a obaj gracze rzucili do tarczy po jednym maksie. Obaj również nisko zeszli punktowo, a Polak potrzebował dwóch wizyt, by wyzerować 4. Czwarty leg ponownie ułożył się na korzyść Ratajskiego, jednak w końcówce z dobrej strony pokazał się przeciwnik.
Kłopoty pojawiły się na sam koniec spotkania przy stanie 4:1. Wówczas to Szkot miał lotki na lega, ale je zmarnował, za to Polak zamknął mecz na topie.
1/8 finału
W następnej rundzie grupa A połączyła się z grupą B. Oznacza to, że drugi w pierwszej grupie Ratajski zmierzył się z Joshem Rockiem, a pierwszy James Wade zawalczył o awans z Chrisem Dobeyem. W przypadku wygranej „Polski Orzeł” zmierzyłby się z kimś z pary Wade-Dobey (10:8 dla The Machine).
Rywal Polaka to młody Irlandczyk, dopiero na dobre stawiający swoje pierwsze kroki na wielkiej scenie. W tym roku ma na swoim koncie udany udział m.in. w Players Championship 25, gdzie ograł Brandona Dolana, Roba Crossa czy sympatycznego australijskiego czarodzieja – Simona Whitlocka. Zbyt mocny okazał się dopiero Gary Anderson, z którym przegrał 4:8. Rock czterokrotnie w tym roku docierał do finałów – trzy razy w turniejach podłogowych, raz w European Tourze, ale na wzniesienie do góry pierwszej nagrody w 2023 dalej czeka.
To już jest koniec…
Josh Rock – Krzysztof Ratajski (10-5)
Josh Rock (NIG) | Krzysztof Ratajski (POL) | |||
Średnia | 95,59 | 94,96 | ||
Średnia turniejowa | 89,37 | 97,13 | ||
Średnia 9 lotek | 105,56 | 104,7 | ||
Średnia w deciderach | 97,6 | 86,25 | ||
Checkout % | 40,03% | 34,33% | ||
Checkout % do zamknięcia 1 lotką | 73,00% | 73,60% | ||
Checkout % do zamknięcia 2 lotkami | 49,85% | 45,60% | ||
Checkout 100+ | 12,54% | 11,38% | ||
Średnia wizyt 180 | 0,27 | 0,17 | ||
Mecze bezpośrednie | 5 | 2 | ||
Top występ na Grand Slam | 1/8 finału (2022, 2023) | 1/8 finałów (2018, 2023) | ||
Przed starciem plusem Polaka niewątpliwie była punktacja na dystansie, ogromnym minusem, jak zwykle, podwójne. Po Irlandczyku natomiast nie było wiadomo do końca czego się spodziewać. W fazie grupowej nie mógł rozwinąć do końca skrzydeł, jego średnia turniejowa nie była najwyższa, a żaden z jego przeciwników nie uzyskał średniej w meczu przekraczającej 90.
Na niekorzyść Ratajskiego mógł działać także bilans wcześniejszych spotkań z Irlandczykiem (5-2), jednak w ostatnim czasie nauczył się wygrywać z Rockiem i dwa/trzy ostatnie mecze padły łupem Polaka. Ostatnie spotkanie Ratajski-Rock miało miejsce we wrześniu tego roku w ramach European Tour 11. Wówczas górą był Polak, który wygrał 7:4. Był to ten wyjątkowy Tour w Jenie, w którym Polski Orzeł triumfował i który zapewnił mu kwalifikacje na Grand Slam. Wcześniej panowie spotkali się w ćwierćfinale Players Championship 9, gdzie Rock uległ Ratajskiemu 6:4, który – tak, jak w przypadku European Tour – wygrał cały turniej.
Początek należał do Irlandczyka, który już w pierwszym legu uzyskał przełamanie licznika Polaka. Rocka w komfortowej sytuacji postawił rzucony maks w końcówce, który zmusił Ratajskiego do próby zamknięcia ze 120 punktów. Druga partia to już znaczące pomyłki „Polskiego Orła” na podwójnych oraz niewykorzystanie szansy na przełamanie powrotne i kontakt z rywalem.
W następnej odsłonie kibice doświadczyli maksa Ratajskiego i ponad 140-punktowej wizyty Rocka. O kolejnym przełamaniu licznika Polaka zadecydowały pomyłki w końcówce. Szybki leg i na tablicy wyników Irlandczyk prowadził 4:0. Młody zawodnik na starcie był niemal bezbłędny na doublach, a jego atutem okazała się także punktacja.
Wtedy nastąpił punkt zwrotny. Ratajski otworzył partię 180, a po łącznie 6 wizytach przy tarczy cieszył się z pierwszego wygranego lega. W kolejnej odsłonie Ratajski przełamał się po raz pierwszy – wizyta 140+ i 180 pozwoliły na nieco komfortu w końcówce.
Kolejne partie to naprzemienne zwycięstwa obu graczy przy zachowaniu swojego licznika. Polaka pogrążyły double, a w 10 legu różnica na dystansie. Partie nr 11 i 12 należały już do tych najbardziej widowiskowych. Gracze wskoczyli na bardzo dobre obroty i wzajemnie punktowali się wizytami ponad 140-punktowymi i aż 3 maksami.
Przedostatnia partia przyniosła sporo emocji w końcówce i poważne błędy Rocka na doublach. Gorszy na dystansie Ratajski w końcu wykorzystał ten moment i przełamał rywala do stanu 9:5. Nie było tutaj już miejsca na błędy Polaka, jednak w końcówce ponownie pogrążyły go podwójne, a na twarzy zawodnika pojawiła się frustracja. Siedem wizyt, by zejść z wyniku 78 i niżej okazało się zbyt trudne dla „Polskiego Orła”, który musiał zejść ze sceny pokonany.
Przed startem PDC WDC można mieć mieszane odczucia co do formy Ratajskiego, który nierówno grał na przestrzeni całego roku. Na wyróżnienie zasługują dwa tytuły zdobyte przez Polaka – Players Chamipionship 9 i European Tour 11. By jednak pomarzyć o czymś więcej na mistrzostwach, potrzeba wzmocnienia sfery mentalnej. Ponadto, coś o czym mówi się od lat, czyli podwójne – doprowadzające polskich kibiców do czerwoności. Jego minimum to, wydaje się, 35% skuteczności na doublach, na co, jak widać, w niektórych spotkaniach, Polaka stać.
„Orzeł” bardzo dobrze radzi sobie na dystansie, co udowodnił w tegorocznym Grand Slamie. Pokazał także, że jest w stanie zawalczyć z najlepszymi i zagrać fantastyczne spotkania. Ratajski jak zawsze może sprawić zaskoczenie, wreszcie od kilku lat stawiany jest w gronie szerokiej czołówki, ale na większy sukces raczej nie ma co liczyć. Wszystko zależy od tego, jak się ostatecznie ułoży drabinka.
W stawce pojawi się także drugi Polak, pochodzący z Poznania Radosław Szagański, który w ostatnim czasie prezentuje się znakomicie i jak równy z równym walczy z bardziej uznanymi markami na darterskiej podłodze. W trakcie turnieju będzie też walczył o utrzymanie karty PDC, co jeszcze nie tak dawno wydawało się zadaniem niemożliwym lub arcytrudnym.
Mistrzostwa świata rozpoczną się w piątek 15 grudnia 2023, a zakończą się wielkim finałem 3 stycznia 2024 roku. Trudno wskazać jednego faworyta, raczej będzie to grupa zawodników najlepiej przygotowanych do podniesienia trofeum w pełnym kibiców londyńskim Ally Palley (Alexandra Palace).
Dla polskich fanów darta, na otarcie łez, raz jeszcze piękny checkout Ratajskiego ze 170, w fantastycznym spotkaniu z wciąż aktualnym mistrzem świata:
Agata Fojut
***
Po więcej ciekawych tekstów ze świata sportu zapraszamy tutaj –> Planeta Sportu