„Golimistrz” – bo w życiu trzeba mieć zasady 

Czy macie czasem tak, że sięgacie po książkę i orientujecie się, że właśnie przeczytaliście ją jednym tchem? Jeśli lubicie to uczucie, to wybór najnowszej powieści Bohdana Waszkiewicza może okazać się strzałem w dziesiątkę. „Golimistrz” to pozycja zdecydowanie na dokładniejsze poznanie. Dlaczego? Powodów jest całkiem sporo. 

Pasja, trauma i humor 

Życie nie zawsze bywa kolorowe i radosne. Jak mało kto, wiedzą o tym bohaterowie powieści historycznych. Zazwyczaj autorzy nie oszczędzają ich w choćby najmniejszym stopniu. Podobnie jest w przypadku tytułowego Golimistrza. Brzytew, bo takie imię nosi postać, daje nam się poznać w sytuacji nieco kryzysowej. Nie dość, że żyje w świecie nękanym niekończącym się konfliktem zbrojnym, to jeszcze niefortunny zbieg zdarzeń odwraca jego życie do góry nogami.  

Na szczęście wychodzi mu to zdecydowanie na dobre, choć nie jestem pewna, czy takie określenie jest odpowiednie dla osobnika, który para się osławionym rzemiosłem tajnego, królewskiego mordercy. Zacznijmy jednak od początku. 

Kim jest Golimistrz? 

Bohdan Waszkiewicz osadził swoją powieść w świecie inspirowanym średniowiecznymi królestwami i słowiańską mitologią. Niesie to za sobą pewne konsekwencje, a jedną z nich jest nadawanie postaciom imion o dodatkowym znaczeniu. Jak zatem nazwać starodawnego barbera? No cóż, wybór wydaje się prosty! Brzytew to zdecydowanie najlepsze imię dla mistrza fryzjerskiego fachu, który do dyspozycji nie ma jeszcze nożyczek czy nowoczesnych maszynek.  

Nasz golibroda nie jest jedynie wprawnym rzemieślnikiem, bowiem precyzja w posługiwaniu się brzytwą sprawia, że jest doskonałym kandydatem na królewskiego zabójcę. Pomaga przy tym również niezrównana pomysłowość i dyskrecja. 

Powieść czy zbiór opowiadań? 

Specyficzna budowa książki Waszkiewicza sprawia, że jest wyjątkowo lekka w czytaniu, ale jednocześnie trudno opowiedzieć o niej, nie zdradzając zbyt wiele z fabuły. Kolejne rozdziały zdają się bowiem oddzielnymi opowiadaniami, które spinają się poprzez postać tytułowego Golimistrza oraz świat, w którym rozgrywa się akcja. 

Jednocześnie jednak autor nie raczy nas szczegółowymi opisami krainy, w której rozgrywa się akcja. Niewiele wiemy również o bohaterach. Widzimy ich tu i teraz, a dygresje o ich przeszłości czy szczegóły ich życia są mocno ograniczone i stanowią jedynie nieco rozmyte tło.  

Czy „Golimistrz” jest słowiański? 

Jak wspomniałam, świat, w którym osadzone są losy Brzytwa, jest inspirowany średniowieczem. Jednak dla osoby, która nieco dokładniej zna historię, od razu stanie się jasne, że jest to dosyć luźny związek. Zależnie od rozwoju akcji autor żongluje różnymi zdobyczami cywilizacyjnymi średniowiecznego społeczeństwa.  

Podobnie jest z wątkiem słowiańskich wierzeń czy mitologii. Jak na fantastyczną powieść przystało, spotkamy tutaj wymyśle potwory, które naszemu Golimistrzowi przyjdzie zgładzić, jednak nie poznajemy ich zbyt dokładnie. Są jedynie kolejnym celem zabójcy. 

Różnie rozumiane zasady 

Jak dosadnie przypomni nam Brzytew na końcu książki: „W życiu trzeba mieć zasady”. Sądzę, że zdanie to doskonale oddaje nieco specyficzne poczucie humoru prezentowane w „Golimistrzu”. 

Opowieść jest lekka, a książkę czyta się wyjątkowo szybko. Nie jest to wymagająca lektura i chcąc doszukać się pewnych niedociągnięć, zauważymy pewną niekonsekwencję autora. Jednocześnie nie jest to rażące i nie psuje moim zdaniem odbioru. Szczególnie jeśli szukacie lekkiej i wartkiej historii do zajęcia myśli i rozerwania pomiędzy nieco bardziej wymagającymi dziełami. 

Po więcej ciekawych tekstów ze świata kultury zapraszamy tutaj -> meteor.amu.edu.pl/programy/kultura