D’Angelo, Voodoo — 22 lata później

D'Angelo
25.01.2000, Virgin Records

D’Angelo, ustęp z życia i czasów: kiedy w 1995 syn ewangelickiego pastora, Michael Eugene Archer, wręczył Ahmirowi Questlove Thompsonowi kasetę z miesięcznym Brown Sugar, reakcyjne stowarzyszenie Soulquarians rozpoczęło swoją kilkupłytową działalność.

25 stycznia A.D. 2000 emblemat Nowego Soulu i czarnego metroseksualizmu, Voodoo, longplay pod duchowym przewodnictwem Hendrixa, Prince’a, Sly Stone’a czy Jamesa Browna został wydany; 22 lata później jego wpływ rozbija się po innych nagraniach, zdając się powtarzać: Neo Soul is not dead, Neo Soul is not dead… 

D’Angelo, My name is John Mayer. You might know me 

John Mayer, jeden z D’Angelowskich groupie, przy okazji gitarzysta, w prywatnym liście na łamach popularnego Esquire, w laurkowym (młodzież dodałaby — cringowym) stylu zachęcał swojego czarnoskórego mistrza do wypuszczenia follow-up to one of the few records to change my life forever, Voodoo. Wysłuchany po 9 latach, zdążył przedtem, w ramach podziwu wobec krążka z 00’, nagrać kawałek Level — muzyczne świadectwo inspiracji artystą z Richmond. 

Most influential R&B album of definitely my generation 

Kiedyś w 2012 roku na zaproszenie Jose Jamesa do studia weszli Pino Palladino czy Chris Dave (dobrzy znajomi D’Angelo) — efektem spotkania był longplay No Beginning No End, o wyraźnych powiązaniach z, w jego słowach, najbardziej wpływowym albumem R&B jego pokolenia. W jednym szeregu z Glasperem czy Thundercatem, zaliczany jest do millenialskiej odnowy jazzu ludzi muzycznie wychowanych przez MTV, skłócone wybrzeża czy buty z wyjętymi sznurówkami. 

That music just comes so naturally 

Jeżeli jest w tym coś więcej od kreacji na Roussowski talent (pamiętajmy — nawet patron poznańskiego uniwersytetu wprowadzał skreślenia w rękopisach Pana Tadeusza), Nicko Vieillame ma dobre papiery na przyszłość; od dłuższej chwili, podobnie jak Michael Archer, nic nie wydał: nie mógł chyba zacząć lepiej.

We were inspired by a lot of soul 

Ryo Montgomery, rzecznik ekipy znanej światu (?) jako Izy (wcześniej cover band Montgomery brothers), mówi, jak jest; jeżeli Awaken, My Love Childisha Gambino jest dźwiękowym cosplayem Funkadelic, Irene z Australii jest cosplayem D’Angelo circa 2000. Nie ma w tym nic złego, dopóki ktoś nie jest upity wizją jakiegoś zbawiającego progesywizmu.

Uroboros 

Nie ma w tym nic złego — dopatrywanie się w wyżej wymienionych utworach tego, co Anglosasi nazywają culural appropriation, byłoby znakiem kancelacyjnych fiksacji człowieka XXI wieku, Jack Goody, Kradzież historii. Aby nie uznać historii wspomnieniem grabieżców i nie burzyć pomników: Sokrates i Platon, Arystoteles i Akwinata, Thomas More i Aldous Haxley, William Turner i Claude Monet, Blind Lemon Jefferson i Shuggie Otis Prince i D’Angelo, D’Angelo i