Już trzeciego sierpnia wystąpią w Poznaniu na KontenerART. Z tej okazji miałem przyjemność porozmawiać z Chair – młodym zespołem, który trudno jednoznacznie zdefiniować. Porozmawialiśmy o koncertach oczywiście, ich działalności w Internecie, a także planach na przyszłość.
Po co muzyka?
Kacper Pelo: Możemy zacząć od najważniejszego pytania – po co muzyka?
Cura: Po co muzyka? To jest narzędzie, które rozumiemy. Potrafimy zrobić krok do przodu i coś z tego wychodzi, więc w to wchodzimy. Na razie nie analizujemy, czy warto, czy nie, bo jeszcze nie do końca wiemy, co chcemy przekazać. Więc, po co muzyka? Przez losowość. Tak się stało, robimy to i coś wychodzi. Nie wiadomo do końca co, ale czujemy, że warto za tym iść.
Hubert: I lepiej robić cokolwiek, niż nic.
Pierwsze koncerty Chair
KP: Strasznie mnie ciekawi, jakie to uczucie – grać po raz pierwszy materiał na żywo, wspólnie, gdy dotychczas istniał jedynie w sieci?
Cura: Ostatnio o tym myślałem, bo zrobiliśmy dwa single, zanim się spotkaliśmy. Później ćwiczyliśmy, bardzo skrótowo, przed nagrywaniem happiness w studio. Wtedy Hubert wziął gitarę i zaczął grać te akordy, a ja śpiewałem. To nawet nie była próba, po prostu zaczęliśmy grać i śpiewać. Pamiętam, że to był bardzo dziwny moment, bo nasza twórczość stała się „prawdziwa”. Wcześniej to było coś strasznie abstrakcyjnego.
KP: A gdy wyszliście pierwszy raz na scenę i zobaczyliście ludzi, którzy czekają na koncert. Co wówczas czuliście?
Hubert: Pierwszy raz, gdy byliśmy na scenie to było podczas nagrywek do happiness, więc to byli tylko nasi ziomale. A pierwszy raz graliśmy coś na żywo w Dzień Dobry TVN dla półmilionowej publiczności, której tam oczywiście nie było. Nasz faktyczny debiut był w klubie Chmury pod koniec grudnia zeszłego roku. To był bardzo fajny koncert, wokół ekipy, która była otwarta na nową muzykę. To na pewno nie był nasz najlepszy koncert, bo był pierwszy, ale była pełna sala ludzi. Od tego zaczął się nasz sposób pracy, gdzie trochę improwizujemy, ale wiele rzeczy jest też przemyślanych. Te rzeczy improwizowane przechodzą później do rutyny typowego koncertu. Trudno mi wyobrazić sobie lepszy początek, niż granie dla pełnej sali.
Koncerty czy studio?
KP: Macie już pewne doświadczenie w koncertowaniu, bo było ich ostatnio naprawdę sporo. Wolicie sam akt tworzenia nowego materiału czy raczej bycie na scenie? Co was bardziej napędza?
Cura: Ja myślę, że to koncerty są dla nas ważnym elementem. To jest fenomenalne, że możemy tam przyciągać nowych ludzi, bo działamy tam najintensywniej. Lubię też tworzyć, jak najszybciej, żeby wejść na scenę.
Hubert: Używając słowa napędzać, to faktycznie – koncerty mnie napędzają. To ogromna adrenalina i efekty widać od razu. Proces tworzenia muzyki jest bardzo mozolny. Wydaje mi się, że po to jesteśmy artystami, by tworzyć coś nowego. Samo tworzenie wymaga od nas wiele czasu i pracy. Przy performansie również tworzymy nowe, ale możemy 10 minut przed koncertem zmienić setlistę, czy zrobić jakiś inny ruch. Efekt końcowy jest bardzo szybko. Dynamika tych dwóch rzeczy jest różna, ale obie są dla nas ważne.
KP: Podczas występów robicie dużo spontanicznych rzeczy czy idziecie zgodnie z jakimś planem?
Hubert: Przychodzimy z planem. Na początku byliśmy spontaniczni i była to energia, którą ludzie lubili, a my niekoniecznie. Było to dryfowanie centymetr nad chaosem. Ja rozumiem chaos Cury, a Cura rozumie mój chaos. Dla wszystkich jest to stand-up, a my się rozumiemy na jakichś falach. Ostatnio więcej planujemy, lecz dajemy sobie też miejsce na improwizację. Jeśli 10% tej improwizacji podoba się ludziom to przechodzi to do naszego programu. Na pewno warto zobaczyć nas na żywo, dlatego że ten koncert jest inny niż typowe koncerty. Przywiązujemy dużą rolę do tego, by zrobić coś więcej, niż tylko zagrać materiał na żywo. Staramy się włożyć w to więcej treści.
Plany, kłótnie i Internet
KP: Podczas tego planowania raczej się ze sobą zgadzacie, czy miejscami musicie się ze sobą dogadać? Macie jakieś konflikty?
Cura: Myślę, że na początku ja chciałem trochę więcej „dziwności”, a Hubert nie do końca. Teraz mamy na odwrót i Hubert wymyśla bardzo campowe rzeczy.
Hubert: Konflikty są małe i czasem się zdarzają. Biorą się z tego, że ja i Cura chcemy najlepiej. Naszym sztandarem, o którym czasem zapominamy, jest sposób naszej pracy. Dajemy sobie nawzajem duże pole do ekspresji. Staramy się pracować w taki sposób, że jeśli jedna osoba ma jakiś pomysł, a druga osoba nie ma argumentów, by tego nie robić, to po prostu to robimy. Wydaje mi się, że jest w tym wiele zaufania do drugiej osoby, ale w ten sposób omijamy wiele konfliktów. Po prostu dajemy sobie tę przestrzeń.
Cura: Nieraz jest zgrzyt estetyczny, ale dzięki temu powstaje coś nowego.
KP: Muszę jeszcze spytać o waszą aktywność w social mediach. Skąd pomysł, by cała kampania promocyjna była w sieci?
Cura: Dla mnie to oczywiste. Zespół, który tego nie robi, wiele traci. Internet to miejsce z darmową promocją.
Hubert: Szczególnie w dzisiejszych czasach internet jest takim go-to miejscem. Szczególnie gdy ja jestem w Kopenhadze, a Cura w Warszawie, jedynym miejscem, które pozwala nam na promocję jest sieć. Doszliśmy do momentu, gdzie dostajemy dziennie dwa lub trzy memy od innych ludzi. Ktoś widzi krzesło w nieoczywistym miejscu i pierwsze skojarzenie do właśnie Chair. Udało nam się w pewien sposób wychować naszych słuchaczy, a wszystko dzięki tej pozycji w Internecie.
Muzyka i Chair w przyszłości
KP: A to, co postujecie w socialach odzwierciedla to, co sami oglądacie, czy są to dwa różne światy?
Hubert: Nie do końca. Podobnie jak muzyka, którą tworzymy nie odzwierciedla tego, co słuchamy. Te memy są spójne ze stylistyką Chair, a niekoniecznie z naszą stylistyką.
KP: Wasza stylistyka jest określana jako „country-porn-punk”. Co się kryje za tą zbitką różnych gatunków?
Hubert: Zaczęliśmy od określenia hyper-post-punk, jednak kojarzyło się to za bardzo z hyperpopem. Hyperpop u nas jest bardziej z przekonania, niżeli z materii, która z nas wychodzi. Chodzi o stylistykę i zabawę formą.
KP: A czego sami słuchacie?
Cura: Ja bardzo lubię musicale. To ciekawe połączenie muzyki i opowieści. Oprócz tego lubię kreacyjne postacie muzyczne jak Kanye West.
Hubert: Ja słucham praktycznie wszystkiego. Pasjonuje mnie ambient i muzyka elektroniczna. Słucham też dużo rapu i black methalu. Post-punku nie słucham, a w tej stylistyce robiłem Kurkiewicza i wychodzi to też z Chair. Oboje lubimy Interpol, a oprócz tego nie słuchamy post-punku. Słuchanie gatunkowo też trochę wychodzi z mody.
KP: Na sam koniec – jakie są plany Chair na przyszłe miesiące?
Hubert: Mamy trasę koncertową i chcemy, by tych występów było jeszcze więcej. Chcemy też tworzyć nową muzykę i z nią koncertować, bo ciągle nam jest mało.
Cura: Rozważamy zmianę języka.
Hubert: Tak, to jest trochę exclusive content. Myślimy, by zacząć od jednej piosenki po polsku, albo po niemiecku. Kolejny singiel na pewno nie będzie po angielsku.
Po więcej ciekawych tekstów ze świata muzyki zapraszamy tutaj – meteor.amu.edu.pl/programy/magmuz/