Dziesiątki porozrzucanych kartek z nieudanymi pomysłami na podłodze. Mikrofon z Targetu przytwierdzony taśmą do ściany i kilka poduszek dookoła, które pełnią funkcję pianek akustycznych. W miejscu centralnym – komputer – bo to na nim powstaje cały utwór, od początku do końca. Brzmi jak amatorskie studio nagraniowe, w którym nie sposób stworzyć dobry kawałek? A co jeśli to część nastoletniego pokoju osoby, którą śledzą w Internecie miliony fanów, a ona sama za miesiąc wyrusza w wyprzedaną trasę koncertową? To już nie jest fikcja, a niesamowita rzeczywistość bedroom popu – piosenek wprost z tytułowej „sypialni”.
Czym jest bedroom pop?
Aby zrozumieć fenomen tego dość świeżego gatunku muzycznego, należy go odpowiednio zdefiniować. Jak to jest z muzyką – trudno ją jednoznacznie zaszufladkować. Większość piosenek, które powstają pod tym szyldem ma jednak kilka cech wspólnych. Są to najczęściej ciepłe, nastrojowe, często senne melodie. Dla wokalu i instrumentów charakterystyczne są efekty echa oraz modulacje. Cały utwór powstaje w domowych warunkach i na podstawowym sprzęcie – stąd nazwa bedroom pop. Co stanowi o unikalności tego gatunku to niesamowita szczerość, intymność oraz bliskość ze słuchaczami. Ci artyści istnieją głównie w Internecie, gdzie są na wyciągnięcie ręki odbiorców, którzy borykają się z podobnymi, młodzieńczymi problemami.
Nastoletnia muzyka – dawniej i dziś
W latach 90. oraz wczesnych latach 2000. królowały garażowe zespoły. Mocna gitara, elektryzująca perkusja i charyzmatyczny wokalista – to wystarczyło by godzinami ćwiczyć covery i własne kawałki w pustym garażu rodzinnego domu. Z tej rockowej muzyki wypływał młodzieńczy gniew na wszystko i wszystkich. Do niektórych los uśmiechnął się na tyle, że mogli zaprezentować się przed szerszą publicznością w obskurnym klubie z lepiącą się podłogą i biletami za kilka dolarów. Nie było to nic wielkiego, ale dla paru spragnionych grania nastolatków możliwość wystąpienia z autorskimi kawałkami przed (nawet niewielką) publicznością było spełnieniem marzeń.
Czasy się zmieniły – złość została zastąpiona przez smutek, garaże przez sypialnie, a odpychające kluby przez Internet, bo wraz z rozwojem technologii pojawiły się nowe szanse zaprezentowania siebie. Nie tylko przed nieliczną grupką osób, które dały szansę nieznanemu zespołowi, ale przed całym światem. Nagle zniknęły wszystkie bariery i ograniczenia – spełnienie nastoletnich marzeń było tylko w zasięgu jednego kliknięcia. Kliknięcia magicznego przycisku „Opublikuj”.
Fala popularności internetowych twórców wiąże się nie tylko z większą dostępnością do portali takich jak SoundCloud, czy YouTube, ale też rozwojem programów, które można mieć na domowym komputerze. Dawniej, by nagrać płytę, trzeba było znaleźć odpowiednie osoby (a raczej dać się znaleźć odpowiednim osobom) i spędzić niewyobrażalną ilość godzin w studiu. W zdecydowanej większości przypadków taki artysta był kontrolowany przez ogromną wytwórnię, a powstała demówka zwykle szła do kosza. Dziś wystarczy zwykła aplikacja w telefonie – choćby GarageBand – a artysta może zrobić wszystko od początku do końca. Napisać tekst, stworzyć muzykę i połączyć to w całość, nagrywając wokale na tanim mikrofonie z przeceny. Ten efekt niedoskonałości przekornie nadaje tym piosenkom charakteru.
Pamiętnik Clairo
Samodzielnie można też stworzyć teledysk – tak jak zrobiła to Clairo. Już od jakiegoś czasu systematycznie publikowała covery, przełomem jednak stał się jej autorski utwór – Pretty Girl. Senny, rozmarzony znudzony wokal wraz z psychodelicznym instrumentalem (stworzonym w całości z pomocą GarageBandu) wzbogaciła obrazkiem – jak na prawdziwy utwór przystało. Choć dopiero wstała z łóżka i czuła się fatalnie to ironicznie postanowiła nagrać wideo, które sarkastycznie współgrał z tekstem o byciu idealną dziewczyną. Wystarczyło pół godziny, by amatorski teledysk został stworzony na kamerce w laptopie. Jak wspomina artystka, nagrała to dla samej siebie, by przypomnieć sobie, że bycie „pięknym” i „idealnym” istnieje tylko w naszej głowie, więc może wygłupiać się przed aparatem i czuć się z tym wyjątkowo dobrze.
O tym, że z podobnymi problemami boryka się więcej osób, świadczą liczby pod filmem na YouTube. W przeciągu tygodnia zgromadził ponad milion wyświetleń, a z każdym kolejnym dniem licznik nabierał zatrważającego tempa. To pomogło uwierzyć dorastającej dziewczynie, która dopiero co zaczęła college, że może spełnić swoje muzyczne marzenia zupełnie sama. Wystarczył laptop i aplikacja w telefonie. Rok później światło dzienne ujrzała jej debiutancka EP-ka diary 001. Jak wskazuje tytuł – faktycznie jest to pamiętnik. W synthowych, lekkich jak piórko brzmieniach Clairo zamyka kilka lat swojego nastoletniego życia. Próbę bycia idealną osobą, internetowe miłości, czy zwykły, młodzieńczy smutek. I za tą autentyczność pokochały ją miliony fanów.
Gdzie dziś jest Clairo?
Ten prędki sukces nie sprawił, że spoczęła na laurach. Dziś ma na koncie już dwie, pełnoprawne płyty. Jedną stworzyła zupełnie sama, drugą już w studio wraz z pomocą cenionego producenta Jacka Antonoffa. Daleko jej już jednak do bedroom popu, z którego wyrosła. Sama też nie chce być zamykana w tych kategoriach. Uważa, że to przeszłość, za którą jest nadal bardzo wdzięczna. Woli nie zamykać się w kategoriach gatunków, a to co tworzy teraz stoi najbliżej folku. Jest jednak gotowa na eksperymenty. Co zostało bez zmian to jej niesamowita szczerość i łatwość przekazywania trudnych emocji.
Bedroom pop – z sypialni na szczyty
Takich artystów jak Clairo jest znacznie więcej. Każdy z nas słyszał chyba o girl in red, która również zaczynała w taki sposób. Jeszcze do niedawna tworzyła muzykę w swojej sypialni, a dziś koncertuje po całej Europie. Conan Gray – zwykły chłopak z Teksasu – był jednym z headlinerów Coachelli, największego festiwalu w Stanach Zjednoczonych. Choć ich muzyka jest zgoła odmienna, łączy ich jedno. Prawdziwa autentyczność i swoboda w wyrażaniu uczuć, które przeobrażają się z personalnych w uniwersalne. Wtedy nie liczy się czy piosenka została nagrana w profesjonalnym studiu, czy na kilkuletnim laptopie. Liczą się tylko emocje i przekaz.
Bedroom pop to gatunek na miarę naszych czasów. Gdy całe życie przenosi się do Internetu, do Internetu przenoszą się też artyści poszukujący własnej ścieżki. O sile młodzieńczej kreatywności i nieustępliwości w walce o własne marzenia świadczy przemowa Billie Eilish i Finneasa, którzy również rozpoczynali swoją przygodę od sypialnianych melodii. Odbierając nagrodę Grammy za piosenkę roku powiedzieli: „Tę nagrodę dedykujemy wszystkim dzieciakom, które dziś tworzą muzykę w domowym zaciszu. Wy też zdobędziecie kiedyś jedną z nich”.