Rzut monetą, który zmienił historię NBA

W 1979 roku Earvin “Magic” Johnson podjął decyzję o zakończeniu studiów i przejściu na zawodowstwo. O tym, gdzie zagra, miał zadecydować rzut monetą. W jaki sposób zwykły los i łut szczęścia ukształtował losy nie jednej, a dwóch wielkich koszykarskich dynastii NBA?

źródło: basketballforever.com

Mroczne czasy NBA

Po pełnej dekadzie sukcesów Billa Russella i Boston Celtics nastały lata 70., które zapisały czarną kartę w historii NBA. Skandale narkotykowe, bijatyki podczas spotkań i kłopoty finansowe sprawiały, że koszykówka nie cieszyła się popularnością wśród Amerykanów. Co więcej, same spotkania były transmitowane późną nocą, długo po ich zakończeniu. Sytuacja poprawiła się nieco w 1976 roku, kiedy NBA połączyła się z ABA, nowoczesną jak na tamte czasy ligą. Za sprawą tego porozumienia w lidze zadebiutowały cztery zespoły: Denver Nuggets, Indiana Pacers, New York Nets i San Antonio Spurs. Wszystkie te ekipy do dzisiaj grają w NBA. Pomimo tej zmiany, lata 70. zostaną zapamiętane przede wszystkim z problemów wizerunkowych, które udało się rozwiązać dopiero pod koniec dekady.

Magiczne szczęście Lakers

W 1979 roku cała koszykarska Ameryka przyglądała się finałowi NCAA, w którym Michigan State University mierzyło się z Indiana State University. Michigan prowadzone przez Magica Johnsona pokonało Indianę State Larry’ego Birda 75:64. Magic, który miał możliwość zostania jeszcze dwa lata na uniwersytecie, postanowił, że już po zwycięstwie w turnieju NCAA przejdzie na zawodowstwo. Decyzję ogłosił 11 maja 1979 roku na konferencji prasowej zorganizowanej przez uniwersytet. Wszyscy wtedy wiedzieli, że to właśnie Johnson będzie najgorętszym nazwiskiem podczas nadchodzącego draftu i to on zostanie wybrany jako pierwszy.

W tamtym momencie było już pewne, że jako pierwsi będą wybierać Los Angeles Lakers lub Chicago Bulls. O tym, kto miał mieć “jedynkę” miał zadecydować rzut monetą.

„Rozmawiałem z Billem Sharmanem, menedżerem generalnym Lakers i spytałem go, czy możemy wybrać stronę monety. Fani zadecydowali za nas, czy będzie to orzeł, czy reszka.” — mówił Rod Thorn, menedżer generalny Chicago Bulls w latach 1978-1985.

Bill Sharman zgodził się na propozycję Thorna. To Bulls wybrali stronę monety, która miała odpowiadać za ich franczyzę.  

„Zawsze wolałem reszkę. Fani radzili nam wybrać orła.” — wspominał po latach Thorn.

Bulls posłuchało się fanów. Gdyby wypadł orzeł, Magic trafiłby do wietrznego miasta. Jeziorowcy liczyli na reszkę. Rzutu dokonał Larry O’Brien, ówczesny komisarz NBA. Chwilę później przekazał, że wypadła reszka. Po stronie Lakers wybuchła euforia. Wiedzieli bowiem, że przychodzi do nich gwiazda, która jest w stanie odmienić ich organizację. Bulls musiało zadowolić się drugim wyborem w drafcie, który nie przyniósł im żadnej gwiazdy.

źródło: prosportsoutlook.com

Jak ryba w wodzie

Zarówno drużyna, jak i miasto, do którego trafił Magic, były dla niego idealne. Dlaczego? Otóż Lakers grało szybką koszykówkę opartą na kontratakach, zapamiętanej w historii jako “Showtime”. Dla tak wszechstronnego zawodnika, jakim był Magic ani tempo, ani sposób gry nie stanowiły problemu z adaptacją w drużynie. Efekt Magica był błyskawiczny. Już w pierwszym sezonie Lakers wygrali mistrzostwo, pokonując w finałach Philadelphię 76ers, a Johnson został wybranym MVP Finałów.

W decydującym, szóstym spotkaniu z powodu kontuzji nie mógł wystąpić Kareem Abdul-Jabbar, center oraz najlepszy zawodnik Lakers. Na jego pozycji zagrał Magic, który poprowadził drużynę do mistrzostwa, zdobywając 42 punkty i 15 zbiórek. Los Angeles Lakers z Magiciem w składzie wygrali mistrzostwo jeszcze cztery razy, a ich rywalizacja z Boston Celtics Larry’ego Birda sprawiła, że kibice w całym USA częściej oglądali potyczki koszykarzy.

źródło: cnn.com

Sam Magic Johnson był uosobieniem Los Angeles – miasta dynamicznego i pełnego show, zupełnie jak jego gra. W końcu Johnson uwielbiał popisy, a jego boiskowe scenariusze akcji były niczym hollywoodzkie filmy. Co więcej, zawodnik uwielbiał kibiców, a miasto do dziś jest jego domem. Magic jest obecnie inwestorem miejscowych klubów sportowych, m.in. piłkarskiego LA FC czy baseballowej drużyny Los Angeles Dodgers.

„Wciąż jest najpopularniejszym sportowcem w LA. W tym mieście kochają go wszyscy. Nie ma nikogo, kto by go nie lubił.” mówi prezenter TV i komik, Jimmy Kimmel w serialu They Call Me Magic.

Magic Johnson na meczu Los Angeles FC – drużyny, której jest współwłaścicielem, źródło: dodgerblue.com

Druga strona medalu

Chicago Bulls miało prawo do drugiego wyboru w drafcie w 1979 roku, tuż po Los Angeles Lakers. Byki postawiły na Davida Greenwooda, skrzydłowego z uczelni UCLA. Greenwood nie okazał się zbawicielem Bulls. Grał w Chicago do 1985 roku i nie zapisał się w historii zespołu. Drużyna z wietrznego miasta w kolejnych latach była jedną z gorszych ekip całej ligi, dzięki czemu mieli wysokie numery w draftach, które jednak nie przekładały się na wyjątkowych zawodników. Prawdziwa okazja przyszła dopiero pięć lat po słynnym rzucie monetą.

W sezonie 1983-84 Chicago Bulls wygrało zaledwie 27 spotkań, co spowodowało, że wybierali jako trzeci w drafcie, tuż za Houston Rockets i Portland Trail Blazers. Rockets wybrali Akeema Olajuwona, centra z Houston University, a Blazers sięgnęli po Sama Bowiego, środkowego z Kentucky. Natomiast Chicago Bulls postawili na juniora z Karoliny Północnej, który w swojej karierze wygrał już turniej NCAA. Tym zawodnikiem był Michael Jordan, który w najbliższych latach diametralnie zmienił Chicago Bulls w jedną z najpopularniejszych drużyn sportowych na świecie.

źródło: medium.com

Przekazanie pałeczki

W swoich pierwszych sezonach Michael Jordan toczył niezwykle ciężkie walki w play-offach. Początkowo, serie z Boston Celtics oraz Detroit Pistons kończyły się na porażkach Jordana i spółki, a na pierwszą okazję na zdobycie mistrzostwa mieli w 1991 roku. Michael Jordan, Scottie Pippen i spółka pokonali w finałach konferencji Pistons i awansowali do finałów, w których mieli się zmierzyć z Lakers.

Jordan vs Magic. Dwie gwiazdy, które sprawiły, że NBA wskoczyła na zupełnie inny poziom popularności, miały zmierzyć się w serii o mistrzostwo. Dla Jordana były to pierwsze finały, dla Magica – dziewiąte. Pomimo braku doświadczenia w grze na tym poziomie Bulls pokonali Lakers 4-1 i wygrali pierwsze mistrzostwo w historii drużyny. W następnych latach zdobyli ich jeszcze pięć i dzięki temu zapisali się w historii koszykówki jako jedna z największych dynastii.

źródło: sportscasting.com

Dla Magica były to ostatnie finały, w jakich zagrał. Parę miesięcy później zawiesił karierę z powodu zarażenia się wirusem HIV, co wywołało duże poruszenie w świecie sportu. Era Magica i Birda się zakończyła. Od teraz to MJ był największą gwiazdą w lidze, a kolejne lata tylko utrwaliły przekonania, że jest jednym z najlepszych, o ile nie najlepszym koszykarzem w historii.

Efekt Motyla

Rzut monetą jest zjawiskiem popularnym w życiu codziennym. Zwykłe zakłady czy gry wykorzystują właśnie monety, aby zadecydować o losie. W sporcie ten element również jest popularny – przed każdym meczem piłkarskim kapitanowie drużyn i sędzia decydują o tym, kto zacznie dane spotkanie. Losowanie, które miało miejsce w Nowym Jorku w 1979 roku, było jednak inne niż wszystkie.

Jak wyglądałaby NBA, gdyby to Bulls wygrali losowanie i Magic trafiłby do Chicago? Kto byłby rywalem Larry’ego Birda we wszystkich finałach, które rozegrali przeciwko sobie Celtics i Lakers? Czy Jordan trafiłby do Bulls, gdyby ci już mieli Magica? Czy Magic Johnson grałby tak dobrze z dala od hollywoodzkich reflektorów i kalifornijskiego życia? Na te pytania nigdy nie poznamy odpowiedzi. Wiadomo jest jednak, że Johnson w Lakers i Jordan w Bulls zapisali kartę w historii swoich drużyn, miast oraz całej NBA.

Jakub Cichy

Źródła:

  • They Call Me Magic, reż Rick Famuiywa, 2022
  • Larry vs. Magic. Kiedy rządziliśmy NBA, Bird L., Johnson E., MacMullan J., 2015

***

Po więcej ciekawych tekstów ze świata sportu zapraszamy tutaj -> Planeta Sportu