Chociaż sezon festiwalowy już się kończy, a najważniejsze wydarzenia muzyczne tego lata są już za nami, my ciągle wspominamy wieczory spędzone podczas OFF festiwalu w Katowicach. Poniżej mamy dla was kilka występów, które najbardziej zapadły nam w pamięć.
10. Slowthai
To co zaskakuje na OFF Festivalu najbardziej, to różnorodność występujących artystów. W tym roku na scenie Trójki zagościł młody, bo 24 letni raper – Slowthai, a raczej Tyron Kaymone Frampton. Ten Brytyjczyk otworzył oczy i uszy hip-hopowej scenie Europy, więc jeśli szukacie energicznego rapu z dobrą liryką, to z całego serca możemy polecić jego najnowszy album „Nothing great about Britain”. Political hip-hop to przyszłość, a o tym artyście będzie jeszcze głośno!
Za co kochamy ten koncert ?
Za niesamowitą energię, moshpit i interakcję ze słuchaczami!
9. Lotic
Na radar bierzemy scenę eksperymentalną OFFa. Festiwal zamykał występ Lotic i był zwieńczeniem tego, czego oczekuje każdy festiwalowicz od sceny eksperymentalnej. Lotic wykracza poza wszelkie granice, porusza tematy społeczności LGBT, tolerancji, ale też rozumienia emocji i poszukiwania siebie. Ten cały kontent został zamknięty w oprawie z nowatorskiej, eksperymentalnej elektroniki, którą można porównywać do dzieł takich twórców jak Arca czy Sophie.
Za co kochamy ten koncert?
Za wszystko, ten występ to było prawdziwe dzieło sztuki!
8. Lebanon Hanover
Jak już weszliśmy na scenę eksperymentalną to nie będziemy z niej schodzić tak szybko, czas na koncert niemieckiego duetu Lebanon Hanover. Podczas pierwszego dnia festiwalu mieliśmy okazję zobaczyć powrót zimnego jak lód dark wave’u! Każdy kto myślał, że ten gatunek muzyczny jest na wymarciu bardzo się mylił. Ta dwójka artystów udowadnia, że pewne tendencje w muzyce powinny być kontynuowane. Śmiało mogę ich nazwać godnymi następcami Joy Division, zwłaszcza po przesłuchaniu płytki „Let them be alien”.
Za co kochamy ten koncert?
Za niesamowitą atmosferę, dreszcze, ciarki i murowane załamanie nerwowe.
7. Foals
Tych Panów chyba nie musimy nikomu przedstawiać, autorzy takich hitów jak „My Number” czy „Spanish Sahara”. Od 2005 r. nieprzerwanie razem tworzą i zdobywają coraz większą popularność. Takie gwiazdy mogą grać tylko na głównej scenie OFF Festiwalu czyli scenie Perlage. Zastanawiacie się jak duże było zainteresowanie tym koncertem? Możemy wam zdradzić, że festiwalowicze przyszli na koncert wyjątkowo licznie i wyjątkowo dobrze się bawili. Warto wspomnieć, że ten legendarny band odwiedza Polskę nie pierwszy raz, ale pierwszy raz z kawałkami z nowej płyty „Everything Not Saved Will Be Lost – Part 1” ! Co więcej podczas koncertu mogliśmy usłyszeć najnowszy singiel „Black Bull” – zapowiadający część drugą wspomnianej wyżej płyty. Krążek ma wyjść już niedługo, bo 18 października, a my czekamy z niecierpliwością! Poza tym musimy pogratulować członkom zespołu! Nie wiem czy wiecie, ale Foals podpisali kontrakt z wytwórnią Subpop, tak trzymać !
Za co kochamy ten koncert?
Za wykonanie utworu „What Went Down” i zmianę scenografii w trakcie występu.
6. The Comet Is Coming
Wreszcie możemy wspomnieć o czwartej scenie off festiwalu. Była już mowa o scenie trójki, o scenie eksperymentalnej i scenie Perlage, to czas na scenę leśną! Naszym skromnym zdaniem, występ The Comet Is Coming to zdecydowanie perełka wśród tegorocznych artystów występujących na OFF festiwalu. Przyznam, że brakowało nam w życiu jazzu, a zwłaszcza w takim wykonaniu. Jeśli moglibyście wyobrazić sobie, że muzyka jazzowa przyjmuje kształt komety, to jest właśnie to! Kojarzycie może saksofonistę Shabake Hutchingsa? Jeśli nie, to koniecznie musicie zapoznać się z jego twórczością, zwłaszcza w projekcie, o którym teraz mowa. Czasem się zastanawiam, ile barw może przybrać dźwięk, a ci artyści udowodnili mi, że nie zawsze wszystko trzeba nazywać i klasyfikować, wystarczy słuchać i poczuć. Jeśli również chcecie rozpocząć swoją astralną przygodę z zespołem The Comet Is Coming, zacznijcie od utworu „The Final Eclipse”!
5. Ammar 808
Jeśli tak samo jak ja jesteście wrażliwi na wszelkie wpływy muzyki etnicznej, to koniecznie musicie przesłuchać Ammar 808, bo pod taką nazwą działa tunezyjski DJ Sofyann Ben Youssef. W jego twórczości można usłyszeć wpływy z Tunezji, Algierii czy Maroka a na samym festiwalu mieliśmy okazję zapoznać się z utworami powstałymi w ramach projektu Maghreb United. Nowoczesne dźwięki, podbicia basowe zestawione z ludowymi pieśniami, dźwiękami tradycyjnych afrykańskich instrumentów tworzą niezwykły i oryginalny styl AMMAR 808.
Za co kochamy ten koncert ?
Za ciężkie basy i wizję zjednoczenia Afryki, którą przekazuje Sofyann
4. Hania Rani
Hania Rani, a właściwie Hania Raniszewska to młodza przedstawicielka polskiej muzyki neoklasycznej. Znana jest z współpracy z takimi artystami jak Dobrawa Czocher i projektu z Joanną Longić, znanego pod nazwą „Tęskno”. Podczas OFFa zespół Tęskno zagościł na scenie trójki, a już dzień później usłyszeliśmy Hanię Rani wraz z utworami z jej solowego albumu „Esja” na scenie eksperymentalnej. Dla każdego wrażliwego ucha debiutancki album Hani będzie jak najsłodszy tort z kremem. Chcielibyśmy zaprosić Was na poznański koncert Hani Rani, ale niestety już się wyprzedał. O Hani będzie jeszcze głośno i zdecydowanie trzeba ją obserwować, możemy zdradzić, że już niedługo pojawi się także nasz wywiad z artystką.
Za co kochamy koncert?
Za to w jaki sposób Hania przekazuje swoje emocje !
3. Loyle Carner
Wróciliśmy na scenę trójki, by ponownie rozgościć się w rapie. Tym razem, podczas ostatniego dnia festiwalu, mieliśmy okazję posłuchać Loyla Carnera, oficjalnie Benjamina Gerard Coyle-Larne. Koncert tego młodego Brytyjczyka był dla mnie prawdziwą podróżą sentymentalną. W muzyce Carnera wyczuwalny jest wpływ tzw. starego hip-hopu, czuć klasykę beatów, można znaleźć delikatne retro podkłady i spokojne przejścia. Co mnie jednak ujmuje najbardziej, to teksty, w których można znaleźć odpowiedzi na wiele życiowych pytań, ale też poznać samego artystę. Nie na każdym koncercie słyszy się przecież jak muzyk wyznaje, że kocha swoją mamę. Podczas występu usłyszeliśmy głównie utwory z nowej płyty „Not Waving But Drowning”, w tym kawałek nagrany z Jorją Smith, ale też hity z poprzedniego albumu „Yesterday’s Gone”.
Za co kochamy ten koncert?
Za niesamowitą ciepłą energię i prawdziwy rap, jakiego teraz mało.
2. Daughters
Jeśli sympatyzujecie z bardziej hałaśliwą częścią muzyki, to nie mogliście przespać powrotu Daughters. I to w jakim stylu! Na „You Won’t Get What You Want” udowodnili, że są królami noise rocka, a ciężar płyty odcisnął się na ocenach krytyków i fanów. Nie wiedziałem, że brakuje mi takiego show, dopóki nie czułem wibracji pod stopami na scenie eksperymentalnej. Agresywne dźwięki, dołujący śpiew i niesamowita chemia między zespołem, który wrócił w wielkim stylu!
Za co kochamy ten koncert?
Za w pewien sposób dziwną, chociaż niezaprzeczalną charyzmę towarzyszącą chaosowi na scenie.
1. Bamba Pana & Makaveli
Co mnie przekonało? Dla mnie niekończące się wiwatowanie tłumu było wystarczającym dowodem, że to jeden z najlepszych koncertów OFFa. Bamba Pana & Makaveli to tanzanijski duet z wytwórni Nyege Nyege Tapes. Muszę przyznać, że nie tylko ten zespół, ale i wytwórnia jest moim najcenniejszym odkryciem OFF Festivalu. Sam koncert mogłabym opisać trzema słowami – ogień, ogień i jeszcze raz ogień. Dawno nie widziałam tak radosnego tłumu i co więcej, tak współpracującego z artystą. Ach i gdyby to był jeden koncert, ale Bamba Pana & Makaveli grali aż dwa razy podczas tegorocznej edycji festiwalu. A to chyba wciąż za mało.
Za co kochamy ten konert?
Za wzruszenie na twarzy rapera Makaveliego mówiącego „I love Poland”.