Życie jest nieprzewidywalne. Jeden dzień wygląda jak każdy inny, kolejny natomiast może przynieść coś nieoczekiwanego. Nie zawsze jest to jednak to, co mogłoby się nam mieścić w głowie. W-Two Worlds pokazuje, że codzienność potrafi jednak zaskoczyć.
Fabuła W-Two Worlds
Oh Yeon Joo jest rezydentką na oddziale kardiochirurgii. Jej ojciec jest słynnym twórcą serii komiksów „W”. Pewnego dnia podczas pracy nad kolejnym odcinkiem znika. Yeon Joo idzie do pracowni ojca
i zostaje wciągnięta do komiksu. Znajduje leżącego na ziemi zakrwawionego mężczyznę i postanawia mu pomóc. Okazuje się, że jest to Kang Chul — główna postać w „W„, który był złotym medalistą olimpijskim w strzelectwie. Po tym zdarzeniu bohaterka wraca do swojego wymiaru. Yeon Joo dowiaduje się, że do komiksu dodano nową postać. Przeżywa szok, gdy okazuje się, że jest nią ona sama.
Fabuła „W-Two Worlds” przyciągnęła moją uwagę niemalże od razu. Motyw z przenikaniem się światów jest według mnie zrobiony w świetny sposób, a interakcje między bohaterami i sytuacje, które ich spotykają, są moim zdaniem dobrze wymyślone. Twórcy zadbali o to, aby podczas oglądania widz się nie nudził. Osobiście nie miałam chęci pominięcia jakiegoś fragmentu dramy. Przez wszystkie odcinki siedziałam zaciekawiona tym, co czeka bohaterów w kolejnych scenach. Każdy jednak może mieć inne odczucia co do fabuły „W”, więc polecam obejrzeć i ocenić ją samemu. Z mojej strony powiem, że nie zawiedziecie się, jeśli lubicie produkcje fantasy, które mają w sobie dawkę humoru i szczyptę romansu.
Oprawa audiowizualna
Co do tego, że drama została dobrze nakręcona, nie mam wątpliwości. Jest coś, co moim zdaniem zasługuje na wyróżnienie. Zabieg, który został wykorzystany do przejść między wymiarami, w moim odczuciu doskonale wpasowuje się w klimat dramy. No bo jak można by lepiej pokazać widzowi, że bohaterowie znajdują się w kompletnie innej rzeczywistości, jeśli nie za pomocą rysunkowych scen niczym w komiksie. Zostały one dopracowane tak, że z przyjemnością się je ogląda. Tworzą one niesamowity klimat, co w połączeniu z akcją i soundtrackiem dają mega efekt.
Muzyka w „W-Two Worlds” nadaje nastrój, który udziela się podczas oglądania. Mnie osobiście pozwoliło bardziej wczuć się w to, co przeżywają nasi bohaterowie. Jak to bywa w azjatyckich dramach, soundtrack jest dokładnie dopasowany. Jeśli twórcy chcą, żeby widz uronił łzę na danej scenie, użyją tak smutnej melodii, że nie sposób jest chociaż posmutnieć. Dzięki temu przekonałam się, jak ważna jest rola tego, co słyszymy, śledząc losy postaci. Zachęcam więc do przesłuchania ścieżki dźwiękowej „W-Two Worlds”.
Gra aktorska
W główne postacie wcielili się Han Hyo Joo (Oh Yeon Joo) oraz Lee Jong Suk (Kang Chul). Myślę, że wykonali swoją pracę bardzo dobrze. Oglądając „W” mogłam poczuć to, co czują w danym momencie bohaterowie. Hyo Joo i Jong Suk są bardzo utalentowanymi aktorami, co widać po dramie. Pozostała część obsady również zasługuje na pochwałę. Nie odczułam tego, że jeden z aktorów nie przykłada się do roli. Wręcz przeciwnie — aktorzy stali się tymi postaciami. Myślę, że to duży plus dla tej produkcji.
Podsumowanie
Oglądałam tę dramę wielokrotnie, pierwszy raz cztery lata temu i nadal co jakiś czas do niej wracam. Pomijając to, że jest to gatunek dram, który lubię najbardziej, to rzeczą, która najbardziej mnie przyciągnęła, jest fabuła. Tak jak pisałam wcześniej — ciekawa, zawierająca elementy humorystyczne
i romansu, czego chcieć więcej? Dobre wrażenie zrobili także na mnie aktorzy, w szczególności
Lee Jong Suk. Jego performance zrobił na mnie największe wrażenie, wydawał się, jakby to on był
Kang Chulem, a nie tylko był jego twarzą. Soundtrack, jak i odczucia wizualne są jak najbardziej na plus dla dramy. Zdecydowanie polecam obejrzeć „W-Two Worlds”, jeśli tego jeszcze nie zrobiliście.