Thrash (metal) w społeczeństwie [Felieton]

W latach osiemdziesiątych amerykański metal zaczął być dominowany przez nową generację muzyków. Thrash metal, który narodził się w tym okresie, mógł być z łatwością opisywany jako rozwinięcie tego rodzaju muzyki w kierunku jeszcze szybszego tempa i jeszcze cięższych riffów. Prócz tych elementów nie sposób pominąć krytyki zastanego świata, jaka przewija się w wielu tekstach trashowych zespołów. Polemika z władzą nierzadko stanowiła centralny element manifestu tych grup. Czy kiedykolwiek była słuszna i dojrzała, a może stanowiła tylko pretekst do ataku? 

Thrash metal u swoich korzeni stanowił mieszankę hardcore punku i heavy metalu. Oba te muzyczne nurty największą popularnością cieszyły się w latach siedemdziesiątych po obydwu stronach Atlantyku. Od punków nowa generacja zapożyczyła piekielnie szybkie tempo, natomiast od starszego pokolenia metali – ciężkie brzmienie i apokaliptyczną wizję świata. Zespołom punkowym, podobnie jak metalowym, nigdy nie były obce kwestie społeczne. Jeśli za pierwszy, pełnokrwiście metalowy zespół uznamy angielski Black Sabbath, to nie sposób nie zwrócić uwagi na utwory War Pigs czy Electric Funeral, które u zarania gatunku miały wydźwięk antywojenny. Podobnie sprawa wygląda u kalifornijskich punków z Dead Kennedys, którzy nie szczędzili słów krytyki pod adresem zbyt potężnej władzy (California Über Alles) oraz młodych intelektualistów (Holiday in Cambodia).

Doświadczanie tego rodzaju muzyki stało się fundamentem, na którym w latach osiemdziesiątych mógł powstać thrash metal. Ważne dla zrozumienia całego gatunku jest osadzenie go w rzeczywistości w jakiej funkcjonowali jego twórcy. Ostatnia dekada zimnej wojny to czas wzmożonych zbrojeń obydwu stron konfliktu oraz dojścia do władzy konserwatywnych polityków w zachodnim świecie. Strach przed nuklearną zagładą lub życiem pod rządami religijnych fanatyków ze zdwojoną siłą napawał serca młodych ludzi, którzy ze swojej natury byli wrodzy autorytetom i odwiecznym zasadom.

Prócz tych wpływów, warto również wspomnieć o elementach nihilistycznych czy satanistycznych. Wiele metalowych tekstów mówi o rozpaczy podmiotu lirycznego, jego tragicznego życia. Choć nigdy nie był to ambitna strona tej muzyki, to z pewnością oddawała nastroje panujące wówczas wśród tych muzyków. 

Black Sabbath – inspiracja dla całego nurtu

Wobec czego ten thrash?

Właściwą analizę treści tych utworów nie sposób nie rozpocząć od krytyki wszelakiej władzy, która jest źródłem innych patologii. Gdy spojrzy się na powody tak silnego oporu muzyków sceny thrashowej wobec władzy, powodów takiego stanu rzeczy można dopatrywać się w kwestiach ideologicznych. Ważnym dla kontekstu jest zrozumienie, że politycy konserwatywni, którzy byli w ogniu krytyki muzyków, reprezentowali wówczas przeważnie osoby głęboko wierzące, z mniejszych miejscowości i w starszym wieku, a ponad to również ludzi ponadprzeciętnie bogatych.

Antagonizm między biedną młodzieżą z dużych miast, a konserwatywnymi politykami i ich wyborcami musiał w takich warunkach narastać, w atmosferze kłótni o niszczenie zastanego świata. Młodsze pokolenie oskarżało starszych o niszczenie środowiska i grożenie wojną nuklearną, natomiast starsi oskarżali młodych o moralną degrengoladę i przesadny materializm. 

Ronald Reagan – prezydent USA utożsamiany z konserwatyzmem

Sprawiedliwość dla wszystkich

Ten konflikt został świetnie ujęty w jednym ze sztandarowych utworów zespołu Megadeth. Peace Sells, bo o nim mowa, od strony warstwy lirycznej. Można go podzielić na dwie części. W pierwszej podmiot liryczny, który można utożsamiać z liderem formacji, w sposób ironiczny odpowiada na słowa, które mogłyby paść z ust krytyka wspominanej młodzieży. Padają tam stwierdzenia o lenistwie, ateizmie czy anarchizmie, który nasz podmiot wyśmiewa. W drugiej części utworu temat zmienia się w krytykę wyścigu atomowych zbrojeń. Wszystko jest skryte pod retorycznym pytaniem o to, kto kupi pokój. Za słowami Dave’a Mustaine’a podąża muzyka, która na całej długości kawałka przyśpiesza, stając się coraz bardziej dramatyczna, aż osiąga apogeum. Ostatnia półtorej minuty to niesamowicie silne uderzenie w oblężonego dźwiękami słuchacza, które służy wywołaniu katharsis.

“…And Justice For All” to ostatnie słowa amerykańskiej przysięgi na wierność sztandarowi. Jednocześnie to tytuł albumu Metallici, z charakterystyczną okładką z wizerunkiem Temidy. Dlaczego wybrano taki tytuł i taką okładkę? Odpowiedź najłatwiej znaleźć w tytułowym utworze. Opowiada on o tym jak pieniądze niszczą system sądownictwa. System, który w założeniu ma dowodzić prawdy i sprawiedliwości, a nie zasobności portfeli obywateli. Jak słyszymy we fragmencie refrenu;

Justice is done 

Seeking no truth 

Winning is all 

And Justice For All (1988)

Czwarty album czwórki z Los Angeles nie skupiał się wyłącznie na prawnych aspektach problemów przeciętnych ludzi. Co wydać się to może sprzeczne z intuicją, kwestie ochrony środowiska były obecne już wówczas w thrashowym nurcie. Blackend, którego dźwięki słyszymy od początku wspomnianej płyty, opowiada o końcu życia na Ziemi. Choć w strefie domysłów pozostaje kwestia czy śmierć na planecie nastąpiła w wyniku wojny jądrowej, czy bardziej pokojowego zniszczenia środowiska przez człowieka, jasnym jest skutek tych działań – koniec ludzkości na Matce Ziemi.

Peace Sells… but Who’s Buying?

Problemy lat osiemdziesiątych

Pod sam koniec lat osiemdziesiątych również zespół Testament ujawnił swoje zainteresowanie sprawami doczesności. Był rok 1989, a oni wpuścili album Practice What You Preach. To tam umieszczony został utwór o wymowny tytule Greenhouse Effect. W tym przypadku nie ma niedomówień. Głupcy wycinający lasy Amazonki, skazują całą planetę na zagładę. Na domiar złego ci sami ludzie emitują smog i inne zanieczyszczenia do atmosfery, powodując tytułowy efekt. Gniew płynący ze słów piosenki jest przytłaczający, a mocny wokal Chucka Billy’ego idealnie dopełnia tę przerażającą wizję końca historii.

Na koniec pozostawiłem wątek, który w mojej opinii najbardziej wyróżnia thrash metal tamtych lat na tle innych gatunków ciężkiej muzyki. Chodzi o kwestie rdzennych mieszkańców Ameryki. Ludzie ci rzadko znajdowali swoje miejsce w amerykańskiej kulturze na przestrzeni wieków. Kiedy ich obecność była odnotowywana w kulturze, sami najczęściej byli charakteryzowani jako morderczy dzikusi. Wiele czasu minęło zanim problemy ludności rdzennej stały się bardziej dostrzegalne dla ogółu społeczeństwa. 

Zwiększenie świadomości na temat tej mniejszości na pewno stanowiło przesłankę dla Joey’ego Belladonny do stworzenia tekstu utworu Indians. Belladonna, będąc wokalistą zespołu Anthrax, był równocześnie świadom swojego częściowo rdzennego pochodzenia (podobnie jak wspomniany Chuck Billy). Z tych względów postanowił pokazać Indian jako dzielnych wojowników, którzy pomimo wielu cnót zmuszeni zostali do opuszczenia swojej ziemi. Podkreśla on jednocześnie, że pomimo tego czasu, krzywdy dalej nie zostały naprawione, a potomkowie indiańskich ludów są obywatelami drugiej kategorii. To zdecydowanie elektryzujące połączenie, gdy moc ciężkiej muzyki jest dopełnieniem równie ciężkiej liryki. 

Thrash metal wczoraj i dziś

Lata osiemdziesiąte były dla wielu muzyków trudnym okresem, w którym musieli się mierzyć z ciągłą komercjalizacją muzyki. Mimo to oddolną popularność zyskał thrash metal, który w mojej opinii stał się niezależnym nurtem, z własną charakterystyką i wartościami. Zdążającej się sensacyjności tekstów (śmierć, diabeł, piekło) nie przeszkodziło prezentowanie treści, które były wówczas ważne społecznie i nieoczywiste. Dlatego jest to muzyka w mojej opinii wartościowa i ciekawe, a jej twórcom należy się docenienie również i dziś.