Dwa lata i dwa dni- tyle minęło od poprzedniej edycji Poznań Game Arena, czyli największych tego typu impreza o grach komputerowych w Europie Środkowo-Wschodniej. Po tej przerwie, w weekend od 22 do 24.10, do Poznania wróciło PGA. Na pewno zaspokoiły one pragnienie do przyszłego roku. Ale nasuwa się pytanie. Czy spełniły one wysokie wymagania stęsknionej publiczności?
Powrót PGA
Po dwuletniej przerwie powróciły targi Poznań Game Arena. Oczekiwania co do tegorocznej edycji były naprawdę wysokie, więc przed organizatorami stało ogromne wyzwanie. Ludzie stęsknili się za targami, a PGA zawsze potrafiło zapewnić rozrywkę na najwyższym poziomie. Od możliwości zagrania w najnowsze gry, przez spotkania z gwiazdami internetu, po możliwość zdobycia olbrzymiej ilości darmowych gadżetów. Tego oczywiście nie zabrakło. W końcu czym byłoby Poznań Game Arena, król polskich targów o grach, bez tego?
Dwa pawilony
Tyle właśnie pawilonów zostało udostępnionych odwiedzającym. Tylko dwa, czy może aż? Pomimo tej niezbyt pokaźniej liczby, organizatorzy zadbali by wypełnione zostały one wypełnione po brzegi. Oczywiście z zachowaniem reżimu sanitarnego. Ale co się znajdowało w budynkach oznaczonych numerami 5 i 6?
W ,,piątce” ulokowali się najwięksi wydawcy. Mogliśmy zobaczyć sceny takich firm jak Komputronik, Trovo, Genesis czy Monster. Rozdawane tam były gadżety, często przy akompaniamencie głośnej muzyki, a ludzie skakali i wspinali się na siebie, by je zdobyć. Wtedy w powietrzu czuć było pot i młodzieńczy testosteron. Momentami przypominało to bardziej festiwale muzyczne niż targi o grach komputerowych. A skoro o grach mowa, tych też na Poznań Game Arena było sporo. Na stoiskach Microsoftu znajdowały się stanowiska z tytułami takimi jak Far Cry 6, Back 4 Blood, The Crew 2 oraz SpongeBobSquarePants: Battle for Bikini Bottom. W rozświetlonym światłami RGB pokoju gracza Genesis można było ograć też Destiny 2.
Jednak nie samymi grami dużych wydawców Poznań Game Arena stoi. Drugą połowę pawilonu 5 zajmowała strefa gier niezależnych. Na niewielkich stanowiskach można było porozmawiać z rozentuzjazmowanymi deweloperami, a także przetestować ich tytuły. Znajdowały się tam też stanowiska z grami VR. Oczywiście też stworzone przez małe studia. Można wręcz powiedzieć, że strefa indie była największą atrakcją tych targów.
A co znajdowało się w drugim dostępnym dla publiczności pawilonie? Sklepy z plakatami, koszulkami i innymi upominkami, a także dwa boiska do piłki nożnej. Nie można też zapomnieć o, zorganizowanej przez Project League, wiosce League of Legends, wystawie klasycznych samochodów, dwóch traktorach i takiej samej liczbie tirów, do których można było wsiąść. W ,,szóstce” można też było zaspokoić głód w jednym z wielu food trucków.
Drużyna influencerów
Poznań Game Arena odwiedziła też rzesza influencerów i osobistości znanych z internetu. Zdjęcia można było sobie zrobić z ludźmi takimi jak Isamu, Nitro, Remsua czy Amadeusz Ferrari. Oko cieszyło też liczne grono cosplayerów, przebranych za ich ulubione postaci z gier. Najlepsi z nich zostali nagrodzeni w odbywającym się w niedzielę konkursie.
Nie tylko dla cosplayerów przygotowane były zmagania. Na PGA odbyły się także kwalifikacje do mistrzostw Polski w bijatykach, a na scenie Trovo co kilka godzin miały miejsce turnieje, w których mogła wziąć udział widownia, w gry mobilne. W pawilonie 6 miały miejsce mistrzostwa Polski mechaników. Oczywiście wszystkie te zmagnia można było obserwować czy to na wielkich ekranach porozstawianych po całych targach lub, jak w przypadku mechaników, bezpośrednio.
Wiele stoisk przeprowadzało losowania, w których do wygrania były gadżety. Innym sposobem na zdobycie ich, było złapanie ich, gdyż wielu wystawców po prostu rzucała je w tłum. Także wiele z nich było dostępnych za darmo do wzięcia ze stoisk. Także praktycznie każdy mógł wrócić do domu z jakąś pamiątką.
Z tarczą czy na tarczy?
Po całym weekendzie spędzonym na Poznań Game Arena można odpowiedzieć na to pytanie jednoznacznie. PGA wróciło zdecydowanie z tarczą, zapewniając chociaż namiastkę tego, co znaliśmy sprzed pandemii. Pomimo tego, że część osób była zawiedziona rozmiarami tegorocznej edycji targów, to organizatorzy zadbali o to, żeby zaprezentować jak najwięcej rzeczy. A nam pozostaje tylko wypatrywać przyszłorocznej edycji i liczyć, że spełni ona nawet najśmielsze oczekiwania.