Jako, że jest sesja i każdy student robi wszystko co nie wiąże się z sesją ja też pozwoliłam sobie na mały „odpoczynek” między egzaminami. Po długich rozmyślaniach co by to mogło być i co by mnie zajęło na tyle efektownie, padło na rewatch moich ulubionych filmów.
„Tajemnica Brokeback Mountain”, „Stowarzyszenie umarłych poetów” i „Call me by your name”, te trzy filmy, jeden po drugim, właśnie w takiej kolejności.
Zabawnie to wygląda, bo dość dobrze, po tych filmach, widać jaki jest mój gust filmowy. Starsze lub kreowane na starsze, filmy o uczuciach, najczęściej o miłości. Czego chcieć więcej, prawda?
Każdy ma takie filmy, które zna na pamięć, może prowadzić dialogi równocześnie z bohaterami, a nigdy nie znudzi się ich oglądaniem. Ja właśnie tak mam oglądając wyżej wymienione filmy. Może i są już oklepane i przeciągnięte przez cały Tumblr z cytatami, których już nikt nie może czytać, ale to też jest część tych filmów. Przypomina mi to trochę sytuację z Britney Spears, każdy wie, że „One More Time” jest mega kiczowate i ma prawie tyle samo lat co my, ale i tak mega się przy tym bawimy na parkietach czy domówkach. Właśnie taka otoczka daje kolejnej ciekawej interpretacji takim filmom oraz innym rzeczom.
Dlatego też mega trafionym pomysłem jest wracanie do filmów, które kochamy, tak o, tak raz na jakiś czas. Dla odstresowania, dla dostrzeżenia czegoś nowego pomiędzy scenami, aktorami, dialogami. A może ktoś zmieni zdanie i stwierdzi „jak to mógł być mój ulubiony film, co to jest?”. Bo my dojrzewamy, zmieniamy się, a filmy zostają w tym samym miejscu, mogą co najwyżej przypomnieć co czujemy podczas oglądania ich, albo nie…
PS. W niedzielę druga tura wyborów. Ostatnio przeczytałam, że serialu nie zaczyna się od drugiego sezonu, dlatego głosowania też nie powinno się zaczynać od drugiej tury. Ale jeżeli już nie byliście na pierwszej, to idźcie, zagłosujcie, nawet jeżeli nie macie na kogo, to wybierzcie mniejsze zło. To prawda, nie zaczyna się serialu od drugiego sezonu , ale Black Mirror można oglądać jak się chce 😊