Greg Williams, mimo że nie miał nigdy okazji wyreżyserować ani wystąpić w żadnym kultowym filmie, to od lat jest jedną z najlepiej rozpoznawalnych postaci na czerwonym dywanie. Co ciekawe – niekoniecznie rozpoznaje go publiczność, co raczej same gwiazdy, u których widok Grega wywołuje najbardziej autentyczne uśmiechy na twarzy. Kim jest Greg Williams i dlaczego jego postać gra tak ważną rolę w życiu świata kinematografii?
Pod migawką Grega Williamsa
Pomyślcie o dowolnej żyjącej gwieździe Hollywood – o sławnej aktorce, aktorze czy reżyserze. Bez względu na to, czy przed oczami pojawiła wam się twarz Meryl Streep, Julii Roberts, Brada Pitta czy Leonardo Di Caprio, gwarantuję wam, że Greg Williams miał okazję z nimi pracować. I to prawdopodobnie nie raz. Jest też duża szansa, że wiele fotografii tych gwiazd – czy to wykonanych podczas sesji, czy też w ramach festiwali, takich jak Oscary, Złote Globy czy BAFTA – które wyświetliły wam się na mediach społecznościowych lub w artykułach opisujących te wydarzenia, wyszły właśnie spod migawki aparatu Williamsa.
Greg Williams stanowi bowiem jeden z trzonów fotograficzno-reporterskiej części Hollywood. Artysta, który znany jest przede wszystkim ze swoich czarno białych, surowych, ale jednocześnie autentycznie sytuacyjnych zdjęć, od lat otwiera nam furtkę do codzienności największych postaci ze świata kina. Pojawiając się na największych festiwalach oraz planach filmowych wraz ze swoim aparatem Leiki i uśmiechem na twarzy, kradnie serca aktorów i aktorek i uwiecznia je na zdjęciach w postaci wyjątkowych momentów.
Kim jest Greg Williams?
Greg Williams urodził się w 1972 roku w Wielkiej Brytanii. Fotografią interesował się już od dziecka. Gdy miał jedynie 6 lat jego rodzinę odwiedził daleki krewny, który przywiózł ze sobą mnóstwo aparatów fotograficznych. Mały Greg Williams bardzo zafascynował się urządzeniami członka rodziny, który pozwolił mu zrobić kilka zdjęć. Niedługo po tym przyszły fotograf dostał swój pierwszy aparat, z którym się nie rozstawał. Jak sam wspomina, w szkole, jeśli chodzi o naukę – nie był asem. Miał dysleksję i nie radził sobie najlepiej co przekładało się na niskie stopnie. Mimo wszystko lubił chodzić do szkoły, gdyż dawało mu to okazję do socjalizacji i spędzania czasu ze swoimi przyjaciółmi.
Nie mając większego wyboru i alternatywy, Greg zajął się tym, co wychodziło mu najlepiej – fotografią i rozmową z ludźmi. Profesjonalną pracę zaczął na przełomie lat 80. i 90. Swój reporterski styl Williams ugruntował jako fotoreporter, działając w strefach wojennych w Birmie, Czeczenii i Sierra Leone. Z czasem jednak obiektyw zaprowadził go w kierunku współpracy z The Sunday Times Magazine. Otworzyło mu to drzwi do przemysłu kinematograficznego.
Styl oparty na zaufaniu
Dziś Greg Williams ma już na koncie ponad 200 wykonanych speciali dla ponad 200 produkcji filmowych. W tym cztery plakaty promujące filmy o Jamesie Bondzie. Stale współpracuje także z takimi tytułami jak British Vogue czy Vanity Fair. Przede wszystkim jednak fotograf znany jest ze swojego imponującego dorobku spontanicznych, reporterskich zdjęć zza kulis hollywoodzkich sław. W tym właśnie tkwi przepis na sukces Grega Williamsa. Większość fotografii gwiazd, które oglądamy w mediach, wykonane są albo przez sztab stylistów, makijażystów, oświetleniowców, fotografów i ich asystentów. Drugi worek zdjęć wypełniony jest natomiast materiałami zbieranymi przez paparazzich. Williams odnalazł się pomiędzy tymi dwoma stylami. Zbliża się jak najbardziej do tematów swoich zdjęć, jednocześnie zachowując reportersko-łowczy styl utrwalania momentu.
Żeby jednak móc tak wtopić się w śmietankę kina, Greg Williams musiał najpierw zbudować wokół swojej osoby reputację i zaufanie. Pozwoliła mu na to wieloletnia praca jako fotoreporter dla największych tytułów w branży. Dziś, gwiazdy reagują na niego, jak na jednego ze swoich witając go uśmiechem i szczerymi emocjami. Po nie właśnie Williams przychodzi najczęściej. Na przestrzeni lat fotograf uraczył nas wieloma kultowymi i ponadczasowymi ujęciami znanych person z perspektywy, z której ich nigdy wcześniej nie widzieliśmy. Jake Gyllenhaal i Jason Clarke jedzący makaron z plastikowego pudełka w drodze na konferencję prasową. Joaquin Phoenix i Rooney Mara jedzący burgery przed wejściem do budynku podczas oscarowej gali. Dakota Johnson skręcająca samochodem w Sunset Boulevard w Los Angeles – to tylko kilka przykładów kultowych fotografii w jego wykonaniu.
Nic trudnego? A jednak!
Na pierwszy rzut oka, fotografie Grega Williamsa wydają się proste. W większości są to czarno-białe zdjęcia, bez większej widocznej edycji i ingerencji. Nie są w żaden sposób stylizowane, pozowane i nie sprawiają wrażenia aż tak ekskluzywnych, jak mogłoby rzeczywiście być. Niemniej jednak, w tych poruszonych, często chaotycznie wykonanych z ręki obrazach kryje się charakter autentycznego glamouru. Kompozycja – której Williams jest absolutnym mistrzem – i sposób doboru kadru sprawiają, że zdjęcia fotografa mówią więcej niż niejeden film, w których świecie się obraca. Dodatkowo napędza to wrażenie fakt bliskości gwiazd, jaką serwuje nam Williams.
Jego styl oparty na komunikacji i relacji z tematem zdjęcia pozwolił mu na wyrobienie „kraftowego” podejścia do duchów Hollywood i ich wizerunku. Dzięki niemu fotograf ma moc przedarcia się przez medialne maski i dojścia do ich autentycznego człowieczeństwa, które potem pokazuje na swoich zdjęciach. Jest tam śmiech, są łzy. Są też ujęcia, których gwiazdy normalnie by się wstydziły (spaghetti z pudełka śniadaniowego w drodze na ekskluzywny festiwal w wenecji!). Jednak przy Williamsie, celebryci wiedzą, że mogą sobie na to pozwolić – ufają mu i powierzają swoje najgłębsze sekrety. Jak mówi sam fotograf: wykonanie zdjęcia w jego stylu nie jest niczym trudnym. Trudne jest dojście do konkretnych gwiazd i zdobycie ich zaufania, nawiązanie relacji.
Greg Williams i Złota era Hollywood
Sposób działania Grega Williamsa w przemyśle filmowym nie jest jednak wbrew pozorom niczym nowym. Ewentualnie odświeżonym. Jak mówi sam Williams, dużą inspiracją jest dla niego brytyjski fotograf Terry O’Neill, który zajmował się dokumentowaniem życia gwiazd w latach sześćdziesiątych. Styl Williamsa można też odnieść do dorobku amerykańskiego fotografa Juliana Wassera, o którym pisałem tutaj w zeszłym roku. W latach 60. i 70. dało się bowiem zauważyć podobną bliskość gwiazd co ta, którą proponuje nam współcześnie Williams. Wynikała ona jednak z czego innego. Jak mówił sam Wasser: przepych Hollywood był wciąż nienaruszony, ale wszyscy byli jednocześnie dostępni. W klubach nie było zarezerwowanych miejsc dla VIP-ów, nie było też bodyguardów ani ochrony, nie było hord paparazzi.
Aktualnie wygląda to zupełnie inaczej. Gwiazdy nie są na wyciągnięcie ręki i coraz trudniej o ich autentyczne ekspresje i twarz. Tym bardziej w dzisiejszych czasach social mediów i głębokiej kreacji wizerunku. Potrzeba kogoś zaufanego, kto będzie w stanie zastać tak niedostępnych w ich chwilach bezbronności i prawdziwości – momentach, które utrwalone tworzą ponadczasowe i kultowe fotografie.
To właśnie jest misją Grega Williamsa, o czym otwarcie mówi. W tym celu stworzył w 2021 roku publikację Hollywood Authentic – magazyn poświęcony fotografiom jego autorstwa – na kształt organicznego charakteru tych z lat 40-70. (Złota era Hollywood). Greg Williams z pewnością pozostaje jednym z najcenniejszych „artystów cienia” dla nas – obserwatorów, fanów i publiczności świata show-biznesu. Jego niepowtarzalne i ponadczasowe fotografie sprawiają, że możemy poznawać najważniejsze osobistości Hollywood od ich wrażliwej i ludzkiej strony. To właśnie te obrazy już dziś aspirują do miana kultowych, podobnie jak sama osoba Williamsa.
Po więcej ciekawych tekstów ze świata kultury zapraszamy tutaj – meteor.amu.edu.pl/programy/kultura