Eddie Vedder – Earthling [RECENZJA]

Eddie Vedder wydał swój trzeci solowy album. Lider zespołu Pearl Jam na nowy materiał kazał czekać fanom aż 11 lat!

Eddie Vedder powraca z nowym albumem pt. Earthling

Eddie Vedder po 11 latach od wydania albumu Ukulele Songs oddał w ręce fanów kolejny solowy krążek zatytułowany Earthling. W rozmowie z Brucem Springsteenem muzyk wyjawił, że to wydanie nie znajdowało się w najbliższych planach wokalisty. Iskrą do jej powstania było spotkanie Veddera z producentem Andrew Wattem znanym ze współpracy m.in. z Ozzym Osbournem czy Post Malonem na festiwalu Global Citizen. Lider zespołu Pearl Jam poza Wattem do pracy nad płytą zaprosił również dość pokaźną grupę muzyków: Chada Smitha (Red Hot Chili Peppers), Josha Klinghoffera (ex-Red Hot Chili Peppers), Eltona Johna, Steviego Wondera oraz Ringo Starra. Pomimo, że Earthling uwzględnia wielu utalentowanych muzyków, jest to jedna z bardziej osobistych płyt Veddera. Przez cały materiał prowadzi słuchacza przez wszystkie swoje największe muzyczne inspiracje. Ponadto w wielu tekstach można się doczytać subiektywnych doświadczeń, z którymi Eddie stara się ostatecznie rozliczyć.

Witajcie, Ziemianie!

Album otwiera nietypowy dla Veddera Invincible. Utwór wyraźnie nawiązuję do muzyki indie rockowego zespołu R.E.M. Szczególnie to ujawnia się w wokalu Eddiego, któremu miejscami udaje się uchwycić unikalny styl Michaela Stipe’a. Invincible posiada także echa nagranej przez Veddera ścieżki muzycznej do filmu Into the Wild. Tworzy to poczucie powrotu do czegoś znajomego, ale w odmiennym wydaniu. Na albumie obecne są również ostrzejsze momenty w postaci punk rockowego utworu Power of Right. Na pierwszy plan wysuwa się chwytliwy gitarowy riff z podkręconym na maksa gainem. Wokal Eddiego staje się bardziej agresywny i czaruje on słuchacza swoim charakterystycznym barytonem. Tendencje punkowego grania w dalszej części albumu utrzymuje Try. Utwór momentalnie przywodzi na myśl muzykę punkowego zespołu The Ramones. Prosty gitarowy riff w połączeniu z chwytliwą melodią mógłby spokojnie znaleźć się na albumie wcześniej wspomnianej grupy. Na tej kompozycji możemy usłyszeć też na harmonijce Steviego Wondera oraz chórki w wykonaniu córki Veddera.

Między niebem a ziemią

Na albumie pojawiły się również spokojniejsze kompozycje. Pierwszym takim momentem wyciszenia na płycie jest melancholijny utwór pod tytułem Long Way. Od pierwszych sekund piosenki słychać silne inspiracje muzyką Toma Petty’ego. Prymat wśród instrumentarium wiodą akustyczne gitary, którym wsparcia udziela pianino, syntezator, bas i perkusja. Utwór jest w moim odczuciu jedynie czystym hołdem dla zmarłego muzyka. Poza interesującym solo gitarowym stylizowanym na lata 70 kawałek nie wyróżnia się aż tak bardzo. Odmiennie z kolei wypada Pictures napisane wraz z Eltonem Johnem. Numer natychmiast zachęca słuchacza do tańca. Ponadto jak zwykle brytyjski piosenkarz zachwyca swoją grą na pianinie, a jego głos w duecie z barytonem Eddiego tworzy niebywale świetny, rockandrollowy utwór.

Źródło: rollingstone.com

Na Earthling można też usłyszeć echa muzyki legendarnego zespołu The Beatles obecne w utworze
Mrs. Mills. Eddiemu nietrudno było uzyskać charakterystyczne beatlesowskie brzmienie, gdyż za perkusją do tego kawałka zasiadł jedyny w swoim rodzaju Ringo Starr. Balladowy utwór z orkiestrowym instrumentarium brzmi jak żywcem wyjęty z płyty Sgt. Pepper’s Lonely Hearts Club Band tylko, że z głosem Eddiego. Szczególnie wyróżniającym się utworem na płycie pod względem warstwy tekstowej, jak i instrumentalnej jest Brother in Cloud. Najbardziej przypomina kompozycje znane z dyskografii Pearl Jam. Kawałek przez cały czas ewoluuje i zaskakuje każdym nowym dźwiękiem. Ze spokojnego gitarowego wstępu przenosi słuchacza do ostrzejszego refrenu, po którym dostajemy climax z wściekłym i pełnym emocji wokalem. Warto wyróżnić też Chada Smitha, który zachwyca swoją fenomenalną grą na perkusji. Tekst utworu natomiast nawiązuje do brata Veddera, który tragicznie zginął podczas górskiej wyprawy. Całość albumu spina emocjonalne On My Way, na którym możemy usłyszeć znalezione po latach nagranie z wokalem ojca Veddera.

Powrót na ziemię

Eddie Vedder na Earthling pokazuje, że pomimo wielu lat kariery nadal nie boi się eksperymentować ze swoją muzyką. Ostatecznie jednak fani otrzymali płytę bardzo chaotyczną. Wyraźnie wyczuwa się brak konkretnego pomysłu na ten album. Łączy w sobie wiele muzycznych inspiracji i nieustannie nimi żongluje, co w niektórych utworach wychodzi naprawdę świetnie, ale pojawia się też kilka słabszych momentów. Podczas słuchania Earthling miejscami wkrada się nuda, która jednak jest rozwiewana dzięki takim utworom jak Brother the Cloud, Power of Right, Try czy Mrs. Mills. Podsumowując, ostatecznie jest to dobry rockowy album stworzony przez grupę wybitnych muzyków. Mimo to stojąc w kontrze do solowych poprzedników Veddera, niewątpliwie brakuje mu swojej tożsamości.