Drugorzędny temat w dzisiejszej piłce nożnej, czyli zdrowie zawodników

Piłkarze to maszyny. Tak wygląda sposób myślenia FIFA i UEFA, sądząc przynajmniej po ich działaniach. Wprowadzanie coraz to nowszych rozgrywek i nakładanie na piłkarzy większej liczby spotkań, powoduje obniżenie jakości gry i liczne kontuzje. Dodatkowo potrafi męczyć oczy kibiców, dla których ciągłe oglądanie meczów przestaje być już ekscytujące. Piłka, zamiast łączyć i bawić staje się drukarką pieniędzy. 

źródło: Getty Images/ fot. Jonathan Moscrop

Maksymalizacja zysku, kosztem człowieka

Sport w dzisiejszych czasach to biznes. Pieniądze rządzą i wyznaczają kierunki jego rozwoju. Z reguły polega to na jednym: jak największym zysku. W piłce nożnej jest wiele sposobów, by to realizować. Jednym z nich jest bardzo prosty i oczywisty – więcej piłkarskich spotkań równa się większej ilości pieniędzy. Tak też liczba meczów rośnie.

Myślę, że od 40 do 50 meczów to maksimum, jakie zawodnik może osiągnąć. Później następuje spadek dyspozycji, bo nie da się utrzymać poziomu fizycznego. Jeśli ludzie chcą widzieć lepszy futbol, musimy odpoczywać. Wzrost liczby meczów powoduje spadek wydajności piłkarzy i jakości spotkań.

Takie słowa wypowiedział zawodnik Manchesteru City i zwycięzca tegorocznej Złotej Piłki, Rodri, na konferencji prasowej przed meczem z Interem w Lidze Mistrzów. Pięć dni później zerwał więzadła, przez co obecny sezon dla niego się zakończył. Przykładów innych znanych piłkarzy, którzy podzielili jego los nie trudno szukać. Można wymienić, chociażby Daniego Carvajala i Édera Militão z Realu Madryt, Gleisona Bremera z Juventusu, czy Duvána Zapate z Torino.

Rodri, który właśnie doznał poważnej kontuzji w meczu Manchester City – Arsenal, 22 września (źródło: Getty Images, fot. Robbie Barratt – AMA)

Mecz za meczem

FIFA i UEFA narzucają mnóstwo spotkań, tworząc coraz to nowsze rozgrywki: Ligę Narodów, inny format europejskich pucharów z większą ilością spotkań, czy Klubowe Mistrzostwa Świata. Piłkarze w najlepszych zespołach muszą grać 70-80 meczów w sezonie. Łatwo można policzyć, że oznacza to właściwie grę co 3 dni. Dla porównania kiedyś była to liczba od 50 do 60 spotkań. Dlatego nie ma co się dziwić, że liczba kontuzji wzrasta. Szczególnie jeżeli ławki rezerwowych w topowych klubach są relatywnie wąskie w stosunku do liczby rozgrywanych meczów. Często brakuje potrzebnej rotacji dla zmęczonych zawodników. 

Postępowanie prawne w związku z działaniami FIFA podjęła Międzynarodowa Federacja Piłkarzy Zawodowych – FIFPro. Według zgromadzonych danych, napięty grafik wymaga od piłkarzy pracy, która wykańcza fizycznie i jest poza ich limitem. Dodatkowo często ich zdrowie nie jest brane pod uwagę jako priorytet. Organizacja zdecydowanie sprzeciwia się powiększaniu rozgrywek, takich jak nadchodzących Mistrzostw Świata, w których zagra aż 48 drużyn! Na razie jej działania i skargi nie przynoszą zamierzonych efektów. Służą jednak do zwrócenia uwagi na pogłębiający się problem.

Zmęczenie nie tylko przez boisko

Superpuchar Włoch w Arabii Saudyjskiej, Euro 2020 w wielu krajach, czy Mundial w 2026 roku, który po raz pierwszy w historii ma odbyć się w aż 3 państwach: Kanadzie, Stanach Zjednoczonych i Meksyku. Dla danych organizacji wszystkie te rozgrywki oznaczają promocję piłki na ogromną skalę. Dla piłkarzy jest to jednak równe z tysiącami kilometrów, które trzeba przemierzyć. Z ogromną ilością czasu spędzonego w samolocie i możliwym jet lagiem. Wszystko to niestety odzwierciedla boisko, na którym często brakuje dynamiki. 

Reprezentacja Danii podczas Euro 2020 zwiedziła Europę. Grała kolejno w: Kopenhadze, Amsterdamie, Baku i Londynie (źródło: Getty Images)

Nie zatrzymuje to jednak kolejnych inicjatyw. Za przykład może posłużyć La Liga, która planowała zorganizować tegoroczne grudniowe spotkanie pomiędzy Barceloną, a Atlético w Stanach Zjednoczonych. Ostatecznie pomysł został odroczony w czasie. Kto wie jednak, czego początkiem będzie ten mecz, jeżeli oczywiście dojdzie do skutku.  

Miliony są tego warte?

Największym argumentem, który popiera taką intensywność rozgrywek piłkarskich, są ponownie pieniądze. Nie jest tajemnicą, że zarobki zawodników są ogromne, sięgając milionom na najwyższym poziomie. Wobec tego pojawia się wiele głosów, iż granie, za takie kwoty dużej liczby meczów, nie powinno być problemem. Obie kwestie powinno się jednak traktować jako oddzielne dyskusje. Mimo iż zarobki równoważą ilość spędzonego czasu na boisku, to nie są w stanie zwiększyć wydolności fizycznej ludzkiego ciała. Zawodnicy są dalej po prostu ludźmi, którzy nieważne, ile by zarabiali, mają swoje limity. Warto zresztą zaznaczyć, że zbyt wysokie wynagrodzenia nie są winą piłkarzy. Takie pieniądze zbudowała sama popularność piłki nożnej.

Kompletnie inną sprawą są często absurdalnie wysokie zarobki piłkarzy. Na zdjęciu Cristiano Ronaldo, który inkasuje w arabskim Al-Nassr 200 milionów euro za sezon (źródło:Getty Images, fot. Yasser Bakhsh)

Projekt Superligi – jak wpłynie na sytuację?

Emocje to nieodłączna część piłki nożnej. To one sprawiają, że tak trudno oderwać wzrok od boiska. W ostatnich latach dyscyplinę zaczyna jednak dopadać nuda. Ogrom spotkań i ich powtarzalność odbiera kibicom ekscytację danym meczem. Same widowiska, przez obciążenie piłkarzy, tracą na jakości. Powiększenie w tym roku Ligi Mistrzów, Ligi Europy i Ligi Konferencji do 36 drużyn może dać szansę na pokazanie się słabszym drużynom w prestiżowych rozgrywkach. Równocześnie skutkuje to meczami bez polotu czy pomysłu przez zmęczenie zespołów, którym brakuje światowej klasy rezerwowych do ożywienia gry.

Na ten moment monopol w piłce nożnej mają FIFA i UEFA, które organizują wszystkie najważniejsze rozgrywki. Niewykluczone, że w przyszłości to się zmieni ze względu na projekt Superligi. O tych elitarnych rozgrywkach mówiło się już kilka lat temu, jednak wtedy sankcjami wobec klubów, które dołączyłyby do projektu, straszyły zarówno wcześniej wspomniane FIFA oraz UEFA, jak i krajowe federacje. Sytuacja uległa zmianie, gdy w grudniu zeszłego roku Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej orzekł, iż te działania były niezgodne z prawem. Superliga może więc powstać, a według niektórych źródeł mogłoby to nastąpić już w przyszłym roku. Byłaby to z pewnością rewolucja w świecie piłki i dlatego trudno jest przewidzieć, jak wszystko by funkcjonowało. 

Osoby najbliżej związane z projektem Superligi. Od lewej: Florentino Perez, Bernd Reichart i Joan Laporta (źródło: Getty Images, fot. Oscar J. Barroso/Europa Press Sport)

Jedno jest pewne, FIFA i UEFA łatwo nie oddadzą możliwości organizowania najbardziej prestiżowych rozgrywek piłki nożnej. Niewykluczone, że utworzenie nowego formatu Ligi Mistrzów oraz Klubowych Mistrzostw Świata jest reakcją na projekt Superligi. Organizacje chcą uatrakcyjnić swoją ofertę i zarobić jeszcze więcej pieniędzy. Negatywnie wpływa to na sytuacje piłkarzy, którzy muszą grać coraz więcej spotkań. Zbliżająca się walka o piłkę nożną niesie więc mało entuzjazmu, ponieważ nie wiadomo, jak duży jej koszt, niematerialny, zostanie poniesiony.

Jan Grzelaczyk

***

Po więcej ciekawych tekstów ze świata sportu zapraszamy tutaj -> Planeta Sportu