Jak wiemy pandemia nadal trwa, jej skutki na swojej skórze odczuwają wszyscy, łącznie z artystami i organizatorami koncertów. Niektórzy postanowili wyjść naprzeciw oczekiwaniom fanów i zorganizować nieco okrojone występy – bezpiecznie i zgodnie z aktualnymi obostrzeniami. Daria Zawiałow udowodniła, że można połączyć panujące zasady z muzyką i dobrą zabawą.
Nowy początek
Niedzielny wieczór odbył się w niesamowitej atmosferze, był to pierwszy koncert otwierający nowy sezon w odnowionej, bydgoskiej Fabryce Lloyda. Mimo narzuconych obostrzeń organizacja przebiegła bez żadnych zastrzeżeń, każdy z uczestników miał maseczkę i przypisane miejsce siedzące. Jak sama Daria przyznała na początku występu, bała się o sztywną atmosferę spowodowaną nietypowymi warunkami koncertu. Jednak, już po pierwszym zagranym utworze – Szarówka można było usłyszeć śpiewających, dających się ponieść emocjom fanów. Po zaledwie 15 minutach większość widowni już stała, bo przy takiej muzyce naprawdę ciężko jest usiedzieć w miejscu.
Energia
Jeżeli miałabym opisać jednym słowem 28-letnią wokalistkę to byłaby to właśnie energia – pozytywna, zaraźliwa i rockowa. Mimo tego, że polska scena muzyczna cierpi na niedobór charyzmatycznych artystek, to Daria swoim naturalnym talentem uzupełnia wszystkie braki. Na koncertach zdaje się być nie do powstrzymania, zaczynając od solidnego wokalu a kończąc na obyciu scenicznym i wyjątkowym charakterze. Pomimo przerwy, wraz ze swoim zespołem w składzie: Michał Kusz, Piotr Rubik, Tomasz Kaczmarek, Łukasz Dmochewicz, Tomasz Brzozowski, wraca do nas ze zdwojoną siłą. Wydaje się, że są to ludzie którzy urodzili się do bycia na scenie, w szczególności uzdolniony gitarzysta Piotr Rubik, który wprowadził do zespołu zupełnie nową jakość. Materiał na żywo został dopracowany do najmniejszych szczegółów, a wersje studyjne utworów wzbogacone o nowe, ciekawe aranżacje.
Setlista
Na koncercie mogliśmy usłyszeć największe hity z albumu Helsinki – nostalgiczne Gdybym miała serce czy energiczne Nie dobiję się do Ciebie. Nie zabrakło również podróży do korzeni, czyli utworów z debiutanckiego albumu wokalistki – A kysz!. Ponadto, zostały zagrane nowe aranżacje najpopularniejszych utworów z tego albumu, między innymi Lwy i słynny Malinowy Chruśniak. Miłym urozmaiceniem był akustyczny cover Creep Nirvany, w wykonaniu Piotra i Darii. Oczywiście, niedzielny wieczór zakończył się największym hitem, który przez długi czas podbijał notowania radiowych list przebojów – czyli utworem Hej Hej!
Ostatni raz w Helsinkach
Mimo wielkiego sentymentu do drugiego albumu Darii, wszystko co dobre musi się kiedyś skończyć. W ciągu najbliższych tygodni odbędą się ostatnie koncerty z trasy promującej album. Jak sama Daria mówi, prace nad najnowszym krążkiem nadal trwają, pierwszych rezultatów możemy się spodziewać w najbliższym czasie, o ile premiera nie zostanie odwleczona przez pandemię. Tymczasem trzeba się zadowolić niedawno wydaną reedycją Helsinek, na której znajdziemy odświeżone wersje utworów, nagrania koncertowe oraz trzy zupełnie nowe kawałki. Zachęcam was gorąco do zapoznania się z całą twórczością Darii, oraz do śledzenia trasy koncertowej która z pewnością jest warta usłyszenia na żywo.