„Cząstki kobiety” to pierwszy anglojęzyczny film węgierskiego reżysera Kornéla Mundruczó. Tuż przed netflixową premierą było o nim naprawdę głośno. Feminizm, tabu, trauma… to hasła, które padały z ust oczekujących – szczególnie tych, którzy widzieli wcześniej „Cząstki kobiety” w wersji teatralnej. Roztaczająca się nad produkcją aura kobiecej siły i determinacji nakazywała spodziewać się filmu demitologizującego poród, filmu bez zbędnej heroizacji i bez patosu. Czy oczekiwania zostały spełnione?
Przed porodem, zapowiedź klasizmu
W pierwszych minutach „Cząstek kobiet” poznajemy małżeństwo, a właściwie kobietę i mężczyznę. On (Sean, grany przez Shię LaBeoufa) – budowniczy mostów, składający „typowo ojcowskie” obietnice swojej nienarodzonej jeszcze córce. Ona (Martha, grana przez Vanessę Kirby) – pracownica biura, wyprawiająca baby shower. W tym krótkim wstępie pojawia się także matka Marthy (grana przez Ellen Burstyn) elegancka, bogata i ironiczna względem swojego zięcia kobieta.
Poród, czas kobiety i jej ciała
W kluczowej dla filmu scenie, trwającej ok. 30 minut różnice między małżonkami zupełnie się zacierają. Para stanowi pełen zaufania team. Sean towarzyszy Marthcie, jednak wszelkie decyzje należą do kobiety (np.: czy chce iść do wanny, czy taki sposób przemieszczenia się będzie dla niej komfortowy). W tej scenie widać świadomość ścisłego związku porodu z kobiecą godnością. Jest to dobry punkt wyjścia do rozmowy o współczesnych warunkach porodu i o komforcie psychicznym kobiet. Dziwi mnie, że ta realistyczna scena budzi kontrowersje – moim zdaniem jest ważnym głosem, pokazuje intymność porodu (co jest często bagatelizowane) oraz jego skrajnie fizjologiczną naturę.
Po porodzie, rodzinny i społeczny rozpad
Niestety wyraziście zapowiadająca się ekranowa dyskusja o utracie dziecka nieco się rozmywa. Okazuje się, że tragedia jest tylko impulsem, który obnaża wcześniej istniejące problemy rodzinne. Między małżonkami uwypuklają się sygnalizowane na początku różnice, stają się dla siebie obcy. Każdy z ich ucieka, lecz w moim odczuciu ich wybory są stereotypowe. Mężczyzna, który nie znajduje bliskości fizycznej, wikła się w romans. Poczucie niezrozumienia sprawia, że kobieta odcina się od męża. Konflikt zaostrza matka Marthy. Kobieta stara się poróżnić partnerów, a w ostateczności wykorzystuje tragedie córki i pozbywa się nielubianego zięcia.
„Cząstki kobiety” – rola kobieca
Mimo mistrzowskiego zagrania Vanessy Kirby, Marthy w tym dramacie jest za mało. Sam tytuł sugeruje, że to ona, jej stan psychiczny, jej emocje będą poddawane analizie. Natomiast w filmie nie ma dla niej miejsca. Próbuje dramatycznie krzyczeć „Ja!”, ale to wszyscy wo porządkują jej życie. Główna bohaterka przez niemalże cały film eksponuje niechęć do matki, czuje się nierozumiana, ma wrażenie, że zdanie innych ludzi jest dla matki ważniejsze niż ona sama. Jednak w moim odczuciu była to niechęć pozorna – w ostateczności przecież to z matką i z siostrą spędza popołudnie w kawiarni i to jej daje ukojenie. Jakby matka z początku miała racje – Sean nie pasował do świata Marthy. Cząstki kobiety powstałe po stracie dziecka łączą się w całość pod wpływem opieki nad schorowaną matką – w ich bogatym świecie.
„Cząstki kobiety” – rola męska
Sean jest według mnie najbardziej tragiczną postacią. Traci dziecko, traci żonę – znika. Z jego marzycielską naturą rozprawia się kilka scen – wybuch agresji, dramatyczny, ale budzący niechęć, bo przecież niesprawiedliwy, sam ma „gorsze” przewinienia względem żony. Drugą sceną jest próba seksu z żoną, którą kojarzy się z gwałtem. W jego przypadku niezrozumienie i poczucie osamotnienia sygnalizowane jest wybuchem płaczu przed Marthą, a także płaczem w osamotnieniu na moście. Prócz odrzucenia przez żonę, okazuje się, że u kochanki również nie znajduje zrozumienia. Choć początkowo on zaspokaja u niej potrzeby seksualne, na koniec to ona traktuje go przedmiotowo – nie zostawi przecież luksusowej kancelarii prawnej i pieniędzy.
Netflix miejscem dialogu
„Cząstki kobiety” pokazują w realistyczny sposób scenę porodu, która we współczesnej kinematografii wciąż jest tematem tabu. Takie sceny są potrzebne, pobudzają dyskurs i pomagają uzupełniać luki edukacyjne. Reżyser próbuje przedstawić emocjonalne rozchwianie świata kobiety, jednak eksponuje też wiele wątków pobocznych, przez co zmagania Marthy to tylko element fabuły. Jednak mimo drobnych minusów bardzo się cieszę, że tematyka utraty dziecka została poruszona i opublikowana na platformie o tak szerokim zasięgu.