Co to za Jazz? [Koncert]

Na początku był dźwięk

Mówi się, że muzyka jest najbardziej abstrakcyjną dziedziną sztuki. Pozostawia odbiorcy niemal nieograniczone pole do interpretacji, dotykając przy tym indywidualnej dla każdego wrażliwości. Toteż określony zbiór dźwięków rozciągniętych w czasie może tworzyć wyobrażenia jedyne i niepowtarzalne. Pozostając przy tym wciąż rozszerzającym się źródłem inspiracji, mogących zaskakiwać nawet najbardziej wyrobionych słuchaczy.

Drzewo, las, a może dżungla?

Rozrastające się nieskończenie drzewo gatunków muzycznych to nie tylko osobne gałęzie dla muzyki klasycznej, rocka, elektroniki czy reggae, ale również nieoczywiste przeplatanie się ich ze sobą nawzajem – co bardziej przypomina tętniącą życiem dżunglę splecioną tysiącami lian i korzeni, niż statyczny samotny dąb rosnący na polu. Moim zdaniem jednym z najbardziej tajemniczych i niezwykłych miejsc tego lasu jest właśnie muzyka jazzowa. W niej – eklektyczne połączenie z elektroniką. Tu bowiem ukazuje  się zupełnie nowa rzeczywistość, czegoś co wciąż nazywamy muzyką, będącego jakby zanurzeniem się w gładkiej tafli jeziora otoczonego bujną roślinnością.

Jazz Ring Festival – piątkowy koncert

A w ten stan przeniósł mnie piątkowy koncert Macieja Pruchniewicza & An On Bast, odbywającego się w ramach Jazz Ring Festival 2019.

Jednak, by opisać to wydarzenie nie powinno używać się słów, a dźwięków. Bo tylko one są w stanie wywołać odpowiedni efekt. Zacznę jednak ostrożnie, od warstwy czysto przyziemnej, by (jak mam nadzieję) odbić się i spróbować nakreślić inną rzeczywistość.

Coś więcej niż tylko dźwięki

Koncert był wydarzeniem kameralnym, osobistym spotkaniem z muzykami. To za sprawą miejsca w jakim się odbywał – Sali na piętrze w Dragon Social Club. Prostokątny, niezbyt duży pokój mieszczący się w na piętrze starej kamienicy, był ciekawym kontrastem do ponowoczesnej muzyki. Chropowate wnętrze z czerwonych cegieł łączonych szarą, wywietrzałą zaprawą stanowiło kapsułę dla publiczności i artystów. Bo ci mieli przeżyć muzyczną podróż do innego uniwersum. Do jej odbycia niezbędne były: gitara i magiczny stół przypominający wyposażenie przeniesionego z przyszłości statku kosmicznego, w którego skład wchodziła plątanina cienkich kabelków, niezliczonych pokręteł i guzików podświetlonych przez migające diody w najróżniejszych kolorach. Istny kosmos, który szybko okazał się być nie tylko doznaniem wizualnym, ale również dźwiękowym. Potęgowanym przez symetryczne wizualizacje: kształtów abstrakcyjnych, deszczu padającego czy punktów białych mijanych jak w międzygwiezdnym locie.

Ale jak to brzmi na żywo!

Konglomerat ambientowej gitary, połączonej z brzmieniami syntezatora modularnego oraz samplowania, wytworzył dla słuchacza przestrzeń w której te czarodziejskie dźwięki stają się tłem dla bujnej wyobraźni. Ich mistrzowskie przeplatanie się tworzy coś na kształt przezroczystego balonu w którym można oderwać się od ziemi, z lekka zatracić poczucie czasu i nastroić się w pozytywne wibracje. Jak każda hipnoza i ta musiała się skończyć, pozostawiając zebranych ze świadomością, że muzyka improwizowana i grana na żywo, to za każdym razem wydarzenie jedyne w swoim rodzaju. W myśl sentencji, że nie sposób wejść do tej samej rzeki po dwakroć. 

Jazz fajny jest! Szczególnie żywy

Chodźmy więc na koncerty! Szczególnie muzyki jazzowej, by odkryć zupełnie inną perspektywę postrzegania muzyki. Mimo że czasem może się to nam podobać mniej lub wcale, to jednak wiedzmy że po każdym takim spotkaniu jesteśmy bogatsi o nowe przeżycia i szersze spojrzenie na muzykę! 


Przed nami bowiem jeszcze kilka wspaniałych wydarzeń w ramach Jazz Ring Festival, które serdecznie Wam polecamy. Przeczytacie o nich w:
– artykule Katarzyny Frątczak
– na stronie Festiwalu

Zapraszamy!