Nie będę ukrywał, że jestem fanem trylogii Nolana i idąc na nowego Batmana, miałem lekkie obawy. Powiem wprost, że wynikały one z obsadzenia Roberta Pattinsona w roli rycerza mroku. Jednak po dzisiejszym seansie nie będę już kojarzyć go z parodią wampira. Warto zaznaczyć, że piszę tę recenzję zaraz po powrocie z premiery, więc to, co tu napiszę, będzie świeżym odczuciem. Czuję jednak, że nawet po kilku dniach emocje mnie nie opuszczą, bo Batman Matta Reeves’a wgniata w fotel. Wsiadajcie do batmobilu, bo wybierzmy się do Gotham.
Batman Powraca
Na wieść o nowym filmie ze stajni DC, którego głównym bohaterem będzie Mroczny Rycerz, zareagowałem dość entuzjastycznie. Jak wyżej wspomniałem, jako fan nolanowskiej trylogii, byłem ciekaw czy Reeves przeskoczy poprzeczkę, którą mu postawiono. Powiem tylko, że nie tyle przeskoczył, ile ustawił ją o wiele wyżej. Od pierwszych chwil jesteśmy trzymani w napięciu i trwa to do ostatniej sceny. Cały film jest bardzo ciemny. Jest to domeną Batmana, który mówi o sobie, że to on jest ciemnością.
Nowy rycerz w Gotham
Roberta Pattinsona większość z nas kojarzy pewnie jako nieudaną parodię wampira z Sagi Zmierzch lub Cedricka z czwartej części Harry’ego Pottera. Wraz z premierą nowego filmu, w którym wciela się w Batmana, będę go kojarzyć tylko z postacią ponurego miliardera z Gotham City. Tym, co teraz powiem, na pewno narażę się fanom Bale’a, ale Pattinson odegrał tę rolę idealnie. Innymi słowy, widać po nim zdecydowane zmęczenie spowodowane prowadzeniem podwójnego życia i niechęć do ludzi. W przeciwieństwie do poprzednich odtwórców ról Batmana on jest tym najbardziej zamkniętym na cały świat i jedyne, co jest jego motywacją do opuszczenia swojej posiadłości, jest sygnał na niebie. Gdybym nie wiedział, że to tylko gra aktorska to faktycznie pomyślałbym, że Pattinson nie wychodzi z domu. Ponadto dostajemy również świetnie odegrane postacie sojuszników nietoperza takich jak komisarz Gordon czy Kobieta Kot.
Kto się tym razem naraził?
Jeżeli obejrzeliście zwiastun i zwróciliście uwagę na plakat, to pewnie już wiecie, kto jest głównym antagonistą w filmie. Riddler albo, jak kto woli, Człowiek Zagadka odgrywany przez Paula Dano był tym, czego od zawsze mi brakowało w filmach z nietoperzem. Nie będę wam zdradzał, jaki jest jego plan i co chce osiągnąć. Jedyne co powiem to to, że jest totalnym psychopatą. Na pewno kojarzycie go jako zabawnego człowieczka w zielonym wdzianku z różowymi włosami i masce, jaką mają złodzieje w komiksach. Tym razem tak nie jest. Dostajemy pierwszorzędnego psychopatę, który mógłby na spokojnie konkurować z Jokerem. Panie Reeves, zrobił Pan to fenomenalnie!
Kilka słów o kompozycji
Kompozycja filmu i to, jak został nakręcony, na pewno przekona każdego, że jesteśmy w Gotham. Pierwsze co przychodzi na myśl po usłyszeniu tej nazwy to szara metropolia, w której na próżno szukać, chociażby odrobiny koloru. Mamy bardzo wyraźnie zaznaczone, kto w tym mieście jest szeryfem. Mimo tego, że siedziałem w całkowicie ciemnej sali to i tak bywały momenty, że ciężko było cokolwiek zobaczyć, a Batman wychodzący z cienia dopełniał obraz tego mroku.
W skrócie
Podsumowując, powiem tylko krótko, że ten film trzeba zobaczyć. Trzy godziny na sali kinowej mijają jak z bicza. Fenomenalna kompozycja filmu, mistrzowska gra światłem, świetnie dobrana muzyka i niepowtarzalny klimat. Wszystkie te czynniki sprawiają, że siedzimy wbici w fotel. Jestem niemalże pewien, że ten film trafi na moją listę „obejrzałem więcej niż dwa razy”. Mam szczerą nadzieję, że nie był to ostatni film z duetem Reeves i Pattinson, ponieważ tych dwóch ma potencjał, którego zmarnowanie byłoby grzechem.
Po więcej ciekawych tekstów ze świata kultury zapraszamy tutaj ->meteor.amu.edu.pl/programy/kultura/