American Song Contest – przemyślenia po 1 odcinku

American Song Contest

American Song Contest właśnie wystartował! Oto kilka przemyśleń po obejrzeniu pierwszego odcinka.

American Song Contest po pierwszym epizodzie…

W pierwszym epizodzie American Song Contest zaprezentowało się jedenastu artystów, którzy prezentowali utwory muzyczne z gatunków pop, country czy rap. Szczerze powiem, że dało się odczuć eurowizyjny vibe. Oczywiście nie można bezpośrednio porównać amerykańskich kwalifikacji do regularnej Eurowizji. Było widać, że artyści nie traktowali występu tak poważnie, jak się go traktuje na Eurowizji – ale przecież to dopiero kwalifikacje. Być może powaga przyjdzie dopiero przy półfinałach. Dało się wyłapać liczne potknięcia, czy niepewność w wykonywaniu utworu. Niektórzy nawet nie potrafił trafiać w dźwięki.

Same kompozycje, które zostały zaprezentowane mogłyby znaleźć się na naszym europejskim odpowiedniku tego wydarzenia. Na plus również był stageing, którego nie zabrakło w konkursowych występach artystów. W podobnym guście została zbudowana scena i przestrzeń poza nią. Uważam, że wybrano wyjątkowo małe studio, w którym odbywały się kwalifikacje – ALE TO DOPIERO kwalifikacje. Być może dopiero przy półfinałach organizatorzy zdecydują się na większy obiekt.

Jak odnaleźć „amerykańskość”?

Może wam się to wydać śmieszne. Ale jak to „amerykańskość”? To sama Eurowizja nie jest amerykańska? Jest i o to w tym chodzi. Utwory i ruch sceniczny są inspirowane światową muzyką, popkulturą oraz trendami. Najwięcej ich pochodzi właśnie z amerykańskiego przemysłu muzycznego i kultury. Więc, jak znaleźć to coś, co ma wyróżniać ASC?

Dopiero pierwszy epizod za nami, ale elementy, które wyróżniają amerykański konkurs już się pojawiły. Pierwsze, o czym bym pomyślała, to obecność gatunku country, ale i takie kompozycje mieliśmy na Eurowizji. Jest go faktycznie więcej, ale nie jest to nowość. Nowością jest muzyczna kultura czarnoskórych raperów. Tego wcześniej nie było. Piosenki w stylu A$AP Rocky’ego czy Kendricka Lamara, to to, co odróżnia American Song Contest od Eurowizji. Przykładem z pierwszego odcinka w tym przypadku jest UG skywalkin z piosenką Love in My City. Takich brzmień nie znajdziecie w żadnej edycji Konkursu Piosenki Eurowizji. Kolejne elementy „amerykańskości” z pewnością będą się wyłaniać z biegiem trwania wydarzenia.

Różnice w zasadach

Nie czytałam całego regulaminu konkursu, jednak po obejrzeniu występów wiem, co nie gra. Po pierwsze – obecność półplaybecków – Eurowizja zakazuje używania tego typu podkładów. Po drugie sztuczne manipulowanie wokalem (autotune) – u nas również zakazane. W tych dwóch przypadkach na eurowizyjnej scenie mogą znaleźć się chórzyści lub wokale wspierające artystę, ale nie może być to w żaden sposób sztuczne modulowanie głosem. Kolejną zmianą jest liczba osób, które mogą znaleźć się na scenie – Eurowizja dopuszcza maksymalnie siedem osób, a w wyżej przytoczonym występie wyliczyłam aż 16!

To, co zwróciło moją uwagę, to to, co wyświetla się na ekranie. Na Konkursie Piosenki Eurowizji podczas występu wyświetla się hashtag ze skrótowcem państwa, którego reprezentant właśnie śpiewa. Natomiast w przypadku amerykańskiego formatu, na ekranie mamy skrótowiec stanu, z którego pochodzi artysta oraz jego tik tokowy nick (m.in. ze względu na głosowanie). To pokazuje kontrast między tymi dwoma konkursami. Eurowizja stawia na reprezentację kraju, zbiorowość, a American Song Contest na indywidualną jednostkę, artystę.

Nowi i starzy artyści

Zwykło się mówić, że Eurowizja to konkurs dla debiutantów. Jak ta teza ma się do amerykańskiego formatu? Faktycznie jest sporo artystów, którzy dopiero debiutują lub nie mają jeszcze ani jednego albumu na swoim koncie. W tym aspekcie postawiono na lokalną niż na światową popularność i ta tendencja przeważa. Jednak jest kilka rozpoznawalnych twarzy. 

Przykład pierwszy z brzegu to Michael Bolton, którego mogliśmy oglądać w odcinku inauguracyjnym. Gwiazda światowej klasy z doświadczeniem i świetną prezencją. Kolejną znaną piosenkarką jest Jewel, która reprezentuje gatunek country na konkursowej scenie. Jej utwór You Were Meant For Me już wszedł do kanonu tego typu muzyki. Uśmiech na twarzy rozbudza myśli o tym, że swoje 5 minut (a w tym przypadku 3 minuty) będzie miał Justin Jesso. Nic nie świta? To głos, który słyszymy w przeboju Stargazing od Kygo! Innym rozpoznawalnym artystą jest Sisqó, którego możemy kojarzyć z hitu Thong Song. Jak widzimy panuje duża dysproporcja między artystami – albo są to muzycy, którzy mają w serwisach streamingowych 14 tys. odsłuchań, albo ponad 400 milionów. 

Kto awansował i kto powinien? 

Decyzją jury automatycznie do półfinału awansował Hueston z piosenką Held on too long. Wyniki głosowania telewidzów poznamy dopiero w przyszły poniedziałek (28.03), jednak ja przedstawię wam moje typy. Mimo kiepskiego występu, który zawierał fałsze, dałabym szansę Kelsey Lamb i piosence Never Like This. Jest to dobra kompozycja country, która zasługuje na docenienie. Urzekł mnie również występ Michaela Boltona i przepiękny utwór Beautiful World. Jednego, czego zabrakło piosenkarzowi, to pewności siebie na scenie. Dziwię się, ponieważ jest to doświadczony muzyk. Uważam, że ten utwór mógłby wygrać naszą Eurowizję. Moim ostatnim typem będzie taneczna piosenka LOKO od Christiana Pagana. Był to dobry występ, piosenka wyróżnia się na tle pozostałych i została zaśpiewana w dwóch językach. 

Jestem bardzo ciekawa, co przyniosą kolejne odcinki American Song Contest. Spodziewajcie się kolejnych omówień w przyszłości! 

  • Zapraszam do przeczytania pierwszej części tekstu pt. American Song Contest – z czym to się je?, gdzie omawiam ogóle zasady konkursu i przybliżam podstawowe informacje.
Obejrzyj wszystkie 11 występów na playliście!