Western, czyli jak horse opera podbiła Hollywood

Zanim wielkie ekrany zostały podbite przez porywające filmy akcji i historie o superbohaterach, swój prym wiodły westerny. Gatunek jednak, od prostych opowieści o rabunku pociągu po epickie widowiska Johna Forda, z czasem stał się nie tylko rozrywką, lecz także nośnikiem mitów. W Złotej Erze Hollywood western zdominował rynek, a jego bohaterowie – od szlachetnych kowbojów po moralnie niejednoznacznych samotników – odzwierciedlali lęki i marzenia całego społeczeństwa.

Scena z filmu The Searchers (1956); źródło: highdefdigest.com
Scena z filmu The Searchers (1956); źródło: highdefdigest.com

Narodziny westernu

Złota Era Hollywood przypada na lata około 1930-1950. Okres ten nazywamy złotym, gdyż Hollywood było wówczas w szczytowej formie. To wtedy kino nie tylko zdominowało branżę rozrywkową, ale i ugruntowało sobie pozycję jednego z najbardziej dochodowych biznesów w USA. Złotą Erę Hollywood można więc określić jako okres dominacji wielkich studiów filmowych, takich jak MGM, Paramount, Fox czy Warner Bros. Jednostki te przyczyniły się do narodzin systemu studyjnego, który polegał na całkowitej kontroli produkcji filmowej przez największe studia w kraju. Poprzez pełną organizację produkcji filmowej – od finansowania po dystrybucję – system ten szybko stał się bardzo wydajny i przynosił ogromne dochody. W najgorętszym okresie Złotej Ery, tygodniowo kina odwiedzało niemal 80 milionów amerykanów.

W tym też okresie, ze względu na wzmożone zainteresowanie społeczeństwa kinem, zaczęły się wykształcać konkretne gatunki filmowe. Na świat przyszedł musical, dramat, melodramat czy western. Każdy z nich oparty był na konkretnych preferencjach publiki. Jedni oczekiwali emocji i złamanych serc, inni strzelaniny i akcji. Tego ostatniego na początku XX wieku dostarczał ludziom właśnie western. Był to nowy typ kina, który wykształcił się z mitycznego wyobrażenia o dzikim zachodzie i wolnej Ameryce. Co jednak sprawiło, że western stał się najchętniej oglądanym gatunkiem filmowym w USA? Jak ugruntował sobie pozycję jednej z najbardziej kultowych form w historii kinematografii?

Western – The Great Train Robbery

Historia westernu ma swoje korzenie jeszcze w XIX-wiecznej literaturze wagonowej. Choć pierwsze przejawy sztuki kwalifikującej się jako tradycyjne kino kowbojskie sięgają aż końca XIX wieku – głęboko zanurzonego jeszcze w kinie niemym – za początek filmowego westernu uznaje się powszechnie rok 1903 i produkcję The Great Train Robbery w reżyserii Edwina S. Portera. 12-minutowy obraz, zwieńczony historycznym ujęciem wystrzału z rewolweru w kierunku widza, przedstawia sekwencje scen składające się na wcześniej zaplanowany rabunek pociągu, uformowanie grupy pościgowej, a następnie zabicie przestępców. W The Great Train Robbery, widzom przedstawiona została historia o przestępstwie, pościgu i zemście. Jest to zestaw motywów, na bazie którego western zaczął się ugruntowywać jako gatunek. Kolejne lata przyniosły nowonarodzonej formie filmowej stopniowy rozwój. Wciąż pozostając w kategorii kina klasy B, western z powtarzalnych, niemalże identycznych fabularnie produkcji, zaczął przeradzać się w bardziej angażujące i ambitne kino. Charakteryzowało się ono większym rozmachem produkcyjnym niż dotychczasowe, niskobudżetowe projekty.

John Wayne i stado bizonów

Na jedno z przełomowych dzieł, licząc od The Great Train Robbery, trzeba było czekać prawie trzydzieści lat. Wtedy to, w 1930 roku, pojawił się The Big Trail. Film w reżyserii Raoula Walsha z Johnem Wayne’em w roli głównej, był nie tylko pierwszym westernem wyprodukowanym na tak dużą skalę, ale także pierwszym wysokobudżetowym epickim filmem ery dźwiękowej. The Big Trail, mimo że nie odniósł wielkiego sukcesu komercyjnego, stał się poniekąd kamieniem milowym dla kina kowbojskiego. Złożyło się na to wykorzystanie nowatorskich rozwiązań technologicznych – w tym formatu szerokoekranowego. Kluczową kwestią okazało się jednak wypromowanie jednej z największych gwiazd westernu – Johna Wayne’a. 

Aby zarysować skalę produkcji, warto zaznaczyć, że w produkcji znalazło się niemal 300 głównych aktorów i około 20 000 statystów. Co rzadkie jak na tamte czasy, w obsadzie pojawiło się setki rdzennych Amerykanów. W tym Czejenów i Siuksów. Oprócz ogromnej liczby ludzi, w filmie wykorzystano również bydło i konie liczone w tysiącach. Twórcy jakimś cudem wytrzasnęli też stado bizonów.

Scena z filmu The Big Trail (1930); źródło: theasc.com  Western
Scena z filmu The Big Trail (1930); źródło: theasc.com

Western – Stagecoach 

Po wielkim kroku naprzód, jakim było The Big Trail, trzeba było odczekać kolejne 9 lat na kolejny przełom. Miał on miejsce w 1939 roku. Wtedy swoją premierę miało jedno z najważniejszych dzieł w historii westernu – Stagecoach w reżyserii Johna Forda. Film ten uchodzi dziś za kluczowy jeśli chodzi o ukształtowanie współczesnego rozumienia gatunku. Stagecoach opowiada historię podróży grupy pasażerów przez niebezpieczne tereny opanowane przez Apaczów. Choć fabularnie film wpisuje się mocno w konwencję kina przygodowego, jego wartość leży przede wszystkim w sposobie ukazania postaci i społecznych napięć. Ford przedstawia reprezentantów różnych klas społecznych, w tym lekarza-pijaka, bankiera-oszusta, dobroduszną prostytutkę czy hazardzistę. Wykorzystując te postacie ukazuje, jak w sytuacji zagrożenia stereotypy ulegają odwróceniu. Wyrzutki społeczne okazują się szlachetnymi i odważnymi postaciami, podczas gdy ludzie porządni zawodzą.

Stagecoach to także dzieło przełamujące czysto rozrywkowy charakter westernu, zawiera bowiem silne przesłanie społeczne i alegoryczne. Grupa pasażerów przemierzająca pustkowia to metafora amerykańskiego społeczeństwa stającego wobec zagrożenia zewnętrznego. Rdzenni Amerykanie przedstawieni są jako dzicy i nieprzewidywalni. Jak wskazują współczesne interpretacje, ta wizja służyła nie tylko tworzeniu napięcia, ale też uwidaczniała lęki cywilizowanego świata przed innością. Stagecoach to zatem nie tylko western, ale i społeczne studium cywilizacji na rozdrożu.

Scena z filmu Stagecoach (1939); źródło: imdb.com
Scena z filmu Stagecoach (1939); źródło: imdb.com

Najbardziej płodny gatunek filmowy

Lata 30., 40. i 50. XX wieku stanowiły okres największego rozkwitu westernu. W ciągu każdej dekady od lat 20. do lat 40. powstawało nawet ponad tysiąc filmów należących do tego gatunku. W latach 30. i 40., westerny co roku stanowiły około jednej czwartej wszystkich filmów produkowanych w USA. Były tym samym jednym z najbardziej dochodowych gatunków. Uczyniło je to nie tylko najbardziej płodnym, ale i najtrwalszym elementem ówczesnej produkcji filmowej w Stanach. Idąc dalej – w roku 1959 w amerykańskiej telewizji emitowano aż trzydzieści seriali westernowych. Z tego osiem znalazło się w pierwszej dziesiątce najchętniej oglądanych programów. W tym czasie wyraźnie zarysowało się rozróżnienie pomiędzy tzw. B-westernami – produkowanymi masowo i niskim kosztem – a wysokobudżetowymi westernami klasy A. Te drugie skupiały się nie tylko na akcji, ale także na budowaniu napięcia dramatycznego, psychologii postaci oraz refleksji nad historią i społeczeństwem.

Western coraz częściej stawał się przestrzenią rozważań o moralności, odpowiedzialności jednostki wobec wspólnoty. Także o miejscu przemocy w kształtowaniu się porządku społecznego. Równocześnie rozwijała się twórczość Johna Forda. Reżyser po Stagecoach zrealizował między innymi Fort Apache (1948), She Wore a Yellow Ribbon (1949) oraz The Searchers (1956). Są to dzieła uznawane za jedne z najwybitniejszych osiągnięć gatunku. Do połowy lat 60. western zajął pozycję dominującą zarówno w kinie, jak i w telewizji. Stał się jednym z głównych nośników kulturowych mitów Ameryki i narzędziem refleksji nad jej historią.

John Wayne w filmie The Searchers (1956); źródło: highdefdigest.com Western
John Wayne w filmie The Searchers (1956); źródło: highdefdigest.com

Amerykańskie pogranicze

W całym tym natłoku danych nasuwa się jednak pytanie – skąd reanie wzięła się taka popularność? Jakie cechy sprawiły, że western stał się dominującą konwencją w latach 30., 40. i 50.? Żeby to zrozumieć, trzeba cofnąć się do definicji westernu. American Film Institute definiuje western jako „gatunek filmowy osadzony na amerykańskim Zachodzie, który ucieleśnia ducha, walkę oraz upadek nowej granicy [w odniesieniu do amerykańskiego pogranicza]”. O amerykańskim pograniczu mówimy natomiast w odniesieniu do sławnego „Dzikiego Zachodu”. Był to obszar stropniowo zajmowany w XVIII–XIX wieku przez przesuwające się na zachód wieloetniczne osadnictwo. Western wyróżnia się więc charakterystyczną przestrzenią akcji. Zazwyczaj są to bezkresne prerie, miasteczka pogranicza lub dzikie terytoria, gdzie nie obowiązuje jeszcze prawo cywilizacji. Sceneria ta nie jest jedynie tłem – często odgrywa rolę symboliczną, obrazując napięcie między chaosem a porządkiem, naturą a kulturą. Nierzadko w westernach zaobserwować możemy swoistą romantyzację pogranicza jako doskonałe zobrazowanie równości szans.

The Rocky Mountains: Emigrants Crossing the Plains, litografia autorstwa Currier & Ives (1866); źródło: gilcrease.org
The Rocky Mountains: Emigrants Crossing the Plains, litografia autorstwa Currier & Ives (1866); źródło: gilcrease.org

Western, czyli budowanie amerykańskiej tożsamości

Western na „tle” tego bezkresnego, bezlitosnego krajobrazu – będącego jednocześnie przestrzenią o nieograniczonych możliwościach – kształtuje swój niepowtarzalny język wizualny i mitologiczny poprzez zestaw znaków, które uczyniły go rozpoznawalnym na całym świecie. Centralne miejsce zajmuje postać kowboja . Samotny wędrowiec, stróż prawa (czasem banita), który, niezależnie od kontekstu, zawsze działa w konfrontacji z zagrożeniem, jakie stwarza otoczenie. Bohater westernu, nawet jeśli społecznie wykluczony, często okazuje się jednostką o głęboko zakorzenionym kodeksie moralnym, gotową poświęcić się dla wspólnoty. Obok niego pojawiają się postacie takie jak inni rewolwerowcy, mniej lub bardziej pomocni szeryfowie czy bezwzględni bandyci. Są też kobiety z wątpliwą przeszłością, pionierzy oraz żołnierze. Bardzo ważną funkcję pełnią w westernie rdzenni Amerykanie. Najpierw przedstawiani jako część dzikiej, nieokiełznanej natury stanowiącej zagrożenie dla bohatera, później – jako uduchowieni, dzielni, ale i uciśnieni przez białych osadników bracia. Każda z tych figur spełnia konkretną funkcję społeczną i mitotwórczą w ramach narracji o amerykańskiej tożsamości.

Western buduje swoją osobowość także poprzez niemalże bajkową symbolikę obiektów. Mamy niemęczące się konie, rewolwery niewymagające przeładowywania i saloony pełniące funkcję centrum życia społecznego. Są też ikoniczne elementy ubioru – kapelusze, chusty, ostrogi czy pasy z nabojami. Ta ikonografia pełni właśnie funkcję mitotwórczą, ale i rytualną – jest nie tyle realistyczna, co archetypiczna.

Scena z filmu The Magnificent Seven (1960); źródło: highdefdigest.com
Scena z filmu The Magnificent Seven (1960); źródło: highdefdigest.com

Alternatywny świat znaczeń

Westerny nie starają się bowiem rekonstruować rzeczywistości historycznej, lecz tworzą alternatywny świat znaczeń. Jest on oparty na kodach wizualnych i narracyjnych, które widz nie tyle musi rozumieć, co intuicyjne rozpoznawać ich wizualny przekaz. Gatunek bazuje więc na bardzo prostych strukturach i zestawach symbolicznych. Nawet pomimo nierzadko istotnych i głębokich społecznie i moralnie tematów. Western buduje wokół siebie świat uproszczony, pełen wyrazistych typów postaci – jasno podzielonych na tych dobrych i tych złych. Charakterystyczna dla westernów jest skrajna symbolika. Widać to na przykładzie czarnych i białych kapeluszy, anonimowych tłumów napastników w kontrze do odważnej jednostki. Czasem jest to jednoznacznie nastrojowa muzyka gloryfikująca bohatera, a demonizująca jego przeciwnika. Wszystko to tworzy system znaków, który pozwala widzowi szybko zrozumieć wartości, jakie niesie za sobą film. Można więc określić gatunek westernu jako bardzo przystępną i atrakcyjną formę sztuki filmowej. Niektórzy określą jej formę nawet jako głupawą.

Scena z filmu Rio Bravo (1959); źródło: highdefdigest.com
Scena z filmu Rio Bravo (1959); źródło: highdefdigest.com

Narzędzie zbiorowej wyobraźni

Kolejną ważną cechą westernów jest czas i akuratność historyczna tych filmów. Oglądając produkcję należącą do gatunku, wydaje nam się, że jest ona umiejscowiona w konkretnym miejscu na osi czasu. Mamy też wrażenie, że prawdopodobnie dałoby się ją odnieść do faktycznych wydarzeń historycznych. Niemniej jednak, choć nie brakuje w amerykańskiej filmografii lat 30. 40. i 50. produkcji zgodnych z historycznymi wydarzeniami, zazwyczaj jest to iluzja. Trzeba tu mówić prędzej o pewnym „historycznym nastroju” tych filmów. Faktem jest, że są one osadzone w czasach osadnictwa i walki o amerykańskie pogranicze. Jednak na ich akuratność należy patrzeć z przymrużeniem oka. Bardziej należy traktować to jako fikcyjną alegorię historyczną, dającą twórcom przywilej kreowania uniwersalności opowieści.

Stąd bowiem bierze się bliżej niezidentyfikowana nostalgiczność westerny. Jest to tęsknota za wyidealizowanym, uproszczonym światem Dzikiego Zachodu, gdzie białe jest białe, a czarne jest czarne. Miejscem, gdzie dobro zawsze zwycięża zło. W ten sposób western staje się nie tylko gatunkiem filmowym, ale również narzędziem zbiorowej wyobraźni, tworzącym przestrzeń dla archetypicznych wartości. Utrwalenie mitu Dzikiego Zachodu jako nieśmiertelnego składnika amerykańskiej kultury było możliwe dzięki powtarzalności tych motywów i symboli, wysiewanych na płodną glebę zbiorowego umysłu amerykańskiego społeczeństwa, które podczas oglądania westernów przeżywało pewną formę katharsis.

Scena z filmu The Man Who Shot Liberty Valance (1962); źródło: highdefdigest.com Western
Scena z filmu The Man Who Shot Liberty Valance (1962); źródło: highdefdigest.com

Western – alternatywny system wartości

Westerny nie tyle tęsknią za starszym i prostszym życiem, ile próbują ustanowić alternatywny system wartości w opozycji do często miernych wartości nowoczesnego kapitalizmu finansowego. Czy te wartości są rzeczywiście prawdziwe w kontekście życia na Dzikim Zachodzie, jest stosunkowo mało istotne; są one prawdziwe tylko w takim stopniu, w jakim tworzą hipotetyczny, spójny system wartości przeciwstawiony współczesnemu życiu amerykańskiemu.

J. K. Folsom, Western American Literature, 1967.

Western, choć zakorzeniony w mitologii pogranicza, nigdy nie był jedynie opowieścią o przeszłości. Jego siła polegała na nieustannej reinterpretacji aktualnych nastrojów społecznych i politycznych. Western nie tyle rekonstruuje historię Dzikiego Zachodu, ile projektuje na jego tle pytania i lęki ludzi swojej epoki. Odbicie nastrojów społecznych amerykanów w westernie doskonale widać na przykładzie głównych bohaterów tych filmów. W czasach Wielkiej Depresji figura kowboja nabrała szczególnego znaczenia jako uosobienie niezłomnej jednostki, która mimo bezprawia, nędzy i pustki, potrafi narzucić światu sens i porządek. Był to mit niezależności, samowystarczalności i prostego kodeksu moralnego, który w czasach kryzysu gospodarczego i utraty wiary w instytucje państwa oferował pocieszenie i wzorzec. Dodatkowo, atrakcyjnie ubrany, ogolony przedwojenny kowboj był ucieleśnieniem czystości, nieskazitelności i dumy amerykańskiego społeczeństwa z jego wzniosłej historii i statusu na świecie jako mocarstwa.

Scena z filmu Stagecoach (1939); źródło: imdb.com
Scena z filmu Stagecoach (1939); źródło: imdb.com

Dobry, zły i nieogolony

Z czasem charakter tej postaci zaczął jednak ulegać zmianie. Powojenne westerny zaczęły przedstawiać bardziej złożone moralnie sytuacje. Jednostka staje w nich przed wyborem między działaniem a biernym poddaniem się niesprawiedliwości. Kowboj przestaje być figurą jednoznacznie heroiczną. Staje się nośnikiem niepokoju, często targanym wątpliwościami, niosącym ze sobą brzemię przemocy, której używa w imię dobra. Postaci takie jak Will Kane w High Noon (1952) czy Ethan Edwards w The Searchers (1956) są reprezentatywne dla tej transformacji. To bohaterowie, którzy muszą walczyć nie tylko z wrogiem zewnętrznym, ale przede wszystkim z własnymi demonami. Mierzą się z nienawiścią, zgorzkniałością, społeczną obojętnością. Wraz z rosnącą świadomością poczynań USA na świecie, doniesieniach o zamachach i akcjach militarnych oraz pojawiającym się w społeczeństwie sceptycyzmem, tradycyjny kowboj zaczął tracić na sterylności.

Westerny z lat 50. i 60. nie przestają opowiadać o Zachodzie – lecz ich prawdziwym tematem staje się współczesna Ameryka. Pod powierzchnią opowieści o odległej przeszłości kryje się komentarz do bieżących problemów. Dotyka on podziałów klasowych, relacji między cywilami a wojskiem, seksualnej hipokryzji, kryzysu wartości rodzinnych czy lęków związanych z przemocą i degeneracją społeczną. Western staje się ekranem, na który rzucane są zbiorowe niepokoje. Tym samym nieustannie podtrzymuje mit Dzikiego Zachodu jako przestrzeni, w której Amerykanie szukają potwierdzenia własnej tożsamości.

Clint Eastwood w filmie The Good, the Bad and the Ugly (1966); źródło: highdefdigest.com
Clint Eastwood w filmie The Good, the Bad and the Ugly (1966); źródło: highdefdigest.com

Ostatecznie kowboj osiada na wizerunku pustynnego, brudnego, zarośniętego rzezimieszka. Najlepiej wybrzmiewa to w wykonaniu Clinta Eastwooda w trylogii dolarowej autorstwa Sergio Leone z połowy lat 60. Choć westernowy bohater wciąż w ostatecznym rozrachunku wybiera optymalne dobro, jego postać nie jest już tak jednoznaczna. Odzwierciedla ona jednostkę zmęczoną, zawiedzioną przez system i rzeczywistość. Szlachetny rewolwerowiec, który używa swojej broni wyłącznie w obronie słabszych, zamienia się w emocjonalnie odrętwiałego, zimnokrwistego zabójcę. Czas ten był już zwieńczeniem ery gatunku, którą można by nazwać złotą. Wraz z początkiem lat 60. westerny znacząco straciły na popularności. Ich łabędzim śpiewem były poniekąd samoświadome i charakterystyczne w swojej formie – spaghetti westerny.

Unforgiven (1992) w reżyserii Clinta Eastwooda; źródło: tcm.com western
Unforgiven (1992) w reżyserii Clinta Eastwooda; źródło: tcm.com

Western, upadek Złotej Ery i dominacji gatunku

Trudno jasno określić co spowodowało tak nagły i znaczny spadek zainteresowania westernami wśród amerykanów w latach 60. Może wyidealizowany kodeks moralny Dzikiego Zachodu był już zbytnią fikcją dla przepełnionego sceptycyzmem społeczeństwa? Czuło ono, że tematyka tych filmów jest zbyt oderwana od ich codziennych problemów. Może bohaterowie westernów wydawali się widzom za bardzo jednowymiarowi na ówczesne standardy i rosnące wymagania wobec kinowej dramaturgii. A może była to kwestia zmiany warty w Hollywood na przełomie lat 60. i 70. Wtedy to dotychczasowe kino rozrywkowe zaczęły wypierać takie produkcje jak Easy Rider (1969), Midnight Cowboy (1969) czy przełomowe 2001: A Space Odyssey (1968) Stanley’a Kubricka.

Koniec dominacji westernu w latach 60. i 70. nie oznaczał bowiem ogólnego upadku kina rozrywkowego, lecz raczej zmianę jego formy. W miejsce opowieści o Dzikim Zachodzie wkroczyło nowe kino rozrywkowe – bardziej widowiskowe, pełne efektów specjalnych i skierowane do młodszej widowni. Kluczową rolę w tej transformacji odegrali twórcy tacy jak George Lucas i Steven Spielberg. Zainspirowani Kubrickiem, w połowie lat 70. stworzyli nowy model „kina przygody”. Model wzorowany na dawnych schematach gatunkowych, ale opowiedzianych w nowoczesny sposób. Tak powstało Jaws (1975) czy Star Wars: Episode IV – A New Hope (1977).

Upadek Złotej Ery Hollywood, mimo że sprowadził na western nieuniknioną zagładę pod względem popularności i dominacji, nie sprawił, że gatunek umarł. Horse opera ewoluowała, zeszła pod ziemię i za sprawą takich reżyserów jak Sergio Leone, Kevin Costner, Clint Eastwood, bracia Coen czy Paul Thomas Anderson i Quentin Tarantino przybrała postać antywesternu, neowesternu, a także formy poniekąd eksperymentalnej, którą twórcy Ci po dziś dzień starają się redefiniować.

Po więcej ciekawych tekstów ze świata kultury zapraszamy tutaj.