„Styczniowa letnia noc” to jedna z pierwszych książkowych premier tego roku. Powieść jest debiutem Miki Modrzyńskiej, Polki mieszkającej w Nowej Zelandii. Opowiada ona o romansie mającym miejsce w najbardziej odległym kraju od naszej ojczyzny. Dzięki nietypowemu miejscu akcji czytelnik ma szansę choć trochę dowiedzieć się, jak wygląda życie na drugiej półkuli.
Czas zmian
Zuza to dwudziestoczterolatka z poukładanym życiem, lubiąca wygodę i unikająca zmian. Pewnego dnia, jej narzeczony w ataku paniki wyznaje, że nie może się z nią ożenić. Dziewczyna za namową przyjaciółki Oli kupuje bilet lotniczy na ostatni dzień roku i dołącza do niej w Nowej Zelandii. W kraju kiwi, tak jak Ola, ma zacząć pracę jako au pair.
Na miejscu poznaje grupę znajomych Oli, w tym Simona, który od razu się jej spodobał. Przyjaciółka odradza jej jednak tę znajomość. Mimo to Zuza po raz pierwszy w życiu chce zrobić coś szalonego i nie interesuje się opiniami innych o chłopaku. Spędza z nim tytułową styczniową letnią noc przekonana, że nigdy więcej go nie spotka. Jednak los bywa przekorny, o czym ma się przekonać główna bohaterka.
Fabuła jest bardzo ciekawa, jednak początkowe wydarzenia zostały szybko ucięte. Autorka później wraca do nich, wyjaśniając czytelnikowi, co jeszcze się wydarzyło w międzyczasie, dzięki czemu fabuła jest spójna. Wydaje się to celowym zabiegiem, mającym wzbudzić ciekawość w odbiorcy. Niektóre wydarzenia są pewnymi schematami powtarzanymi w powieściach obyczajowych, jednak w wielu momentach fabuła potrafi zaskoczyć.
Niewątpliwym plusem powieści jest zakończenie będące nieoczekiwanym zwrotem akcji. Jednak poza romansem w książce nie ma wielu interesujących wydarzeń. Pojawiają się elementy dnia au pair, a także motyw życia i rodziny Simona, jednak jest ich bardzo mało w porównaniu ze scenami erotycznymi.
Polacy i Nowozelandczycy
Główna bohaterka niestety odpycha swoim charakterem, przynajmniej na początku. Nad wszystkim i wszystkimi musi mieć kontrolę. Życie nie przynosi jej satysfakcji, jednak ona nie chce w nim nic zmienić. Gdy ktoś inny podejmuje za nią decyzję o zmianach, to obarcza tę osobę całą winą i nie widzi swoich błędów. Na szczęście z upływem czasu zmienia się nie tylko jej życie, ale również podejście do niego i innych. Wraz z rozwojem fabuły jej postać staje się coraz ciekawsza.
Innym bohaterem, który został szczegółowo opisany, jest Simon. Mężczyzna jest typowym złym chłopakiem, pojawiającym się w wielu innych książkach. Z czasem staje się coraz bardziej tajemniczy, a później jego sekrety zostają ujawnione. W przeciwieństwie do głównej bohaterki prawie od samego początku jedna sobie czytelnika. Między tą dwójką wyraźnie widać różnice kulturowe. Ona — ułożona, spokojna, wstydzi się swojego angielskiego. On — szalony, tajemniczy, otwarty na świat.
Reszta postaci niestety została zbudowana tylko powierzchownie. Były narzeczony głównej bohaterki, Mikołaj, jest przedstawiony jako nudny chłopak, z którym po prostu dobrze się jej żyło. O przyjaciółce Zuzy dowiadujemy się stosunkowo niewiele, biorąc pod uwagę, że to ona ją zaprosiła do Nowej Zelandii. Tak samo w przypadku rodziny, u której mieszka i pracuje główna bohaterka. Wydaje się, że rodzice i ich dzieci powinni być bardziej szczegółowo przedstawione. Inni bohaterowie pojawiają się na chwilę i szybko znikają, zanim czytelnik ich pozna i zrozumie ich zachowanie.
Świat oczami Zuzy
Narrator książki jest pierwszoosobowy, wszystkie wydarzenia przedstawia nam główna bohaterka. Ma to wiele plusów i minusów. Niewątpliwie zaletą takiego rozwiązania jest to, że odbiorca poznaje dokładne uczucia i przemyślenia Zuzy. Ma szansę zrozumieć, co nią kieruje. Co więcej, dziewczyna wyjeżdża do kraju, o którym nic nie wie i szok kulturowy, który przeżywa, w wielu sytuacjach potrafi rozbawić.
Jednak tak jak wspomniałam, pierwszoosobowa narracja jest w tej książce także wadą. Po pierwsze, Zuza, szczególnie na początku, irytuje swoim zachowaniem i często nieracjonalnym myśleniem. Dodatkowo siłą rzeczy najwięcej uwagi zwraca na Simona, którego czytelnik ma okazję bardzo dobrze poznać. Skutkuje to tym, że relacje z innymi postaciami są opisywane szczątkowo. Bohaterka bardzo mało uwagi poświęca choćby swojej najlepszej przyjaciółce.
Inny świat
W „Styczniowej letniej nocy” Mika Modrzyńska stara się przekazać czytelnikowi garść ciekawostek o jej aktualnym miejscu zamieszkania. Pojawiają się obrazowe opisy natury, które są jednocześnie zgrabnie połączone z wydarzeniami. W dialogach z tubylcami czy z Olą czasami pojawiają się wyrazy pochodzące z języka maoryskiego, a także wiele nawiązań kulturowych. Czytając książkę, można także zaczerpnąć informacji o architekturze i dzielnicach Auckland — mieście, w którym toczy się fabuła.
Ilość opisów przyrody, kultury i architektury została dobrana w taki sposób, aby wnieść coś do historii i jednocześnie nie zanudzić czytelnika. W książce jest wiele opisów scen erotycznych, które pobudzają wyobraźnie, ale nie są wulgarne. Autorka pisze w taki sposób, że czytelnik szybko wczuwa się w historię i chce poznać zakończenie. Rozdziały są dość krótkie, co ułatwia czytanie.
Szczęście jest najważniejsze
W swojej debiutanckiej powieści autorka pokazuje, że ludzie powinni w życiu szukać szczęścia, a nie wygody. Nie warto spełniać oczekiwań społeczeństwa, tylko zastanowić się, o czym tak właściwie się marzy. Historia opisana w książce „Styczniowa Letnia Noc” w pewien sposób temu dowodzi i daje przestrzeń na zastanowienie, co ma w życiu znaczenie i czego się od niego oczekuje.
Udany debiut
Osobiście czekałam na możliwość zapoznania się z tą książką, odkąd wydawnictwo Media Rodzina zapowiedziało jej premierę. Przeczytałam ją bardzo szybko, ale kilkukrotnie przerwałam lekturę przez zachowanie głównej bohaterki. Największym plusem jest ciekawa fabuła i sposób przedstawienia różnych informacji o Nowej Zelandii. Z niecierpliwością wyczekują kolejnych książek autorki.
Po więcej ciekawych tekstów ze świata kultury zapraszamy tutaj -> meteor.amu.edu.pl/programy/kultura/