W piątek, 7 listopada raper Karuzelkaaa i reprezentant PL Soundu Krenz otworzyli w poznańskim klubie Ślina wspólną trasę K&K. Obaj panowie w 2025 roku wydali swoje materiały. Przed zagraniem numerów ze swoich tegorocznych albumów – 3L3M3NT i Polski Sklep – odpowiedzieli na kilka pytań.

Mikołaj Plewa: Co Cię inspiruje?
Krenz: Inspiracje wyglądają u mnie tak, że mało w nich muzyki jako takiej. To są głównie jakieś fajne akcje, czy nawet niefajne sytuacje. Niecały rok temu byłem na imprezie na Ursynowie, zabrała mnie tam koleżanka. To była impreza jakichś małolatów. To był początek, kiedy ten cały UK underground zaczął się pojawiać, usłyszałem tam LV Sandals z głośników.
M: Znałeś już ten numer, czy poznałeś na tej imprezie?
Krenz: Znałem, znałem. Zajarało mnie po prostu, że na randomowej imprezie w bloku nagle leci taka muza. Cała ta sytuacja mnie podnieciła w taki pozytywny sposób. Że widać, że jednak ci ludzie mają potrzebę słuchania jakiejś świeżej, nowej, ciekawej muzy. Miałem dużo takich sytuacji, które mi budowały taką zajawę, że potem wracałem w nocy, czy nad ranem i zaczynałem od razu robić muzę.
M: Wspomniałeś to na wywiadzie u Filipa Kalinowskiego dwa lata temu, ale jestem ciekaw Twojej perspektywy dziś. Inspiruje Cię jakieś konkretne miasto, czy jednak po prostu sytuacje i ludzie są na tyle wyjątkowi, że nie przykładasz do tego uwagi, gdzie to się dzieje?
Krenz: Teraz na pewno to zaczęło się wszystko roznosić na całą Polskę, bo wiadomo, że wcześniej była to Warszawa. Teraz jak chcieliśmy grać (z Karuzelką – przyp. red.) od jakiegoś czasu, to jeżdżenie po Polsce ma duży wpływ. Gdzie się nie pojedzie, to spotyka się ludzi na totalnej zajawie. To wtedy sprawia, że te miejsca stają się takie bliższe sercu, że jednak w tym mieście są też ludzie, którzy się jarają podobnymi rzeczami i to jest fajne. Mazury zawsze też były dla mnie takie właśnie zajawione, ten taki mazurski klimat, więc na pewno nie tylko miasta, ale… natura też, mazurska. Wieś, natura, totalnie działają na to.
M: Czy muza Krenza ma gatunek?
Krenz: Czerpie z wielu gatunków, więc jest taka mocno wielogatunkowa i trochę też bezgatunkowa. Właśnie ten termin Przemasa (2K88 – przyp. red), że to jest „PL Sound”, myślę, że siedzi idealnie, bo to już zaczęło morfować w coś zupełnie odległego i odrębnego. Powoli robi się z tego jakaś taka… własna…
M: …nisza się kreuje?
Krenz: Tak. Taki własny charakter.
M: Widziałem Twoje obrazy, rysunki, animacje. Jaki jest wpływ muzy na obrazy albo obrazów na muzę? W jaki sposób one powstają?
Krenz: To są te same emocje. Pokazują to, co słychać w kawałkach i to jest bardzo powiązane. Często jak nie mogę już robić muzy, to po prostu przerzucam się na graficzne rzeczy. Jestem tak naprawdę w jednym trybie, tylko że raz to jest to medium, a raz to drugie.
M: Czy to są konkretne sytuacje na tych obrazach? Jakieś wspomnienia? A może abstrakcyjne, wyobrażone rzeczy?
Krenz: Tam wiele rzeczy można się doszukać, ale na pewno dużo tam jest takiej mojej relacji z muzą… Mam nazwanego Abletona „Abletonka” na kompie, bo to jest taka moja prawdziwa żona, więc trochę przedstawiam tę relację z muzą jako relację ze swoją partnerką, dziewczyną.

M: W poprzednim projekcie powstała postać Radka, czy to było kreatywne uosobienie jakiejś postaci, która gdzieś tam w tej muzie istnieje?
Krenz: Tak, tak.
M: Czy do następnego wydawnictwa również szykujesz jakiś pomysł podobnego rodzaju?
Krenz: Możliwe. Ja lubię przedmioty bardzo ciekawe, takie interesujące w dotyku i ciekawe same w sobie. Trochę mam chęć wrócenia do klasycznych formatów, takich CD, ale chyba będę kombinował i prawdopodobnie dalej coś właśnie takiego ulepionego stworzę.
M: Nie robisz przejść między numerami. Czy to jest specjalny zabieg? Chcesz uniknąć formy DJ setu?
Krenz: Tu chodzi o rozkminę, że jak zespół gra numery, to po prostu one mają swój koniec. Kończy się numer, zaczyna kolejny. Ja to robię trochę w ten sam sposób, bo chcę podkreślić to, że mój występ jest live i nie składa się z jakichś fajerwerków, a rzeczywiście z takiego performowania live. To jest ten moment, kiedy dzielę się z ludźmi swoimi wypocinami i tym, nad czym siedziałem przez wiele, wiele godzin i dni, więc nie chcę jakby robić z tych kawałków jednego wielkiego miksu. Chcę podkreślić to, że to są oddzielne numery i każdy z nich jest po prostu trochę inny, i to jest ważne.
M: Jak działa na ciebie ta cisza między utworami?
Krenz: Różnie. Czasem czuję, że to wybija ludzi z trybu, z tego transu i możliwe, że lepiej by było bez tych przerw, a czasem jest fajne odczucie tego, jak zakończony numer się spodobał ludziom i ten entuzjazm słychać. Czasem to działa z******cie, czasem nie, ale jestem po prostu zdeterminowany, żeby się tego trzymać.
M: Niszowe pytanie dotyczące gierek. Pozdrawiamy meteor.exe!
Krenz: Pozdro!
M:Czy myślisz, że do twojej muzy ktoś kiedyś stworzył poziom w Geometry Dash albo Osu?
Krenz: Nie, ale mam nadzieję, że stworzy! Generalnie jeżeli ktoś mojej muzy używa nie do… nie wiem, materiałów propagandowych, to jestem zajarany. Jeżeli to opiera się na jakiejkolwiek zajawie i moja muza tam się pojawia, to tak naprawdę wszystko z jednej potrzeby wychodzi, czyli żeby stworzyć coś z******tego, z serca.
M: Czy to jest open call do tego, żeby tworzyć rzeczy pod twoją muzę?
Krenz: Powiedzmy. Oczywiście lepiej się upewniać, najpierw ze mną sprawdzić, ale generalnie to jest bardzo miłe i ja się cieszę.
M: Napędzają Cię takie inicjatywy?
Krenz: Tak, na pewno.
M: Jakie masz plany wydawnicze? Czy COŚ się teraz szykuje?
Krenz: Będzie, będzie, będzie. Możliwe, że krótszy projekt, ale ja zawsze mówiłem, że nie umiem nigdy wydać EP-ki. Zawsze kiedy mówię, że chcę zrobić EP, to kończy się to na płycie. Mówię teraz, że to będzie EP-ka i może to znowu będzie płyta. Ale będzie COŚ i mam nadzieję, że nie za rok, a dużo, dużo prędzej.
M: 2026?
Krenz: Tak, na 100%.
Mikołaj: Jesteś świeżo po wydaniu nowego singla. Jakie to uczucie? Jak się masz?
Karuzelkaaa: Nie wiem, ja to lubię, ale to jest jak z każdą dopaminą, nie? Klikasz tam, sprawdzasz, jak wychodzi nowe, to zawsze fajnie. Ja lubię wydawać, bo jest ten dreszczyk emocji, jest to ekscytujące.
M: Napisałeś, że ten bit czekał rok. Zdarza się to u Ciebie często?
Karuzelkaaa: On po prostu był, bo to nie miał być jakiś tam bit dla mnie czy coś. Wstępnie ten bit w ogóle wysyłaliśmy gdzieś indziej, gdzie odbił się od ściany. Ja z Cichoniem i z eemzetem wysyłaliśmy te beaty. Ten akurat był i mi się podobał, więc wiedziałem, że jak nie zostanie użyty, to ja go biorę. Więc po jakimś czasie po prostu przypomniałem sobie, że był taki. Potem sobie musiałem przypomnieć jak się nazywał. Przypomniałem sobie w końcu i tak.
M: Okej, czyli ile trwał proces żeby stworzyć ten numer? Szybko poszło?
Karuzelkaaa: Jak sobie przypomniałem, to jakoś od razu nagrałem. No nie wiem, ja ten numer nagrałem w lipcu może? Coś takiego. Nagrałem w lipcu, skończyłem trochę później. Refren zrobiłem jeszcze później, ale zwrotki nagrałem dosyć wcześnie.
M: Interesuje mnie ta kaczka na okładce albumu 3L3M3NT. To był twój pomysł?
Karuzelkaaa: To był mój pomysł.
M: A kto to zrealizował, czy narysował?
Karuzelkaaa: Ja go zrealizowałem. Ta kaczka jest wzięta z Toma i Jerry’ego. Na początku chciałem ją w ogóle użyć niezmienioną, ale dostałem info od dystrybucji cyfrowej, że to nie przejdzie, przez copyright Więc na dwa dni przed tym, jak musiałem wysłać, to po prostu przerysowałem to w Gimpie od zera jeszcze raz i tam w niektórych miejscach trochę pozmieniałem.
M: Czy ona ma jakieś konkretne znaczenie?

Karuzelkaaa: Wiesz co, był taki fragment, który latał gdzieś po Instagramie. Ta kaczka szła, bo to jest brzydkie jak kaczątko z tej bajki. I on był taki smutny, słodki i mówił tak „Czemu mnie nikt nie lubi?” Stwierdziłem, że jest mega słodki i że w ogóle…
M: Pasuje?
Karuzelkaaa: Dokładnie tak. Generalnie kaczuś jest po prostu mega słodki i ja stwierdziłem, że utożsamiać się z nim jest fajnie. I też do bardzo późnego etapu nie miałem okładki w ogóle, więc też trochę byłem przyciśnięty, że muszę jakąś mieć, a nie byłem z nikim umówiony na okładkę i wiedziałem, że to są dodatkowe koszta, więc stwierdziłem, że zrobię to samemu – jakoś.
M: I dało radę.
Karuzelkaaa: I dało radę. Siedzi dobrze.
M: Okej, to zostając w symbolice, opowiedz o trójce. Była trójka przy Scolop333ndrze (jeden z poprzednich pseudonimów – przyp. red.). Trzy trójki właściwie, a teraz i tak nadal gdzieś tam ona się przewija.
Karuzelkaaa: Była, była. Ogólnie to była taka akcja, że kilka osób mi wysyłało, że jest taki brand odzieżowy, Half Evil 333. Ja jestem świadom tego, byłem świadom tego wcześniej jak najbardziej. Mało tego, jak nagrałem z Antkiem Krenzem numer „333”, to dlatego ten wers pierwszy jest „333 tylko do połowy zły”, bo ja wiedziałem, że ten brand istnieje i mówię, „o dobra, to się nawet rymuje”. Stwierdziłem, dobra c**j, to będzie pierwszy wers tego numeru. No i tak potem została ta liczba. Coś tam czytałem o znaczeniu tej liczby. Niby, że to jest rozwój na wszystkich płaszczyznach życia i coś tam. Ale te anielskie znaczenia, to one mają po 8 znaczeń każda i każde przypasuje. Na każdej stronie piszą co innego. Stwierdziłem, że dobra, to jest to. Jest fajnie i c**j, niech zostanie. I pozostało.
Antek wytatuował mi to na nodze też, te trójki, które są w klipie, które on narysował ręcznie. Tak jakoś zostało. Stwierdziłem, że czegoś trzeba się trzymać. Jak już zmieniłem te ksywy, k***a, pięć razy. No nie pięć, ale ze dwa, trzy. Stwierdziłem, że dopóki nie zacznę solowo wydawać oficjalnie jakiegoś projektu, to nie jest to zobowiązujące i mogę sobie jeszcze zmienić, bo co z tego.
M: Czyli już oficjalnie, jesteś Karuzelkaaa?
Karuzelkaaa: Nie no – tak. Ja nie lubię już nawet tamtych ksyw. Nie podobają mi się.
M: Teraz skupiasz się dalej na solowym materiale? Jakie są plany?
Karuzelkaaa: Nie no, z tym albumem to na pewno zostaję jakoś, ale czy mam jakieś następne plany, to jeszcze nie wiem. Stwierdziłem, że to na razie żyje tak na bieżąco. Ten numer był na bieżąco, więc stwierdziłem, że jak coś będę miał, co mi się podoba i jest opcja zrobić klip, to po prostu będę to puszczał., Jeśli chodzi o jakiś projekt na razie, to może bardziej Tonfa.
M: No właśnie, chciałem zapytać też o Tonfę.
Karuzelkaaa: Tak, tak, tak. Tonfa się nie zatrzymuje. mamy coś tam, jakieś rzeczy rozgrzebane, ale jeszcze trochę za mało.
M: To teraz, jeżeli mogę już na moment, to chciałem wam obu zadać to pytanie. Jak się poznaliście, bo wasza historia jest długa.
Karuzelkaa: My się poznaliśmy na deskorolce, Blue City, na skateparku Kamuflaż, w roku 2011, coś takiego.
Antek Krenz: W 90-tych latach. *śmiech*
Karuzelkaaa: Myślę, że w 2011 to mogło być.
M: No i ta trasa wyszła wam naturalnie, tak, bo gdzieś tam robiliście wspólne rzeczy.
Karuzelkaaa: No, my mieszkamy razem, stary. Ale też ta trasa wyszła dlatego, że wydaliśmy obaj po projekcie w tym roku, prawie w tym samym momencie, w tym samym miesiącu chyba. Stwierdziliśmy, że na jesień szkoda tak siedzieć na dupie i nic nie robić, więc stwierdziliśmy, że zrobimy jakoś trasę wspólną, żeby coś pograć.
M: A poza muzą, jakieś wasze wspólne zajawy ?
Karuzelkaaa: Wspólne zajawy poza muzą? Scrollowanie. *śmiech*
Krenz: Nie, to nie ja! Ja już nie. Ja jestem off-rolka.
Karuzelkaaa: Nie, on już nie. On schodzi z rolki.
Krenz: Czekaj, no co… zawsze była deskorolka.
Karuzelkaaa: A wspólne zajawy poza deskorolką? Jakie, nie wiem, ciuchy. Jak, k***a, każdy, kto robi muzykę.
Krenz: Ciuchy, ciuchy spoko. Buty też spoko.
Karuzelkaaa: Ty jesteś dobry w gotowanie. Ja nie jestem, ale mnie inspirujesz, więc czasami…
Krenz: Lubisz, lubisz, sobie coś przypichcić coś pysznego.
Karuzelkaaa: Lubię, ale nie jestem utalentowany tak dobrze.
Krenz: No co, YouTube?
Karuzelkaaa: YouTube.
M: Stary, polski? Dawajcie jakiegoś mega undergroundowego klasyka, którego teraz pamiętacie.
Karuzelkaaa: No nie wiem, ale nie wiem, czy undergroundowy klasyk to nie wiem. Może Acodin Masters.
M: Nooo, czy to takie undergroundowe… *śmiech*
Karuzelkaaa: K***a, ja nie znam tego undergroundowego.
Krenz: To jest w c**j popularne stary. Nie no, dobra… Gurgorecenzja.
Karuzelkaaa: Gurgorecenzja, dobra, Gurgorecenzja. Gwiazdki milki.
Krenz: Tak, gwiazdki milki. To jest undergroundowy klasyk. No, no, no.
M: Bywacie ostatnio często w Poznaniu. Duża część waszej ekipy tu mieszka. A jakoś konkretnie ten Poznań was inspiruje jako miasto?
Krenz: Bo tutaj najlepsze chłopy i babki mieszkają po prostu.
Karuzelkaaa: A ja powiem od siebie, ja to nie lubiłem Poznania przez długi czas, ponieważ tu studiowałem zaocznie.
Krenz: I mówił Posrań na to.
Karuzelkaaa: Nieee, to akurat wyniosłem skąd inąd...
M: Z Warszawy? *śmiech*
Karuzelkaaa: Oczywiście. Po prostu. Mój ojciec jest, wiesz, legi*nistą od 40 lat. Nie, nie lubiłem za bardzo przez długi czas, bo mi się kojarzyło z chodzeniem na studia i przyjeżdżaniem tu co drugi weekend. Potem ziomy zaczęły tu jakieś być i przyjeżdżałem, trochę mi się to odczarowało i teraz lubię.
M: No dobra, no to jeszcze tak na luźny koniec. Fatyga jest uskuteczniona codziennie?
Krenz: Codziennie. Codziennie. 100%.
Karuzelkaaa: 100%, codziennie. 100% człowiek.
Krenz: Znaczy czasem są małe upadki, wiadomo, jak każdego spotykają, ale no codziennie, no. Codziennie jest fatyga.
Karuzelkaaa: Tak jest.
M: Nic dodać nic ująć – Fatyga mówi sama za siebie.
Krenz: Tak jest.
M: Wymarzony feature – dead or alive?
Karuzelkaaa: Pfff… szczerze? Nie wiem, czy ja mam taki.
Krenz: 2Pac. *śmiech*
M: Dawaj, Karuzelka z hologramem 2Paca.
Krenz: Bob Marley!
Karuzelkaaa: Nie wiem… nie wiem, czy ja myślę w tych kategoriach. Jakiś pewnie by był zagraniczny, ale nie wiem.
M: Jakaś ksywa w takim razie, która teraz jest u ciebie na totalnym topie…
Karuzelkaaa: El Cousteau
M: … i on pisze do ciebie, „ej w sumie mogę ci wrzucić zwrotkę.”
Karuzelkaaa: Totalnie, El Cousteau.
Krenz: Ja z Dodą.
Karuzelkaaa: eeee… a może Boski Heniek.
Krenz: Nie, Doda i Gałka. Doda i Gałka. (Gałka, członek zespołu Ziomcy – przyp. red.)
M: Ale kto pierwszy?
Krenz: Pierwszy Gałka, potem Doda.

Chłopaki dopiero się rozkręcają, zachęcamy gorąco, żeby wpaść na resztę trasy, bo to muza, której nikt inny w Polsce nie robi.
https://www.instagram.com/karuzelkaaaaaaaaa
https://www.instagram.com/krenz_____/
Rozmawiał: Mikołaj Plewa