
Wszystko co dobre, szybko się kończy
Nie lubię za bardzo tego powiedzenia, prawdopodobnie dlatego, że jest ono prawdziwe w stu procentach. W poniedziałek 24 marca meczem Lublina z Gorzowem zakończyła się trwająca trochę ponad pięć miesięcy runda zasadnicza PlusLigi. Nie oznacza to jednak koniec rozgrywek. Drużyny zakwalifikowane do fazy play-off (miejsca 1-8) czeka walka o medale, która zapowiada się bardziej niż ekscytująco. Poznaliśmy natomiast tegorocznych spadkowiczów, a jednego z nich dopiero w ostatniej kolejce.
Najwyższa polska klasa rozgrywkowa w piłce siatkowej uchodzi, razem z włoską Serie A, za najlepsze miejsce do zawodowego uprawiania tego pięknego sportu. PlusLiga przyciąga wiele nazwisk zza granicy, jak i tych z naszego kraju. Warto zauważyć, że cała pierwsza szóstka, która wywalczyła srebro na ostatnich igrzyskach w Paryżu gra w naszej lidze. Słusznie traktujemy to jako niebywałe szczęście. Jaki był ten sezon? Kto zaskoczył, a po kim został niedosyt? Porozmawiajmy o tym.
Czołówka tabeli
Cały sezon możemy uważać za niezwykle udany dla kibiców drużyn takich jak Jastrzębski Węgiel, Warta Zawiercie, Projekt Warszawa czy, dla mnie dość niespodziewanie, Bogdanka LUK Lublin. Drużyny te zajmują miejsca od 1 do 4 i w play-offach będą rozstawione z drużynami zajmującymi niższe lokaty. Jastrzębie i Zawiercie prezentują stałą, świetną formę przez cały sezon. Tomasz Fornal w Jastrzębiu i Aaron Russel w Zawierciu są gwarantami stabilności i gry na światowym poziomie. Projekt złapał wiatr w żagle, zajmując drugie miejsce w tabeli ze sporą zaliczką nad czwartym Lublinem.

Najgłośniejszym transferem zeszłorocznego okienka był bez wątpienia transfer Wilfredo Leona do Lublina oraz powrót Bartosza Kurka do Polski, dokładnie do ZAKSY, piątej drużyny po fazie zasadniczej. Podziw może wzbudzać wpływ osobowości Leona na resztę drużyny. Można odnosić wrażenie, że obecność przyjmującego reprezentacji wynosi innych zawodników na wyższy poziom niż ten prezentowany do tej pory. Możemy więc traktować transfer Leona jako niezwykle udany, nie tylko dla Lublina, ale i dla całej ligi. Świadczą o tym, chociażby pełne hale na meczach w Lublinie i innych miastach, gdzie aktualnie LUK gra.
W Bartku Kurku również pokładano nadzieje na świetny sezon, jednak potrzebował on trochę czasu, żeby się rozkręcić. Paskudna kontuzja oka w pierwszym meczu sezonu wyłączyła go z gry na dłuższy czas. Wrócił dopiero w połowie sezonu, ale jak wracać, to tylko z przytupem. Pięć nagród MVP z rzędu i dzięki niemu ZAKSA ma stabilną piątą pozycję w tabeli i cały czas szansę na zdobycie medalu mistrzostw Polski. Piękna historia, panie Bartoszu.

Miejsca 5-8
Asseco Resovia Rzeszów oraz PGE Skra Bełchatów są drużynami, dla których sezon zaczął się niezbyt dobrze. Problemy zdrowotne, zawodnicy bez formy i plotki o zwalnianiu trenerów zdecydowanie nie pomagały w powrocie do walki o medale. Udało się jednak obydwu klubom wyjść z kryzysu, a sama Resovia zaliczyła serię 11 (!) zwycięstw z rzędu na sam koniec rundy zasadniczej, kończąc ostatecznie na szóstym miejscu tuż nad Skrą Bełchatów.
Na ósmym miejscu, czyli ostatnim gwarantującym dalszą grę w play-offach skończyła drużyna Norwida Częstochowa określana jako objawienie tego sezonu. Drużyna zbudowana z miksu osobowości, który miał bardzo małe szanse zaiskrzyć i wyprowadzić częstochowską siatkówkę na wyższy poziom. Trener Cezar Douglas Silva miał do dyspozycji chociażby Milada Ebadipura, 31-letniego irańskiego przyjmującego występującego wcześniej przez wiele lat dla Skry Bełchatów, czy Patrica Indrę, niekoniecznie znanego wcześniej polskim kibicom czeskiego atakującego. W przewidywaniach przedsezonowych mało kto stawiał na to, że tego typu mieszanka charakterów może zamieszać w czołówce PlusLigi. Cóż za pomyłka! Zawodnicy z Częstochowy wrzucili nie piąty, a szósty bieg i prezentowali kolektyw, który bił się z najlepszymi drużynami jak równy z równym. Poskutkowało to utrzymywaniem się drużyny na piątym miejscu przez zdecydowaną większość sezonu.
Zadyszka złapała Częstochowę dopiero w drugiej połowie sezonu, kiedy w zespole pojawiły się pierwsze tarcia i nieporozumienia między zawodnikami. Jest to jak najbardziej normalne w sporcie, jednak ekipie spod Jasnej Góry odbiło się to nieprzyjemną czkawką. Spadli na ósme miejsce i musieli się trochę napocić, aby w tej ósemce pozostać. Udało się, co już teraz jest świetnym wynikiem dla Częstochowy. Za ten sezon, chociaż jeszcze się nie skończył, już teraz należą się gromkie brawa.

Walka o utrzymanie (do ostatniej kolejki!)
Dla drużyn z miejsc 9-12 sezon ten nie należy ani do udanych, ani do nieudanych. Drużynę najbardziej aspirującą do walki w play-offach była drużyna AZS-u Olsztyn, jednak fatalny start sezonu, trzykrotna zmiana trenera i ogólny brak formy czołowych zawodników nie pozwolił kibicom z Olsztyna cieszyć się wyższym miejscem niż dziewiąte. Drużyny Trefla Gdańsk, Ślepska Suwałki oraz Stolinu Gorzów utrzymały się w lidze bez większych problemów, spokojnie dogrywając sezon do końca. Walka na śmierć i życie toczyła się natomiast jeszcze niżej w tabeli.
Dwa lata temu władze ligi zdecydowały się na zmniejszenie liczby drużyn biorących udział w rozgrywkach z dotychczasowych szesnastu do czternastu drużyn od sezonu 2025/2026. Było to spowodowane przemęczeniem zawodników, szczególnie tych grających w reprezentacjach. Kiedy nie gra liga, grają reprezentacje, pozostawiając siatkarzom jedynie parę tygodni wolnego. Za mało, aby uniknąć ryzyka kontuzji. Decyzja o zmniejszeniu ligi wymagała spadku aż trzech drużyn do pierwszej ligi. Następuje to w tym sezonie, więc walka o utrzymanie była cięższa niż zwykle.
Pierwszym spadkowiczem dość wcześnie okazał się zeszłoroczny beniaminek MKS Będzin. Był to dla nich fatalny sezon. Drużyna grała po prostu słabo i przegrywała mecze, które dawały możliwość utrzymania. Już kilka kolejek przed końcem fazy zasadniczej Będzin nie miał matematycznych szans na pozostanie w lidze. Kolejnym zespołem, którego nie zobaczymy w przyszłym sezonie, jest GKS Katowice. Drużyna zajmowała dolne miejsca tabeli, bijąc się o utrzymanie już od kilku sezonów, wychodząc zwykle z tych pojedynków na tarczy. Tym razem brak porządnych nazwisk i kolejne bezzasadne odsunięcia trenera Słabego od drużyny spowodowało spadek. Mimo wszystko GKS walczył do końca. Pod koniec sezonu urwał parę punktów lepszym ekipom, jednak było to za mało i przede wszystkim, było za późno.

Walka o ostatnie miejsce w tabeli dające utrzymanie PlusLidze toczyła się między dwoma zespołami: PSG Stalą Nysa oraz Barkomem Każanym Lwów. Wszystko miało się wyjaśnić 20 marca, kiedy w ostatniej kolejce te drużyny zmierzyły się ze sobą. I właśnie tego dnia Nysa rozegrała jeden z najgorszych meczów w sezonie. Miała dwa punkty przewagi w tabeli nad ekipą ze Lwowa i do utrzymania wystarczyły jedynie wygrane dwa sety. Ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 3:1 dla Barkomu. Dla Stali Nysa oznacza to, że od następnego sezonu będzie musiała walczyć o powrót do najwyższej klasy rozgrywkowej.
Niespodzianki i niewypały
Runda zasadnicza trwającego sezonu budziła w nas wiele emocji. Bardzo cieszyło oglądanie naszych reprezentantów na boiskach polskiej ligi. Bohaterami niektórych części sezonu zostawali niekiedy zawodnicy mniej znani, po których mało kto spodziewał się fajerwerków. Bardzo cieszy świetna forma Bartosza Kurka. Jest to świetny prognostyk przed nadchodzącym sezonem reprezentacyjnym, szczególnie przed mistrzostwami świata we wrześniu. Wspomniani wcześniej Patric Indra oraz Milad Ebadipur wspięli się na wyżyny swoich umiejętności i mają za sobą bardzo udaną fazę zasadniczą. Świetny Piotr Orczyk i Bartosz Filipiak pomogli utrzymać się swoim drużynom, to jest kolejno Trefl Gdańsk i Ślepsk Suwałki. W świetnej dyspozycji są również inni reprezentanci naszego kraju, tacy jak Karol Butryn czy Bartłomiej Bołądź. Trener Nikola Grbić będzie miał niemały ból głowy podczas wyboru atakujących na nadchodzące imprezy, co jest świetnym prognostykiem na przyszłość.

Niestety było też parę niewypałów tego sezonu. Pokładana nadzieja w AZS-sie Olsztyn spełzła na niczym. Wracający po czterech latach do Olsztyna dobrze znany kibicom Jan Hadrava nie spełnił oczekiwań. Grał bardzo nierówno, niekiedy nie wykręcając w ataku nawet trzydziestu procent skuteczności. Gregor Ropret, słoweński rozgrywający również miał niemałe problemy z „wgraniem się” w drużynę Resovi Rzeszów. Przez to dostał miano jednego z gorszych transferów zeszłego roku. Nie pograł sobie również Dawid Dulski, jedna z bardziej perspektywistycznych postaci polskiej kadry. Bardzo słaby sezon w Nysie poskutkował brakiem powołania do szerokiej kadry na zbliżającą się Ligę Narodów.
Play-offy zapowiadają się pysznie
Walka o mistrzostwo ligi zapowiada się niezwykle ciekawie. Faworyci tacy jak Jastrzębski Węgiel czy Warta Zawiercie ulegali w fazie zasadniczej niżej notowanym zespołom zakwalifikowanym do play-off. Kto wie, może kolejny słabszy mecz przydarzy się właśnie w najważniejszym momencie sezonu? Częstochowa również może sprawić niespodziankę w meczach z Jastrzębiem, byli w stanie już pokazać im swoją siłę, ogrywając Jastrzębie w październiku. Nie pozostało nam nic innego jak usiąść, zapiąć pasy i z zapartym tchem obserwować rywalizację o mistrzostwo Polski.
Tymoteusz Jaroszewski
***
Po więcej ciekawych tekstów ze świata sportu zapraszamy tutaj -> Planeta Sportu