Juventus to klub, który kojarzy się z sukcesami, zarówno na krajowym podwórku, jak i tym europejskim. „Stara Dama„ jest bowiem rekordzistą w ilości zdobytych mistrzostw Włoch. Zdobywcy 36 scudetto, to także czternastokrotni zwycięscy Pucharu Włoch oraz dwukrotni triumfatorzy rozgrywek UEFA: Pucharu Europy i Ligi Mistrzów. Mimo to, dwa ostatnie sezony zakończyła bez trofeów, a w obecnym, ma już jedynie szansę na Puchar Włoch. Pozostaje więc zadać sobie pytanie: co właściwie się stało?
Początek końca pewnej ery
Na obecną sytuację „Juve” składa się wiele czynników. By jednak w pełni ją zrozumieć, trzeba cofnąć się do czasów świetności klubu, a konkretnie 2018 roku. To właśnie wtedy, w październiku, rezygnację z pełnienia funkcji dyrektora generalnego złożył Giuseppe Marotta. Była to osoba odpowiedzialna za genialne posunięcia transferowe, takie jak sprowadzenie Carlo Teveza czy Paula Pogby. Powodu jego odejścia można się doszukiwać w transferach Cristiano Ronaldo i Leonardo Bonucciego, które mimo jego sprzeciwu, zostały zaakceptowane przez Andree Agnelliego, ówczesnego prezydenta klubu. Następcą Marotty został Fabio Paratici, pracujący z byłym dyrektorem od 2010 roku.
Nikt by wtedy nie powiedział, że te wydarzenia będą początkiem tonięcia wielkiego okrętu, jakim był Juventus. Klub był na absolutnym szczycie, zdobywając siedem razy z rzędu scudetto i będąc, w tamtym okresie, dwukrotnym finalistą Ligi Mistrzów. Sam fakt sprowadzenia Cristiano Ronaldo do Turynu nie gwarantował sięgnięcia po upragniony tytuł. Stało się jednak inaczej, turyńczycy zdobyli jeszcze dwukrotnie mistrzostwo Włoch, to zaczęli słabnąć na arenie międzynarodowej. Nie malała za to presja ze strony kibiców, dla których zwycięstwa na krajowym podwórku stały się codziennością. Ogromnych oczekiwań nie był w stanie sprostać zarząd klubu, którego decyzje tylko pogarszały sytuację.
Chaos na boisku i poza nim
Słowo, które najbardziej oddaje charakter „Juve” po 2018 roku, to zmiany. Stanowiły one receptę na słabą grę i rozczarowujące wyniki w Lidze Mistrzów. Choć zespół rzeczywiście potrzebował przebudowy to często takowe ingerencje okazywały się złe. Wiele transferów, przeprowadzonych przez klub, okazywało się niewypałem, jak na przykład: Aaron Ramsey czy Arthur Melo. Pojawiło się również wiele zarzutów o zależność całego zespołu od jednego zawodnika, a konkretnie niechcianego przez Marottę, Cristiano Ronaldo. Portugalczyk mimo świetnych statystyk i wielu bramek, był indywidualistą o ciężkim charakterze, na którego wpływ był ograniczony, o czym mówił zresztą w rozmowie z radiem Sport Italia, były trener Juve, Maurizio Sarri:
Jego cele idą ponad to co jest normalne, ponad drużynę czy klub. Jestem trenerem, nie menedżerem. Ronaldo za to, zawsze przynosi liczby na koniec sezonu
Zarząd „Starej Damy” najwięcej problemów wciąż widział na ławce trenerskiej i to na niej dokonywał zmian. Po zakończeniu współpracy z Massimiliano Allegrim w 2019 roku, szkoleniowcem Juventusu został, Maurizio Sarri. Trener pomimo zdobycia scudetto został zwolniony po roku, a powodem było odpadnięcie z Ligi Mistrzów na etapie 1/8 finału. Jego następcą został Andrea Pirlo, niedoświadczony w roli trenera. Za jego kadencji doszło jednak do katastrofy. Klub zakończył bowiem passę dziewięciu mistrzostw z rzędu, kończąc zmagania w sezonie 2020/2021 na 4. miejscu. Odpadł też ponownie w 1/8 finału Ligi Mistrzów i zdobył 'jedynie’ puchar Włoch. Po takich wynikach, Paratici wraz z Agnellim, zdecydowali się na ponowne zatrudnienie Allegriego. Pod okiem nowego 'starego’ trenera, w „Juve” rozpoczął się okres posuchy, w którym od prawie trzech lat nie udało się wywalczyć ani jednego trofeum.
Allegriego trzeba jednak w pewien sposób usprawiedliwić za sezon 2022/2023. Doszło wówczas do wielkiej afery, zwanej „Plusvalenza”, w której oskarżono „Starą Damę” o sztuczne zawyżanie wysokości transakcji w celu poprawienia kondycji finansowej spółki. W jej wyniku klub przeszedł znaczne zmiany w zarządzie, który na czele z Agnellim, Paraticim i Nedvedem, podał się do dymisji. Gdyby tego było mało, drużynie odjęto 10 punktów w Serie A, co wpłynęło na zakończenie sezonu na odległym 7. miejscu, zamiast miejscu w top 4. Było to równoznaczne także z niezakwalifikowaniem się do europejskich pucharów.
Nadzieja na lepsze jutro
Obecnie Juventus znajduje się na 3. pozycji w tabeli, walcząc o przyszłoroczną Ligę Mistrzów. „Stara Dama” realnie walczyła o Scudetto, jednak pod koniec stycznia gra zespołu się załamała. Od 12 meczów piłkarze wygrani jedynie 2 razy, przez co kwestia awansu do europejskich pucharów nie jest jeszcze rozstrzygnięta. Ich ostatnią szansą na trofeum pozostaje więc Puchar Włoch.
Wszyscy kibice Bianconerich zadają sobie pytanie: czy przyszły sezon będzie wyglądał inaczej? Jedyne co jest pewne to zmiany, które nie zawsze są potrzebne. Jedną z już wprowadzonych, jest posada dyrektora sportowego, którą pełni od lipca 2023 roku Cristiano Giuntoli, kojarzony głównie z świetnych transferów do Napoli z poprzedniego sezonu. Z jego obecnych posunięć w „Juve”, najwięcej mówi się o zmianie trenera. Miejsce Massimiliano Allegriego miałby zająć prawdopodobnie Thiago Mottę, prowadzący obecnie rewelację sezonu – Bolognie. Trzeba zaznaczyć, że sam zespół na papierze wygląda dobrze, a forma Dusana Vlahovicia rozpala nadzieje kibiców na kolejny sezon. Możliwe zatem, że przy odpowiednim trenerze i odpowiednich paru transferach, Juve rozpocznie drogę do powrotu na szczyt. Czy jednak wprowadzone zmiany okażą się skuteczne, pokaże tylko czas.
***
Jan Grzelaczyk
Po więcej ciekawych tekstów ze świata sportu zapraszamy tutaj -> Planeta Sportu