Na bardzo długi czas, w XXI wieku, męski tenis został zdominowany przez trzech zawodników: Rogera Federera, Rafaela Nadala i Novaka Djokovicia. To właśnie oni wygrywali praktycznie wszystkie najważniejsze turnieje. Nic jednak nie trwa wiecznie, a okres wielkich hegemonów musiał się kiedyś zakończyć. Tak też z biegiem lat coraz więcej innych tenisistów zaczęło dochodzić do głosu, odnosząc znaczące sukcesy. Wraz z pojawieniem się nowych twarzy w ATP rozpoczął się nowy rozdział, który charakteryzuje się przede wszystkim różnorodnością.
Schyłek wieloletniej dominacji
Takie nazwiska, jak Federer, Nadal i Djokovic są znane prawie każdemu. Od początku lat 2000 to właśnie oni byli największymi gwiazdami męskiego tenisa. Ich rywalizacja i legendarne pojedynki potrafiły przyprawić o rumieńce niejednego kibica. W mojej pamięci zapadł przede wszystkim finał Wimbledonu z 2019 roku, pomiędzy Nadalem a Federerem, przez wielu uznawany za najlepszy mecz w historii. Klasę “Wielkiej Trójki” potwierdzają również statystyki. Godny podziwu jest choćby fakt, iż na ostatnie 85 Wielkich Szlemów, aż 66 padło łupem jednego z jej zawodników. Liczba ta, może być jeszcze większa jeżeli do zestawienia dodamy Andy’ego Murraya. Wiele osób tak czyni tworząc tzw. Big Four. Szkot jednak znacznie odstaje od reszty, mając na koncie 'jedynie’ trzy Wielkie Szlemy.
Czas okazał się bezlitosny, powoli zamykając piękny rozdział w dziejach tenisa. 23 września 2022 roku karierę zakończył Roger Federer. Swój ostatni mecz rozegrał podczas Laver Cup w parze z Rafaelem Nadalem, wieloletnim rywalem, jak i przyjacielem. Piękne pożegnanie pełne łez było idealnym zwieńczeniem walki, którą mogliśmy oglądać przez prawie 20 lat. Jeżeli zaś chodzi o samego Hiszpana, to do dziś jest aktywnym tenisistą. Znajduje się obecnie na 305. miejscu, co wynika przede wszystkim z licznych kontuzji. Poza tym po tegorocznym powrocie na kort, Nadal nie może odnaleźć formy i wrócić do regularnego wygrywania. Trzeba jednak zaznaczyć, iż mimo ostatnich porażek, m.in. z Hubertem Hurkaczem w Rzymie, wciąż pozostaje “Królem Cegły”, który nie powiedział ostatniego słowa. Możliwe więc, że jeszcze zobaczymy jego sukcesy.
Po zakończeniu kariery przez Federera, wielkie zwycięstwa nie były za to obce ostatniemu z “Wielkiej Trójki”, Novakowi Djokoviciowi. W samym 2023 roku zdobył aż trzy Wielkie Szlemy, dzięki czemu ustanowił rekord, wygrywając je 24 razy. Do tego Serb jest obecnie numerem jeden w rankingu ATP. Mimo to, ostatnie miesiące były dla niego trudne, również ze względu na kontuzje. W tegorocznych turniejach nie zdobył żadnego trofeum, cały czas starając się o powrót do formy. Tutaj jednak, jak w przypadku Nadala, trzeba pamiętać o wielkiej klasie tego zawodnika oraz fakcie, że na papierze jest to dalej najlepszy tenisista świata.
Nowe gwiazdy
Obecnie w męskim tenisie można zauważyć niezwykłą różnorodność. Po okresie dominacji “Wielkiej Trójki”, szansę na dostrzeżenie i docenienie otrzymało wielu nowych zawodników. Świat przestał już bowiem koncentrować się na dawnym układzie legend, zaczynając poszukiwania innych talentów. Oczywiście, Novak Djoković dalej jest światowej klasy graczem, pozostając w centrum uwagi, jednak brak Nadala i Federera dał szansę innym tenisistą. Tak też pojawiły się nazwiska graczy już wcześniej aktywnych lub kompletnie świeżych.
Na początku trzeba wymienić 21-letniego Carlosa Alcaraza, przez wielu nazywanego następcą Nadala. Zresztą nie bez powodu, ponieważ mimo tak młodego wieku, Hiszpan zdołał dwukrotnie zwyciężać w Wielkim Szlemie i być, w wieku 19 lat, najmłodszym liderem rankingu ATP. Innymi, dobrze prosperującymi, młodymi zawodnikami są Jannik Sinner oraz Casper Ruud. Włochowi w tym roku udało się wygrać Australian Open i stać się drugą rakietą świata, gdy Norweg dwukrotnie dochodził do finału Wielkiego Szlema.Oprócz wymienionych przeze mnie graczy, warto wskazać wielu innych, jak np. Miedwiediewa, Zvereva, Tsitispasa, czy Hurkacza. Do tego zestawienia można by dodać kolejne nazwiska, z którymi także trzeba się liczyć. To, że obecny męski tenis jest podzielony, najlepiej potwierdza zresztą ilość i różnorodność zwycięzców prestiżowych turniejów, np. tegorocznego ATP Tour Masters 1000. Wszystkie, do tej pory, trzy turnieje były wygrywane przez różnych tenisistów. Sprawia to, że nadchodzące French Open zapowiada się niezwykle ciekawie.
Co nas czeka?
W męskim tenisie, który obecnie obserwujemy, dopiero kształtuje się nowy układ sił. Nie widać na razie dominacji ze strony jakiś zawodników, do której tak nas przyzwyczajono. Jest to na pewno powiew świeżości, który gwarantuje więcej wrażeń. Nie jesteśmy już bowiem w stanie tak łatwo powiedzieć, kto zwycięży w danym turnieju. Nie da się też jasno ocenić, czy jacyś zawodnicy w przyszłości zdecydowanie odskoczą stawce.
Można zaryzykować stwierdzeniem, że wymienieni wcześniej tenisiści, czyli Alcaraz, Sinner i Ruud, są w stanie stworzyć, w przyszłości, coś w rodzaju nowej “Wielkiej Trójki”. Młodym graczom na pewno talentu i warunków do rozwoju nie brakuje. Czy jednak to się wydarzy, będzie zależne od szczęścia – w tenisie rozumianego jako brak kontuzji – a także mentalności. Przypatrując się dawnym legendom, można zauważyć niezwykłą sportową klasę oraz odporność psychiczną wobec wydarzeń na korcie. Może poza wyjątkami, jak John McEnroe. Niestety w dzisiejszych czasach dominuje agresja i chęć wyzwolenia swoich emocji na korcie. Dlatego też tak często, widzowie są świadkami łamnych rakiet czy wykrzykiwanych wyzwisk. Sama zresztą publiczność tworzy atmosferę napięcia, którego zawodnicy, w wielu przypadkach, nie dają rady wytrzymać. Skutkuje to gorszą grą, niechlujstwem, a nawet przegranym meczem. W dzisiejszym tenisie jest więc bardzo ważna chłodna głowa, będąca kluczem do sukcesu.
Nie można jednoznacznie wyrokować, jak będzie wyglądać przyszłość. Prawdopodobne są także scenariusze wybicia się innych zawodników, już aktywnych lub dopiero wchodzących i rozpoczynających swoje kariery. Niewykluczone również, że obecny układ sił pozostanie na dłuższy czas. Dużo tenisistów wydaje się być na podobnym poziomie. W każdym razie nie pozostaje nam nic innego jak zachwycać się powstałą rywalizacją i obserwować tworzenie się nowych, pięknych historii.
Jan Grzelaczyk
Po więcej ciekawych tekstów ze świata sportu zapraszamy tutaj -> Planeta Sportu