Rap jest obecnie jednym z najpopularniejszych gatunków muzycznych na świecie. Już od jakiegoś czasu powstają filmy skupiające się na historii poszczególnych artystów czy zespołów muzycznych, którzy odmienili oblicza tego gatunku. Takie tytuły jak 8 mila Curtisa Hansona czy Jesteś Bogiem w reżyserii Leszka Dawida są znane fanom hip-hopu, ALE nie tylko. Gdy trafiły do kin, przyciągnęły spore tłumy. Jak to jest, że nawet osoby nielubiące hip-hopu czy niesłuchające go na co dzień wybierają się na takie filmy?
Odpowiedź jest dość prosta. Bardzo często są to historię o trudnym życiu, narkotykach czy problemach z prawem. Coś, co przyciąga potencjonalnego widza, ponieważ takiego życia nie zna, więc jest ciekaw co zobaczy.
Niedawno do kin trafił najnowszy film Michała Węgrzyna „Proceder”. Jak już możecie się spodziewać, jest filmem biograficznym przedstawiającym historię polskiego rapera Tomka Chady. Chłopaka, który swoimi tekstami chciał zmieniać świat, kochał muzykę i miał skłonność do ciągłego wpadania w kłopoty. Na przestrzeni 20 lat poznajemy kolejne momenty z jego życia, które doprowadziły go do upadku, sławy a na koniec śmierci. Dzięki tak długiemu czasu akcji widzowie mają możliwość dostrzeżenia przemian, które objęły Polskę lat 90. Pokazano trudy transformacji i problemy życia codziennego.
Ciekawe, jest to, że raper, jeszcze odbywając jedną ze swoich kar w więzieniu, sam wpadł na pomysł nakręcenia filmu o swoim życiu. Jego najważniejszym celem było przestrzec młodych ludzi przed narkotykami, ulicznymi gangami, kłopotami z prawem – krótko mówiąc błędami, które on popełnił.
Podnoszę się po klęsce, bo w sercu mam nadzieję. Co kiedyś było niemożliwe dzisiaj nie istnieje, to wszystko można zmienić
Bad boy o złotym sercu
Tomek Chada przyciągał wiele kobiet, które nie potrafiły mu się oprzeć. Na ekranie były to: Małgorzata Kożuchowska, Ania Matysiak, Agnieszka Więdłocha czy Marta Bryła. Każda z nich była zupełnie inna, ale każda widziała w nim coś, co je przyciągało. Chciały mu pomóc. Niektóre z kobiecych bohaterek zostały przekształcone z męskich pierwowzorów, chociażby postać „Łysej”, która oryginalnie była mężczyzną. Twórcy sprostali trudnemu zadaniu, aby pokazać rapera nie jako kobieciarza, tylko faceta poszukującej „tej jedynej”. W filmowej powieści okazała się to Agnieszka Więdłocha.
Czasami w głowach rodzi nam się pytanie, czy warto iść na film, który nie jest zgodny z naszym spektrum zainteresowań, ale skoro zbiera dobre opinie i recenzje, to może warto się skusić?
WARTO.