My Policeman – Harry Styles znowu na ekranach

Harry Styles już drugi raz w tym roku pojawia się na naszych ekranach. Jeszcze niedawno gorącym tematem było „Nie martw się kochanie”, a już od 28 października na platformie Amazon Prime możemy oglądać Stylesa w My Policeman w roli policjanta wplątanego w trójkąt miłosny.=

Film w reżyserii Michaela Grandage’a jest adaptacją powieści Bethan Roberts z 2012 roku o tym samym tytule. Inspiracją dla niej było życie angielskiego prozaika Edwarda Morgana Forstera. Londyn, lata 50. Tytułowy policjant Tom (Harry Styles) poznaje młodą nauczycielkę Marion (Emma Corrin), którą z czasem zaczyna darzyć uczuciem. Para spędza razem czas m.in. przy okazji wizyt w muzeum, gdzie kuratorem jest znajomy Toma – Patrick (David Dawson). Trójka znajomych szybko staje się przyjaciółmi, między którymi niezaprzeczalnie coś iskrzy. Jednak nic nie jest takie, jakie wydaje się na pierwszy rzut oka.

Ujęcia kamery starają się zmylić widza. Spojrzenia Marion – wyjątkowo wrażliwej na sztukę – w kierunku Patricka są szczególnie podkreślone i vice versa. Tom nigdy nie ukrywał, że niewiele łączy go ze sztuką, a odwiedza muzeum głównie dlatego, by sprawić przyjemność kobiecie. Dlatego zaczynamy zastanawiać się – czy te spojrzenia coś znaczą? Czy Marion skrycie nie uważa, że z Patrickiem łączy ją więcej niż z Tomem, czy wywiąże się z tego romans? Tymczasem okazuje się, że to nie tym spojrzeniom powinniśmy poświęcać naszą uwagę.

Wielopłaszczyznowy

Relacje między bohaterami obserwujemy na przestrzeni czterech dekad. Obserwujemy jak zmieniają się ich stosunki wobec siebie, ale również jak zmienia się sam Londyn i mentalność jego mieszkańców. Fabuła oscyluje przede wszystkim wokół trójki przyjaciół/kochanków. Raczej rzadko zdarzają się wątki poboczne, dzięki czemu można naprawdę zanurzyć się w ich historii. Gdy tak dogłębnie się zastanowimy, to dojdziemy do wniosku, że film jest bardzo kontrastowy. Widzimy Londyn w latach 50, kiedy homoseksualizm jest przestępstwem oraz Londyn jakieś 40 lat później, gdy dwójka mężczyzn może wspólnie spacerować po ulicy – może i nie trzymają się za ręce i nie okazują sobie jawnej czułości, jednak nie martwią się, że za moment zostaną aresztowani.

Tę scenę obserwuje z samochodu o wiele starszy już Tom, próbując ukryć łzy przed siedzącą obok Marion. Widzimy jak odmiennie Tom traktuje swój romans z Patrickiem oraz małżeństwo z Marion. Kiedy żona poznaje prawdę, policjant wykazuje jedynie minimalną skruchę i sprawia wrażenie, jakby to było naturalne, że nigdy wcześniej się do tego nie przyznał. Przyglądamy się zmianom, jakie zachodzą w uczuciach bohaterów wobec siebie – od miłości do nienawiści, od pragnienia zemsty do skruchy i pragnienia zadośćuczynienia. „My Policeman” przedstawia kalejdoskop uczuć obecny w najbardziej intymnych relacjach, które nie ulegają przedawnieniu, a jedynie ciągle ewoluują.

O poprawności

Trudno natomiast powiedzieć coś więcej na temat aktorstwa Harry’ego Stylesa, oprócz tego, że wydaje się „poprawne”. Zaryzykuje stwierdzeniem, że na scenie pokazuje więcej swojej osobowości i potencjału, niż w którejkolwiek ze swoich dotychczasowych ról. Odgrywa powierzone mu role w sposób dobry, poprawny, ale nic więcej; jego postaci nie zapadają w pamięć. Tak jest również w „My Policeman”. Co zaskakujące (choć może wręcz przeciwnie, skoro Styles jest celebrytą), piosenkarz, który stawia swoje pierwsze kroki w aktorstwie, w „Nie martw się kochanie” staje u boku Florence Pugh, a w „My Policeman” obok Emmy Corrin – a więc osób znanych i poważanych w środowisku filmowym. Myślę też, że rola Marion nie dołączy do grona najważniejszych ról Emmy Corrin, choć to pewnie zasługa scenariusza, ponieważ jej postać gdzieś zaginęła w filmie. Jedynie David Dawson w roli Patricka bardziej zapadł mi w pamięć; jego gra miała w sobie coś magnetyzującego.

Film na swojej oficjalnej premierze na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Toronto otrzymał długie owacje na stojąco. Opinie innych widzów bywają jednak różne. Zerkając przykładowo na Filmweb, zobaczymy 6,4/10 jako ogólną ocenę filmu, natomiast wśród krytyków jak do tej pory najwyższe jest 5/10. Gdybym miała jednym słowem zrecenzować „My Policeman” to zapewne ponownie użyłabym słowa „poprawny”. I to jest prawdziwa zagwozdka, bo nadal trochę nie wiem, co o tym filmie myśleć. Nie jest zły – to na pewno, ale czy obejrzałabym go jeszcze raz? Raczej nie. Ciekawie jest obserwować, jak Harry Styles radzi sobie z kolejnymi rolami, a wydaje się, że lepiej wypada jako policjant niż mąż-biznesmen w „Nie martw się kochanie”. „My Policeman” nie jest według mnie pozycją obowiązkową, natomiast to całkiem niezły film z ciekawie opowiedzianą historią i aktorskim nowicjuszem w postaci Stylesa w komplecie.

Po więcej ciekawych tekstów ze świata kultury zapraszamy tutaj – meteor.amu.edu.pl/programy/kultura

Autor: Daria Bajorek