W niedzielę, 2 kwietnia, miałem przyjemność porozmawiać z bogdanem sėkalskim (Maks Rzontkowski), janem bąkiem i magicc_pepem (Maciej Pepłoński z zespołu hage-o). Artyści prezentowali na scenie CK Nowe Amore zeszłoroczny album Śpij już stary. Płytę odegrali w całości, w składzie: wokal, gitara elektryczna, pianino elektryczne, akordeon, sampler.
Śpij już stary – tragedia widziana oczami dziecka
Jako społeczeństwo nieustannie wiążemy cierpienie ze swego rodzaju dojrzałością. W stracie przeważnie doszukujemy się sensu, każdą łzę przyjmujemy ze śmiertelną powagą. A przecież wielu z nas zdarzyło się w młodości zadać to naiwne na pozór pytanie: „Mamo, dlaczego płaczesz? Przecież babcia jest już w niebie…” Być może dziecięca wyobraźnia i niewinność pozwala patrzeć na trudne przeżycia z innej perspektywy, przyjmować świat takim, jakim jest, nieustannie akceptować „tu i teraz”…?
Na zeszłorocznym albumie Śpij już stary jan bąk wraz z bogdanem sėkalskim opowiadają historię rodzeństwa, które mierzy się z demencją swojego ojca. W zasadzie „mierzy się” to niewłaściwe określenie, cała sytuacja nosi raczej znamiona swoistej zabawy – dzieci korzystają z okazji i wysyłają tytułowego starego w kosmos wyimaginowaną rakietą. Można by postawić zarzut, że artyści podchodzą do tematu w nieodpowiedzialny sposób, drwią z poważnego problemu. Przy uważnym odsłuchu czuć jednak wyraźnie, że twórcy potraktowali dotkliwe kwestie z wyjątkową troską, a dziecięca perspektywa ma raczej stanowić narzędzie, które pozwala lepiej zrozumieć ludzką psychikę.
jan bąk: Liczyliśmy się z tym, że ta materia jest trudna emocjonalnie. Ale to chyba dobrze, jeśli prowokuje różne reakcje. Chciałbym wierzyć, że jest to zrobione w szczery, niemanipulacyjny sposób i pozwala łączyć się ludziom poprzez muzykę.
Faktycznie, stojąc pod sceną, czułem, że jestem częścią pewnego zbiorowego przeżycia. Wszyscy zebraliśmy się przecież, aby obcować z tą samą opowieścią. Stary w wykonaniu instrumentalnym okazał się zaskakująco żywy i autentyczny. Słuchając koncertu, miałem wrażenie, że artyści zdejmują pewną maskę. Widziałem bowiem to, czego nie można doświadczyć przy odsłuchu albumu na serwisie strumieniowym. Mimika, wrażliwość, sposób obcowania z instrumentem… To wszystko uświadomiło mi wagę wydarzenia.
Potęga aranżacji. Bycie jak woda
Po raz kolejny uświadomiłem sobie: Śpij już stary to nie płyta z piosenkami. To pełnoprawny album pełen przemyślanych utworów. Sėkalski i bąk bardzo skrupulatnie podeszli do aranżacji na swojej ostatniej płycie. Mimo bogatego instrumentarium (również elektronicznego) Stary pozwala wybrzmieć każdej frazie. Wybitnym tego przykładem jest dla mnie utwór Gdy obcy zapuka do drzwi, który z resztą oryginalnie zrzesza wszystkich trzech artystów (gościnnie magicc_pep). Kompozycję otwierają fortepian i gitara klasyczna, potem pałeczkę przejmują wokalizy i skoczna melodia basu, następnie wkracza rytmiczna partia z fikuśnymi perkusjonaliami, wreszcie nastaje breakdown z solówką gitary elektrycznej, modulacja i akordeonowe outro. Ku mojej uciesze, artyści dołożyli starań, aby przenieść tę aranżacyjną magię na scenę. Każdy z nich miał więc moment dla siebie.
Granie z bogdanem sėkalskim i janem bąkiem to ćwiczenie bycia jak woda. Takie „dopasowywanie się” dużo mnie uczy – wspominał później w Czwórce Maciek.
W trakcie wywiadu bogdan zapytał mnie żartobliwie, który z nich był najżywszy. Nie potrafiłem odpowiedzieć. To dobrze nakreśla, jak zgrani byli performerzy. Wiedzieli, jak wzajemnie korzystać ze swojego potencjału (a od tego było aż duszno w pomieszczeniu).
Sucha, chamska gitara
Korzystając ze spotkania, zadałem artystom kilka pytań odnośnie ich solowych działań. Wczasy na Tamadzonko to najnowszy album bogdana sėkalskiego, który wprowadza wiele innowacji (przestery, syntezatory, pitchowane wokale…). Zastanawiało mnie, czy jest on pewnym punktem zwrotnym w dyskografii twórcy.
bogdan sėkalski: Nie nazywałbym tego przełomem, ale rzeczywiście jest to kierunek, w którym chcę pójść. Wydaje mi się, że najbardziej mnie teraz odzwierciedla; i moje emocje i to, jak się czuję. Raczej chcę już odchodzić od brzmień z moich pierwszych albumów w stylu Mam imię jak pies.
Dla mnie estetyczny korzeń sėkalskiego zawsze wyrastał jednak z dźwięków organicznych. Musiałem zatem zapytać, czy bogdan przewiduje powroty brzmień instrumentalnych.
bogdan sėkalski: Na pewno zostaje element gitary klasycznej. Nie elektrycznej, nie akustycznej. Klasycznej. Ciepło nylonowych strun świetnie łączy się z przesterami, pogłosami i syntezatorami. Sucha, chamska gitara. Uwielbiam to, więc klasyczna będzie zawsze.
Kwaśne żelki
Z całej trójki to magicc_pep może pochwalić się najnowszym materiałem. Konkretnie mowa o najnowszym wydawnictwie zespołu hage-o, czyli Hageuko. Band pisze na swojej stronie, że ich muza jest jak kwaśne żelki. Faktycznie – mamy znajomą, słodką bazę (polski język, skromne, rockowe instrumentarium) ale w pierwszej kolejności uderza kwasek (mnogość obcych języków, japońskie inspiracje, złożona harmonia i melodyka). Postanowiłem zapytać Macieja Pepłońskiego, czy hage-o szuka w tych żelkach balansu.
magicc_pep: Wydaje mi się, że nie szukamy równowagi, ale myślimy o słuchaczu. Nie wiem, jak pozostali członkowie mojego zespołu, ale ja nie myślę o nich podczas przygotowywania materiału. Kiedy się spotykamy, nie jest ważna ani moja, ani ich przyjemność, tylko właśnie słuchaczy.
Rzeczywiście, frajda z odsłuchu „Hageuko” jest ogromna, choć jedne żelki smakują od razu, a innym trzeba dać czas w kolejnych odsłuchach.
Szafowanie życiem
Kim jest pluszak z okładki „Hageuko”? Maciek wyraźnie się ożywił, zadałem odpowiednie pytanie. Bardzo porusza go figuratywność okładek. Zawsze jest na nich jakaś postać, jakaś osoba – tłumaczył – dlaczego tak szafujecie życiem? Tożsamość maskotki hage-o okazała się zatem sprawą najwyższej wagi.
magicc_pep: Zadałem to samo pytanie Karolinie Nowak [autorce okładki]. Ta istota to osiołek Bratz. Osiołek ten potrafi mówić, ale jedynie „Isztar, Isztar, Isztar…”. To imię mezopotamskiej bogini [wojny i miłości]. Istnieje podejrzenie, że ten osiołek to tak naprawdę jej 236. wcielenie.
Muzyka alternatywna jest jak kameleon
Plotka niesie, że jan bąk pracuje nad nową EPką w standardach około popowych. Jakie nastawienie towarzyszy artyście przy odkrywaniu nowej stylistyki? Czy za otwarciem się na pop idą jakieś obawy? To potencjalnie większe zasięgi, nowi słuchacze…
jan bąk: Sam chciałbym móc podać więcej informacji, ale jeszcze ich nie posiadam. Album kształtuje się w toku występów, które daję ze swoim zespołem, także utwory ewoluują z koncertu na koncert. To ciekawa droga – śledzić, jak dorasta ta płyta.
Faktycznie, założyłem, że to powinno być coś bardziej popowego; w fakturze, tematyce i melodyce. To jest dla mnie pewne zmaganie, reakcja na łatkę muzyki alternatywnej. Wydaje mi się, że niezal [muzyka niezależna] jest jak kameleon – może udawać wszystko inne, daje bardzo dużą wolność twórcy. W przyszłości chciałbym z tej wolności korzystać i eksplorować zarówno mainstreamowe kierunki, jak i bardziej niszowe. Chodzi mi na przykład po głowie stworzenie albumu w całości instrumentalnego. Podążam za muzą. A nowi słuchacze? To raczej nadzieja, a nie obawa.
Manufaktura słodyczy spod szyldu sėkalski
Obcowanie z muzyką Maksa, Janka i Maćka jest dla mnie jest wejście do sklepu ze słodkościami. Każdy znajdzie coś dla siebie – łakocie dla dużych i małych. Eksperymentów nie brak, więc oferta stale ewoluuje. Warto poznać ją na żywo, bo przecież kwaśne żelki najlepiej smakują, gdy podzielisz się ze znajomymi.
bogdan sėkalski: Ja nie lubię kwaśnego, piecze mnie w podniebienie.
No cóż, ten temat niestety będzie musiał nas dzielić do końca życia.
Rozmawiał Maciej Przyłucki
Po więcej artykułów ze świata muzyki i nie tylko zapraszamy na stronę aktualności