Typowe teen drama obfituje w seks, narkotyki i wulgaryzmy. „Heartstopper” jest zupełnie inne i absolutnie na tym nie traci. Znajduje równowagę pomiędzy kłopotami a radością, romansem a przyjaźnią, powagą i humorem. Dodatkowo ta opowieść ma szansę podbić wasze serca i zaangażować emocjonalnie. Sprawić, że będziecie z wypiekami na twarzach śledzić perypetie głównych bohaterów. To zdecydowanie przyjemna i jakże potrzebna odskocznia od szarej codzienności.
Z pozoru nie mają ze sobą nic wspólnego. Charlie Spring to wrażliwy miłośnik muzyki, trzymający się z grupką oddanych przyjaciół. Nick Nelson jest szkolną gwiazdą rugby, otoczoną hałaśliwymi i nie zawsze sympatycznymi kumplami. Ich ścieżki przecinają się, gdy przypadkowo siadają razem w jednej ławce. Brzmi jak typowe, romantyczne cliché? Na pozór tak, ale „Heartstopper” to prawdziwy fenomen, który zdecydowanie ma w sobie coś więcej. Popularność powieści graficznej zaowocowała powstaniem ośmioodcinkowego serialu Netflix. Czy warto poświęcić czas na tę produkcję?
Od internetowego komiksu do bestsellera
Historia Charliego i Nicka zaczęła się już w 2016 roku, kiedy pierwsze komiksy z ich udziałem pojawiły się w sieci. Twórczynią postaci jest Alice Oseman – młoda angielska pisarka pochodząca z leżącego na południowy wschód od Londynu hrabstwa Kent (tam też umiejscowiła akcję całego uniwersum Heartstopper). Pierwsze, literackie kroki stawiała już w wieku 17 lat. Jej debiutancka powieść to „Solitaire”, do której, co ciekawe, prequelem są historie zawarte właśnie w komiksach spod znaku „Hearstopper”. Postaci znane z powyższych tytułów pojawiają się również w innych pracach Oseman, takich jak „Loveless” czy „Radio Silence”.
Popularność prac autorki, publikowanych głównie za pośrednictwem serwisu tumblr, pozwoliła jej na zebranie części z nich i wydanie w formie powieści graficznej. Dalsze losy Nicka i Charliego poznajemy w książce „Nick and Charlie”, która niestety nie ukazała się w polskiej wersji językowej. W Polsce dotychczas wydano trzy tomy „Heartstopper”, czwarty zadebiutuje u nas 1 czerwca 2022 roku. Jeżeli chcecie zapoznać się z pracami Alice Oseman, ich pełen katalog znajdziecie na stronach autorki: aliceoseman.com oraz aliceoseman.tumblr.com.
Autentyczność przede wszystkim
Jaki jest serial Netflixa? Czy twórcy nie „zepsuli” tej historii, pozbawiając jej charakterystycznego, ciepłego nastroju przebijającego się z kart komiksu? Na całe szczęście nie! Jednym z podstawowych „gwarantów jakości” ekranizacji była ścisła współpraca reżyserów z Alice Oseman, która współdecydowała także przy doborze obsady. Za duży plus produkcji można śmiało uznać wybranie młodych, w większości początkujących aktorów, „dopasowanych” wiekowo do odgrywanych przez siebie postaci. Nie ma tutaj mowy o przysłowiowych trzydziestolatkach udających nastolatków – bolączce wielu, głównie amerykańskich seriali.
Największym zaskoczeniem w składzie obsady serialu była utrzymywana w tajemnicy obecność Olivii Colman. Kobieta zagrała mamę Nicka, w którego wcielił się z kolei Kit Connor. Mogliśmy go zobaczyć w 2019 roku na wielkim ekranie w „Rocketmanie”. Joe Locke przekonująco odgrywa rolę uczuciowego i zmagającego się z własną samooceną Charliego. Jednak wielkimi gwiazdami drugiego planu są Will Gao (odtwórca Tao Xu, trudnego w obyciu przyjaciela Charliego) oraz Yasmin Finney, która zagrała niesamowicie pozytywną postać Elle. Moją absolutną faworytką jest natomiast Jenny Walser, odtwórczyni Tori Spring. Lekko aspołeczna i sarkastyczna siostry Charliego, jest obdarzona umiejętnością nagłego pojawiania się znikąd w najmniej oczekiwanych momentach.
Zobaczyć siebie na ekranie
„Heartstopper” to produkcja traktująca nie tylko o nastoletniej relacji romantycznej. To opowieść o wyboistej drodze do samoakceptacji i odkrywaniu samego siebie. Może z pozoru zbyt niewinna i idealistyczna (w końcu wszystko kończy się dobrze, a w życiu niestety nie zawsze tak jest), ale wciąż niepozbawiona perypetii, wzruszających scen i momentów emocjonalnych zmagań z samym sobą i z otoczeniem. Ciekawie pokazano problem nie akceptacji związku przez tolerancyjnych przyjaciół. Wynika ona nie z powodu płci, lecz z powodu domniemanych cech osobowości danej osoby.
Przez odcinki serialu i karty komiksu przewija się cała paleta tożsamości. Charlie jest ujawnionym gejem, Nick dopiero odkrywa swą biseksualność. Transpłciowa Elle odnajduje się w nowej szkole dla dziewcząt a Tara i Darcy muszą znosić liczne komentarze po „upublicznieniu” swojego związku. Dodatkowo są też przebojowy Tao, wymykający się jakimkolwiek etykietkom oraz przyjacielski Isaac, którego wszelkie relacje romantyczne ewidentnie nie interesują. Serial delikatnie zarysowuje rzadko poruszany temat zaburzeń odżywiana u chłopaków, który jednak zdecydowanie wyraźniej pokazano w komiksie. Kwestia reprezentacji odmiennych tożsamości w mediach i kulturze staje się od kilku lat coraz istotniejsza i „Heartstopper” jest idealnym przykładem tego trendu. Co ważne, unika przy tym typowych błędów, polegających na eksponowaniu pewnych stereotypów i generalizacji.
„Do cna naturalne i zwyczajnie wzruszające”
Serial zbiera pozytywne recenzje, pochwaliła go nawet „Gazeta Wyborcza”, określając brytyjską produkcję mianem „anty Euphorii”. Pokazuje nastoletnią rzeczywistość z tej nieco lepszej, jaśniejszej strony. Widzowie doceniają uwrażliwione ukazanie trudnych tematów oraz zaangażowanie, z jakim twórcy podeszli do zekranizowania powieści graficznej.
Zdecydowanie największym plusem adaptacji Netflixa jest faktycznie to, że jest wierna i doskonale oddaje klimat komiksów a przede wszystkim samych bohaterów. Świetnie dobrani aktorzy sprawili, że przez większość serialu zapominałam, że to tylko ośmioodcinkowa produkcja. W całości pochłonęły mnie emocje bohaterów, ich radość, wątpliwości, ulga… Przejmowałam wszystko, a jednocześnie było to do cna naturalne i zwyczajnie wzruszające. Animowane wstawki komiksowe dodały całości uroku i cóż, to chyba pierwsza produkcja Netflixa, w której nie mam (albo nie chcę), do czego się doczepić.
Agata Mania
„Heartstopper” oferuje widzom klimatyczne, pastelowe ujęcia, okraszone przyjemnym, lekko alternatywnym soundtrackiem. Pierwszy tom komiksu został doskonale odwzorowany, z dbałością o najmniejsze detale. Dostaliśmy dobrze skrojoną, uroczą i przede wszystkim ciepłą opowieść, idealną na deszczowy wieczór i poprawę humoru. Jeżeli macie ochotę na krótki, wzruszający i wartościowy serial lub błyskawiczną i wciągającą lekturę, to „Heartstopper” jest zdecydowanie dla was. Czy będą kolejne sezony ekranizacji Netflixa? Miejmy nadzieję!
Po więcej ciekawych tekstów ze świata kultury zapraszamy tutaj – meteor.amu.edu.pl/programy/kultura/