Bler zdecydowanie jest projektem wyjątkowym. Superbohaterszczyzny jest w Polsce mało i próżno szukać u nas rodzimego Batmana czy Avengersów. Tym bardziej opowieść Rafała Szłapy wybija się na tle naszych komiksów. Wyróżnia się wyjątkowo wciągającą historią, ale przede wszystkim – postaciami z krwi i kości.
Gdy spojrzałem na „datę urodzenia” Blera, aż przetarłem oczy ze zdumienia. Okazało się bowiem, że Superman z Krakowa gości na polskim rynku komiksowym już od 2011 roku. W zasadzie to nawet od 2002, gdyż pierwsza historia Szłapy ukazała się na łamach Przekroju 9 lat przed wydaniem pierwszego tomu. Możecie sobie zatem wyobrazić, jak wielkie było moje zdziwienie. Zadawałem sobie pytanie: jak to się stało, że nie słyszałem o tym wcześniej?
Postanowiłem zatem zająć się tym niedociągnięciem i zapoznać się z przygodami Blera, które obecnie liczą 8 tomów, zaczynając na Lepszej wersji życia i na Generatorze czerni kończąc. I powiem Wam szczerze, że jedyne czego żałuję, to to, że odkryłem go dopiero teraz. Bler to historia świetnie napisana, a główny bohater natychmiastowo wskoczył do panteonu moich ulubionych herosów w trykotach. Pomimo że nosi jeansy i skórzaną kurtkę.
A zaczęło się to pewnego letniego wieczora 1998 roku…
Historię przedstawioną w Blerze można podzielić na kilka mniejszych wątków. Pierwsze 3 tomy stanowią bowiem w miarę zamknięta całość, trylogię wprowadzającą naszego bohatera i przedstawiającą realia świata – realia, które nie są zbyt gościnne. U Szłapy Polska lat 90. to Polska szara, brutalna, w której zło panoszy się na każdym kroku. Ale nie zło przerysowane, zdehumanizowane, mające twarz klauna czy szalonego robota. Tutaj problemy są znacznie bardziej przyziemne: choroby, przemoc domowa, nieszczelna instalacja, która doprowadza do pożaru kamienicy. Próżno szukać w pierwszych tomach karykaturalnych „złoli” dążących do przejęcia władzy nad światem.
Blera poznajemy, jako prostego sprzedawcę książek, który ma dość monotonii swojego życia. Życia, które w 1998 roku zmienia się diametralnie na skutek, jakżeby inaczej, nieszczęśliwego wypadku, który kończy się dla bohatera niemal śmiertelnie. „Niemal” to oczywiście słowo kluczowe. Bo tak właśnie, po serii skomplikowanych operacji i wszczepieniu w jego ciało substancji niewiadomego pochodzenia, narodził się Bler.
Bler – bohater wątpiący jest bardziej ludzki
Herosowi Szłapy daleko jednak do krystalicznie czystych postaci pokroju Supermana (choć jest do niego przyrównywany przez lokalne media) czy Kapitana Ameryki. Bler jest taki, jak czasy, w których przyszło mu żyć. Brutalny, szorstki i dający się ponieść emocjom. Przede wszystkim jednak – wątpiący i niepewny. Sceptycznie nastawiony do słuszności swojej misji i nieufny w stosunku do intencji ludzi, z którymi współpracuje.
Dochodzi tu też motyw znany chyba najbardziej z filmu Raport mniejszości Stevena Spielberga, w postaci laptopa pokazującego newsy z przyszłości, co pozwala na złapanie przestępcy, jeszcze zanim ten popełni zabroniony czyn. Przed wyruszeniem na każdą misję pojawia się zatem pytanie: czy można kogoś skazać za zbrodnię, której nie popełnił? I to skazać dosłownie, gdyż zasady tej gry są bardzo proste – jeżeli ktoś miał popełnić zbrodnię, musi zginąć. Doprowadza to naszego protagonistę na skraj mentalnej wytrzymałości.
Wątpliwości Blera dodają tej historii kolejnej głębi i zmuszają czytelnika do zastanowienia się, czy nasz bohater tak naprawdę jest wolny?. W końcu zawsze ma pozbyć się tych, których wskaże laptop. Bohater nie zna pochodzenia tego urządzenia, jego twórcy, czy nawet, jak się później okazuje, prawdziwych zamiarów swoich współpracowników. Osaczony, kwestionujący swoją misję i wolną wolę, także wątpiący we wszystko, co usłyszy od przełożonych – oto Superman z Krakowa.
Krótkość formy, dosadność treści
Czwarty tom serii – Stan Strachu – świetnie uwidacznia jedną z największych zalet komiksu. Wskutek pewnych wydarzeń Bler musi opuścić Kraków i porzucić dawne znajomości. Wówczas Szłapa wprowadza jeden z moich ulubionych wątków całej historii. Jest nim wciągnięcie naszego herosa w politycznie gierki przez senatora Tymińskiego. Chyba wszyscy spotkaliśmy nieraz się z motywem wykorzystywania bohatera do propagandowych materiałów i używania jego twarzy do własnych korzyści. Motyw ten jest fanom komiksów superbohaterskich dobrze znany. Jednak w Blerze szczególnie mnie on uderzył, ze względu na dosadność, z jaką został zaprezentowany. No i właśnie tu dochodzimy do rzeczonej zalety. Jego krótka forma (ok. 50 stron na tom) sprawia, że każdy panel jest niezwykle istotny dla przebiegu historii. Rzadko kiedy miałem wrażenie, że mógłbym pozbyć się któregoś kadru bez istotnego uszczerbku dla opowieści. Dzięki temu narracja jest niezwykle treściwa i poza pojedynczymi wyjątkami nie odczuwałem, że czegoś mi brakuje lub coś jest niedopowiedziane.
Bler – superbohater pełną gębą
Kolejne tomy stanowią delikatną zmianę tonu i wchodzą w trochę bardziej oczywiste, superbohaterskie motywy. Od Człowieka ze Światła, mamy już do czynienia z regularnymi łotrami, którzy niestety często zapadają w pamięć jedynie projektem wizualnym. Ani tytułowy Człowiek ze Światła, ani okładkowy przywódca Psiego Imperium z kolejnego tomu nie są postaciami szczególnie rozwiniętymi, choć trzeba przyznać, że ten drugi ma znacznie więcej potencjału. Nieistnienie wprowadza jednak przeciwnika bezosobowego, zinstytucjonalizowanego, jak przystało na XXI wiek, w postaci korporacji Xezex. Tak, jest to dość stereotypowa „wielka, zła firma, która chce władzy”, jednak istotniejsze jest to, jak wpływa ona na życie samego Blera oraz decyzje podejmowane przez bliskie mu osoby. To zdecydowanie stereotypowe nie jest, gdyż wszystkie wydarzenia dotyczące naszego protagonisty czyta się zapartym tchem, zastanawiając się „co teraz zrobi nasz polski Superman?”.
Najnowszy album Generator Czerni z 2021 roku kontynuuje oczywiście wątki z poprzedniego tomu, jednak odnosi się również do tych znaczenie wcześniejszych, z początków kariery Blera. Wyraźnie widać, że historia powoli zbliża się ku końcowi i nadchodzi czas na najważniejszy test w życiu bohatera.
Co dalej z Blerem?
W trakcie pisania tego artykułu dowiedzialem się, że Rafał Szłapa zapowiedział, że seria otrzyma jeszcze dwa tomy. Za dwie dwunasta będzie wielkim finałem Blera, który zamknie wszystkie rozpoczęte wcześniej wątki i podsumuje poczynania herosa. Nie dziwi zatem podwójna objętość komiksu, która, miejmy nadzieję, przełoży się na siłę opowieści. Premiera ma się odbyć na Międzynarodowym Festiwalu Komiksu i Gier w Łodzi w 2025 roku. Z kolei ostatni tom serii, Gorzkie Sny będzie swego rodzaju epilogiem, który ukaże się w 2026 roku. Co ciekawe, Szłapę w pisaniu scenariusza wspomoże jego córka.
Niezależnie od tego, czy jesteście wiernymi fanami komiksów superbohaterskich, czy też macie już dość oklepanych historii Marvela lub DC, zapewniam – znajdziecie w Blerze coś dla siebie. Krakowski Superman zaskakuje, cieszy, czasem smuci, ale przede wszystkim – gwarantuje dobrze spędzony czas. Wszyscy chyba znamy powiedzenie „dobre, bo polskie”, które zwykle nie świadczy dobrze o jakości. Na szczęście, Bler jest dobry i polski, więc tym bardziej jest to komiks, któremu warto poświęcić czas.
Autor: Maciej Szymczak
Po więcej ciekawych tekstów ze świata kultury zapraszamy tutaj – meteor.amu.edu.pl/programy/kultura