Billie Eilish powraca z nowym albumem po ponad dwóch latach od debiutanckiego When We All Fall Asleep, Where Do We Go?. Czy tym razem zostaniemy zabrani w szczęśliwą podróż czy to tylko przykrywka dla brzmień, które już tak dobrze znamy?
Billie Eilish na drodze sukcesu
Udane debiuty przynoszą nie tylko rzeszę nowych fanów i dalszą ścieżkę rozwoju, ale też wystawiają na widok całego świata. Eilish została pozbawiona prywatności i seksualizowana jeszcze tak naprawdę jako dziecko. Razem z Happier Than Ever przyszedł jednak czas na zmiany. Koniec z zielonymi odrostami i chowaniem swojego ciała. Pomimo stwarzanych pozorów nie otrzymaliśmy tak naprawdę albumu o szczęściu, a satyrę o trudach dorastania w obiektywach aparatów i powszechnej krytyki. Za produkcję i tym razem odpowiadał jej brat – FINNEAS, który dzięki When We All Fall Asleep, When Do We Go? otrzymał w zeszłym roku Grammy dla najlepszego producenta, a sam album otrzymał miano najlepszego.
Nowy album, nowe rozwiązania
Zmiana wizerunku i tytuł przyniosły ze sobą sceptyczne podejście i wysokie oczekiwania, ale też ciekawość. Niełatwo utrzymać poziom po tak pełnym sukcesów debiucie. Wielu po nowym materiale spodziewało się kolejnego, przesłodzonego brzmienia, których mamy już w nadmiarze. A jak to tak naprawdę brzmi?
Pierwsze sekundy odsłuchu to pulsujące brzmienia Getting Older, który jednocześnie subtelnie i konkretne mówi o zmaganiach związanych ze sławą. Eilish otwarcie przyznaje, że rzeczy sprawiające jej kiedyś przyjemność, teraz pozwalają jej się jedynie utrzymać. Utwór pełni też funkcję wprowadzenia do tematu całego albumu – dorastania i samoświadomości.
Kolejne I Didn’t Change My Number i Billie Bossa Nova, każde na swój sposób, dotykają kwestii relacji i związków. Pierwsze z nich rozpoczyna się ujadaniem psów, przechodzi w typowy dla Eilish rytmiczny beat, a na koniec zmienia się w ciąg elektronicznych brzmień. Drugie z kolei, tak odmienne od znanych do tej pory, opiera się na rytmie w klimacie samby.
Następne na trackliście my future swoim brzmieniem w pierwszej połowie najbardziej przypomina materiał, który mógłby się znaleźć na When We All Fall Asleep, Where Do We Go?. W dalszej części z cichego i spokojnego przechodzi w znacznie bardziej żywy i pozytywny. Miało to odwzorować kontrast pomiędzy przeszłością, a przyszłością wokalistki.
Oxytocin to muzyczny stroboskop i na pewno najbardziej hipnotyzujący i rytmiczny numer na albumie. Właśnie dlatego, kiedy zaczyna się następny GOLDWING to jak zderzenie całkowitych przeciwieństw. Jednak im dłużej go słuchamy tym bardziej różnorodny się staje, od początkowego zaśpiewu hinduskiego tekstu, po kolejną porcję zapętlonego beatu.
Kolejny Lost Cause to jedna z najlepszych i najciekawszych produkcji na Happier Than Ever, odnoszący się do dawnej, nieudanej relacji. Zaraz po nim napotykamy Halley’s Comet, które nawiązując do pierwszej zaobserwowanej krótkookresowej komety, przedstawia niemal kosmiczny wymiar miłości. Jest też jednym z najspokojniejszych numerów na albumie.
Is She Happier Than Ever?
Drugą część albumu otwiera Not My Responsibility, czyli mówiony utwór, bardziej nawet statement na temat negatywnych komentarzy czy krytyki ciała. W tym samym klimacie lirycznym zostajemy w OverHeated, który dotyka stałej obecności fotografów i seksualizacji jakiej doświadczyła przez massmedia.
Egzystencjalna ballada Everybody Dies w dalszym ciągu utrzymuje spokojniejszy i poważniejszy ton. Jego główną rolą jest jednak niesienie poczucia komfortu w myśli o śmierci, która spotka nas wszystkich. Kolejne, Your Power, jak przyznała Eilish, powoduje w niej uczucie bezbronności i jest jednym z najszczerszych napisanych utworów.
Dopiero NDA, mówiące o całkowitym braku prywatności, przywraca żywszą melodię, rytmiczne brzmienia i zabawę z elektroniką. Jego zakończenie zlewa się z początkiem Therefore I Am, które jeszcze przed premierą albumu pokazało, że poziom jej muzyki pozostaje bez zmian.
W końcu tytułowe Happier Than Ever, jako przedostatni utwór, przenosi nas nagle w oldschoolowy klimat. Jak powiedziała dla Spotify, była to prawdopodobnie najbardziej terapeutyczna piosenka jaką przyszło jej napisać. Również tutaj mamy do czynienia z całkowitą zmianą brzmienia w połowie utworu. Z delikatnej ballady płynnie przechodzimy w jej rockową wersję.
I wreszcie, jako ostatni – Male Fantasy, obraz niedawnego rozstania i jednocześnie krytyka powszechnie znanej męskiej fantazji na temat kobiet i seksualizacji, a to wszystko zamknięte w kolejnej balladzie.