Alessia Cara, czyli twórczyni takich hitów jak Here czy Scars to your beautiful właśnie wydała swój trzeci studyjny album. Od jej debiutu minęło pięć lat. Co się zmieniło przez ten czas? Poznajcie In the Meantime.
Alessia Cara w Know-It-All oraz The Pains of Growing
Ta dziewczyna zdobyła światową popularność dzięki singlom Here oraz Scars to your beautiful, które niosło ze sobą przesłanie o charakterze bodypositive. Jej debiut to pop na wysokim poziomie, który polubiły również stacje radiowe. Mimo że Know-It-All miało swoją premierę w 2016 roku, to wciąż dobrze się go słucha. Choć minęło już pięć lat, wydaje mi się, że ten krążek ani trochę się nie postarzał. Drugi album Alessi pt. The Pains of Growing był równie dobry, co pierwszy i stylistycznie podobny. Dzięki niemu wokalistka ugruntowała swoją pozycję wśród popowych piosenkarek. Na trzecim przyszedł czas na zmiany.
In the Meantime, czyli pop, ale off-owy
Do tej pory znaliśmy Alessię, jako popową wokalistkę, która dociera na szczyty list przebojów i podejmuje współpracę z takimi artystami, jak Zedd. In the Meantime jest płytą, która daje oddech i chowa się przed światłami reflektorów, a co ważniejsze, przed radiami. Najnowszy album Alessi z pewnością nie odniesie komercyjnego sukcesu i już to widać po wyświetleniach, jakie zbiera na różnych portalach streamingowych. Nic w tym dziwnego, w końcu dziewczyna postanowiła nieco zmienić kurs w rejsie po popowym oceanie. Jak brzmi In the Meantime? Spokojnie i minimalistycznie. Choć można by się pokusić na porównanie do Megahan Trainor, ponieważ Alessia postanowiła urozmaicić swoje kompozycje przyjemnymi dla ucha chórkami.
Wokalny minimalizm
Jeśli chodzi o brzmienie i miks wokalu to jest on w stylu Rare od Seleny Gomez czy Manic od Halsey. Taki typ popu nazywam „akustycznym”, jednak nie jest to dobre określenie, ponieważ nie oddaje wszystkiego. Ostatecznie chodzi o to, że wokal jest obdarty z większości efektów (jak nie ze wszystkich) i brzmi surowo. Jednak mimo że wokal Alessi jest pozbawiony drastycznego miksu, to artystka znalazła tam miejsce na trochę autotune, który stanowi zaledwie dodatek i urozmaicenie surowych dźwięków jej głosu.
Balans In the Meantime
Warto zaznaczyć, że krążek In the Meantime jest najdłuższym w dyskografii Alessi. Album zawiera 18-naście kawałków, co daje prawie godzinę. Płyta jest spójna i osobiście momentami przypomina mi piosenki z TikToka i myślę, że właśnie tam powinna być promowana. Chodzi o konkretny typ utworów, które mogłyby się wpisać w charakterystykę miejskiego chillu w muzyce. Czasami zdarzają się takie szare poranki, w które właśnie In the Meantime ze swoim ociężałym klimatem sprawdziłoby się idealnie. Co ważne, krążek jest muzycznie zrównoważony. Pojawiają się na nim weselsze i smutniejsze utwory, jednak nie ma tu przesady w żadną stronę.
Muzyczne poszukiwania siebie
In the Meantime to płyta, na której to Alessia jest najbardziej widoczna. W gąszczu 18-nastu kawałków znajdziemy tylko jednego gościa, a jest nim CHIKA. Piosenkarka zmieniła muzyczny kurs, jednak nadal potrafiła stworzyć spójny i dopracowany album. Koniecznie sprawdźcie takie piosenki jak Box in the Ocean, I Miss You, Don’t Call Me czy Somebody Else. In the Meantime rozpoczyna muzyczne poszukiwania siebie Alessi Cary i nie wiadomo dokąd piosenkarka zabierze nas następnym razem.