Przedpremierowa recenzja historyczno-obyczajowej powieści. „Victoria” to książka, w której wiele wątków przeplata się, tworząc pełny obraz powojennego świata. Książkę otrzymaliśmy od wydawnictwa „Filia”, za co serdecznie dziękujemy.
Przenosimy się do innych czasów
„A przecież wszyscy umrzemy. Co za różnica, czy odejdziemy w dymie?”
Wielowątkowa powieść historyczna z elementami romansu. Tak właśnie brzmiałoby jedno zdanie, którym miałabym określić tę książkę. Sam jej tytuł – „Victoria”, może być dość mylny. Historia napisana przez nagrodzoną hiszpańską autorkę, Palomę Sanchez-Garnicę, nie jest skupiona tylko na tytułowej postaci. Jest ona wpleciona w ciąg wydarzeń i osób, wpływających na jej los.
Pierwsze skrzypce gra tutaj tło powojennego świata i postacie naznaczone tragicznymi wydarzeniami. Już podczas czytania początkowych stron przeżywamy swoisty szok. Nagłe przeniesienie ze współczesności do zniszczonego i złamanego Berlina, działa jak kubeł zimnej wody (hej, teraz będziesz cierpieć!). Naprawdę polecam przyszykować sobie paczkę chusteczek.
O co tu chodzi? – szybki zarys fabuły
„Kradzieże, czarny rynek i prostytucja przestały uchodzić za niemoralne, ponieważ tylko one umożliwiały przetrwanie.”
Dokładnie 16 października 1946 roku, poznajemy rodzinę Kiesler. Victorię, jej córkę Hedy i siostrę Rebeccę. Czy były wtedy szczęśliwe? Chyba nikt nie był. Ale walczyły z całych sił, by przeżyć. Rzucone w wir nieustających przeszkód, biedy, głodu.
Wtedy, jak taki mały promyczek nadziei, pojawia się Amerykanin – Robert Norton. Myślę, że nikogo nie zaskoczy fakt, że zakochuje się w Victorii i to z wzajemnością. To właśnie on pomaga jej wyjechać do Stanów. Do miejsca, które wydawało się ziemią obiecaną. Dlaczego tylko Victoria opuszcza Berlin? Cóż, na to pytanie, najlepiej samemu poznać odpowiedź, sięgając do książki. Mogę jedynie zdradzić, że były to lata naznaczone rasizmem, ksenofobią i obojętnością na ludzką krzywdę. Ciężko było wtedy znaleźć sprawiedliwość, nawet w tak podstawowym aspekcie, jak poniesienie kary za własne zbrodnie.
Powojenne historie w różnych odsłonach
„Ty ze swoim poczuciem sprawiedliwości ściągnąłeś na moją rodzinę tyle potwornej śmierci!”
Po zaledwie stu pierwszych stronach musiałam odłożyć lekturę na co najmniej kilkanaście minut. Żeby pomyśleć i się zdystansować, trochę uspokoić. Byłam zdruzgotana, ale jednak wróciłam. Ważnym elementem, który pomaga płynnie przebrnąć przez ciężką lekturę, jest kontrastowe, lekkie pióro autorki. I to jest doskonały wyznacznik dobrych książek. Takich, które pomimo bólu zadawanego czytelnikowi, nie zrażają do siebie. Chce się więcej i więcej.
Jak na powieść historyczną przystało, dostaliśmy szeroki obraz społeczeństwa i różnych warstw społecznych. W każdym wątku nawet epizodycznych postaci, autorka nie szczędziła brutalnego zakończenia.Takich małych-dużych historii było mnóstwo. Nadało to powieści wymiarowości, wielowarstwowości i wręcz pewnej namacalności.
Fabuła została osadzona w konkretnych ramach historycznych. A wydarzenia znane nam z lekcji są przeżywane przez poszczególne postacie. Dostajemy obraz realnych problemów. Potęguje to dokładności autorki nawet co do dat, których naliczyłam aż 39.
Victoria i Robert, czyli wątek miłosny
„Mam na świecie tylko ciebie i ją, nie przeżyłabym, gdybym was straciła.”
Z początku, nie byłam zachwycona nagłym zauroczeniem Victorii i Roberta. Zabrakło mi trochę elementu przejściowego, między współpracą i przyjaźnią, a wyznaniem miłości. Trzeba jednak pamiętać, że były to inne czasy. Ludzie wiązali się ze sobą znacznie szybciej i na dłużej. Lata upływały, a bohaterowie nie potrafili i nie chcieli o sobie zapomnieć. Ich interakcje i przywiązanie do siebie były nieco wyidealizowane.
Jednak ich relacja była miłą odmianą, odskocznią. Uczucie bezpieczeństwa, które towarzyszyło im gdy byli razem było wyjątkowe. Mimo obecnego napięcia na każdej stronie daje chwile wytchnienia nawet nam, czytelnikom. Nie trwa ono długo. Gdy tylko zbyt wiele rzeczy się udaje, oczekujemy załamania dobrej passy (i zazwyczaj je dostajemy).
Odczucia po przeczytaniu książki
„Udało ci się, jesteś w Republice Federalnej. Gratulacje, jesteś teraz po stronie wolności.”
Jak słyszę powieść historyczna, to pierwsze co przychodzi mi do głowy to „Potop” Sienkiewicza. Nie ujmując znanej lekturze, książka Palomy Sanchez-Garnicy (na szczęście) jest czymś zupełnie innym.
Przyznać muszę, że lekko obawiałam się tej pozycji. Ale każdy człowiek o zdrowych zmysłach powinien. Historie osadzone w wojennych i powojennych czasach są niezwykle trudne. Dla czytelnika i autora. Przestrzegają one reguł świata, który zbudowali i zburzyli ludzie. Przesiąknięte są bólem, śmiercią i złudną nadzieją na lepsze jutro.
Myślę, że każdy z nas zna, chociaż podstawowe fakty o II wojnie światowej. Jednak wcielenie się w postacie, (nawet fikcyjne) przeżywające je na własnej skórze, to zupełnie inne doświadczenie. Jak autorka przyznała w jednym z wywiadów, te czasy są kopalnią motywów i osobistych dramatów. Wiele z nich przewija się właśnie przez strony książki.
Zdecydowanie jest to pozycja godna polecenia. Jednak raczej nie dla osób poszukujących ckliwych romansów obyczajowo-historycznych. Wątki romantyczne, choć obecne, nie stanowią głównego motywu. Ale jeśli chcecie przeczytać wzruszającą (do łez) przygodę przez zniszczone kraje, walczące o namiastkę wolności i szczęścia, będzie idealna.
Autorka: Dominika Seweryńska
Po więcej ciekawych tekstów ze świata kultury zapraszamy tutaj – meteor.amu.edu.pl/programy/kultura