Album roku? Miły ATZ — Roller [Recenzja]

Kiedy na pierwszy plan wysuwają się przewidywalni i mało kreatywni drillowcy, to właśnie Miły ATZ pokazuje od lat, jak operować brzmieniami z UK. Tytan pracy przez lata szlifujący swój talent, teraz wypuszcza prawdziwe opus magnum. Nie boję się tego powiedzieć — nie widzę w dalszej perspektywie materiału, który miałby zrzucić Rollera z piedestału w 2022 roku.

Od lewej: phunk’ill, Miły ATZ źródło: facebook/milyatzgpc

Roller-coaster

Roller czerpie garściami z wszelkich gałęzi UK soundu. Przewijający się 2step groove, UK funky, future garage czy dancehall, to, wydawałoby się, przytłaczająca ilość inspiracji, na których można oprzeć album. Nie przytłoczyło to jednak Miłego, ponieważ Roller jest świetnie zbalansowany. Wsiadamy do wagonika z podpisem Nowa Norma, w którym surowo, wręcz brutalnie, Miły przypomina się słuchaczom. W porównaniu do Czarnego Swingu na Rollerze natychmiastowo da się usłyszeć zwiększoną pewność siebie, z jaką ATZ rzuca swoje zwrotki. CS brzmiało jak „hej, jestem Miły i lubię grime”. Tymczasem Roller jest swoistym „elo, jestem ATZ, robię grime i jestem w tym zaje***ty”.

Na DON nasza kolejka podjeżdża do góry, oswajając nas z wybitną braggą w wykonaniu Atezecioka i Gurala na goścince. Małolat i oldboy po debiucie solo świetnie bawią się słowem. Mimo że Gural tam się troszkę wykoleił, to nadrobił to stylem oraz charyzmą. 🙂 to moment, w którym nasza kolejka pierwszy raz zjeżdża w dół i wywołuje gromki krzyk. Dokładnie w taki sposób zaskakuje singiel z gościnnym udziałem VNM-a. Bit daje dużo swobody, lecz ani myśl o leniwym podejściu. Nie zdążymy osłuchać się ze zwrotką Miłego, a Venom wybitnie poskładanymi, wielokrotnymi rymami nie pozwoli naszemu rollercoasterowi zwolnić.

Tańczy cały klub, tańczy cała sala

Środek Rollera to ten najbardziej „klubowy” fragment płyty. Choć od współzałożyciela Świętego Bassu można było się spodziewać jakiejś drum&bass’owej łupanki, to dostaliśmy po raz kolejny coś świeżego i jest nim dancehallowe Money Move. Miły bawi się na bicie, łatając głębokie bassline’y tym, w czym jest najlepszy, czyli chwytliwymi one-linerami (biegają z farbą/albo sample kradną/tak sobie radzą z chandrą, HWD Krawatom). Nie da się oprzeć wrażeniu, że zamysł kawałka był żartobliwy, ale mimo to jest dopięty na ostatni guzik.

Nonszalancki rap Atezecioka jest tu fantastycznie uzupełniony przez zwrotkę Dziarmy, która ponownie udowadnia, że jest najlepszą i najbardziej wszechstronną raperką w Polsce. To właśnie po tym numerze byłem pewny, że ATZ jest już w pełni świadomym, pewnym siebie i znającym swoją wartość artystą. Następnie przewijamy się przez rozkręcone Day Off, zahaczając o te „undziarzową” część duszy reprezentanta Gniezna. Relaksujący, nadmorski vibe i linijki Miłego, które dostarczają nam wakacyjnego laidbacku.

Przepis na sukces

Za co warto wyróżnić Rollera, to za brak „przestrzelonych” refrenów. Nie są one przypadkowe i jednocześnie są bardzo chwytliwe, dzięki czemu cała płyta ma przeogromne repeat value. Jak już jestem przy refrenach — chapeau bas CatchUp, który wjeżdża w Karmę, jak do siebie i daje świetny kontrast dla rapu Miłego. Tutaj wszystko gra, płyta za każdym rogiem prezentuje coś innego, jednocześnie zatrzymując swoją tożsamość. Roller jest staranny i dopracowany, nie tylko w warstwie muzycznej. Żaden wers na płycie nie jest z przypadku, a sam ATZ dysponuje jedną z najlepszych dykcji na scenie.

Nie znajdziemy na tej płycie przepychu, szczeniactwa, ani próżności. Mamy ociekający wartościowymi treściami album, który poza dobrą zabawą, umie przekazać bardzo poważne przesłanie, jakiego mamy szczególnie dużo w drugiej części Rollera. Zniesławiające używki Płucko, czy zamykające płytę Z Pierwszej Ręki, które jest swoistą kontynuacją utworu Co To Ten Rap? z DWSZ Mielzky’ego. Nie brakuje też sensualnego R’n’B, które odpalicie sobie z dziewuchą na plaży (Lek). Big up tutaj dla Ananasa, który niesamowicie zaskoczył swoją zwrotką, nie spodziewałem się tego po jakże bezczelnej Elipsie. Na Rollerze dosłownie jest wszystko.

Produkcje

Atut wciska enter, wypluwa render i tym sposobem produkcja jest perfekt. Nie ma w tym ani grama przesady. Produkcje Groove czy 🙂 ze spokojem znalazłyby dla siebie miejsce na Ignorance Is Bliss Skepty. Junglowa kompozycja z Wielkich Miast równie dobrze mogłaby wybrzmieć na Tyron od slowthaia.

Mimo zdominowania płyty przez producenta z Zagłębia Dąbrowskiego nie można zapominać o SHDØW, Miroffie, czy samym Miłym ATZ, który we własnej osobie odpowiada za produkcję do klubowej Psycholki. Słychać, że Miły doskonale wiedział, czego chce, wchodząc we współpracę z różnymi producentami, ponieważ znalazł dla nich wspólny język.

Dwukropek, myślnik, nawias

Roller to materiał, który „nie widzi sensu w zaspokajaniu potrzeb wszystkich naraz”. Choć Miły ATZ nie dążył do podporządkowania się jak największej liczby słuchaczy, to stworzył materiał kompletny. Album, który jest idealnie wyważony. Nie jest zbędnie przedłużany i nie pozostawia niedosytu. Gościnki są idealnym powiewem świeżości i nie ma utworów do „skipowania”. Absolutny top tego roku. Nie ma innej możliwości, Roller dostaje ode mnie ocenę, jakiej jeszcze nigdy nie otrzymał żaden album. Mogymy? Mogymy!

10/10

Jeżeli jesteś ciekaw innych recenzji, zajrzyj do zakładki Magazynu Muzycznego!