Taylor Swift właśnie wydała swój drugi re-recording. RED, czyli najbardziej emocjonalna płyta tej wokalistki w 2021 roku działa bardziej niż w 2012 roku.
Na początek przypomnę, że ten tekst nie jest recenzją. Jest to zbiór moich przemyśleń i innych ciekawych informacji czy zdarzeń, które są związane z RED (Taylor’s Version).
O co chodzi z RED?
Przed ogłoszeniem, że następnym re-recordingiem będzie RED, nigdy nie przesłuchałam jej w całości. Nie wiedziałam, czym jest ten album dla Taylor i w jakich warunkach powstawał. Nie rozumiałam również poruszenia względem piosenki All Too Well, która w środowisku fanów piosenkarki jest uważana za swojego rodzaju hymn. Ciekawiło mnie, czemu ludzie tak bardzo przeżywają to, że RED nie dostało Grammy. Myślałam „O co chodzi? Nie udało się to trudno” i tyle. Teraz już wiem i rozumiem.
Istotny jest kontekst
Wszystko rozbija się o to, w jaki sposób słuchamy muzyki i co na nas działa. Jeśli spojrzymy tak po prostu na muzykę Taylor Swift, to zobaczymy country, pop i od niedawna alternatywę. To też jest jakieś podejście i niektórzy zatrzymają się właśnie w tym miejscu, nie wdając się w szczegóły. Jednak, jeśli chcemy odkryć fenomen RED, musimy zatopić się w biografii artystki, a wręcz momentami musimy podążyć za śladami wścibskich paparazzi. Bez kontekstu muzyka Taylor jest po prostu dobrze wyprodukowaną, komercyjną muzyką. Na RED nie brakuje radiowych singli takich, jak I know you were trouble czy We are never ever getting back together, lecz to tylko część krążka. Dalszą część warto eksplorować w oparciu o kontekst.
Muzyczny reportaż
RED powstało po tym, jak Taylor Swift rozstała się z aktorem Jakiem Gyllenhaalem. Jest to płyta, która wręcz referuje wszystkie zdarzenia, które miały miejsce podczas ich związku i zaraz po nim. Piosenki takie jak All Too Well oraz The Moment I Knew nabierają innego znaczenia, gdy wiemy, że to wydarzyło się naprawdę. W dodatku możemy znaleźć w sieci zdjęcia czy informacje, które potwierdzą wersy pojawiające się w danych piosenkach. The Moment I Knew to utwór, który mówi o sytuacji, gdy Jake Gyllenhaal nie zjawił się na 21 urodzinach wokalistki i to właśnie w tym momencie zrozumiała, że ich związek nie wypali.
All Too Well jest najbardziej emocjonalną piosenką w repertuarze Taylor Swift, która opowiada o tym, że podmiot liryczny wciąż pamięta wydarzenia z okresu przed rozstaniem i jak do niego doszło. W 10-minutowej wersji tego kawałka, który znajdziemy na ponownie nagranym albumie, dostajemy dodatkowe zwrotki, w których są odwołania do sytuacji z piosenki The Moment I Knew.
Tego typu zabiegów jest na albumie więcej, ale nie zamierzam ich wam wykładać na talerzu. Być może ktoś się skusi na przygotowanie tego posiłku we własnym zakresie.
All Too Well (The Short Film)
W programie The Tonight Show Starring Jimmy Fallon, Taylor oświadczyła, że nagra teledyski do utworów, do których jej fani zawsze chcieli je otrzymać. I oto jest pierwszy z nich. All Too Well, które miało bardzo trudne zadanie, ponieważ nie spodobało się ówczesnej wytwórni piosenkarki i z 10 minut musiało zostać cztery. Sama Taylor była przekonana, że piosenka nie spodoba się szerszej publiczności. Jak mogliście już zauważyć, sprawa ma się nieco inaczej. Wraz z wydaniem RED (Taylor’s Version) pojawiła się na nim oryginalna wersja utworu. Taylor Swift napisała i wyreżyserowała 15-minutowy klip do All Too Well, w którym w głównych rolach możemy zobaczyć Sadie Sink (Stranger Things) oraz Dylana O’Briena (Teen Wolf).
Wszystko fajnie, a teraz przejdźmy do tych bardziej interesujących faktów. Teledysk jest dokładnym odtworzeniem historii Taylor Swift oraz Jake’a Gyllenhaal’a. Ale wiecie, takim DOKŁADNYM DOKŁADNYM. Ze wszystkimi szczegółami. Zgadzają się miejsca, gesty, słowa czy wygląd. Potwierdzenie na to można znaleźć w zdjęciach wykonanych przez paparazzich czy doniesieniach prasowych z tamtego okresu. Innym easter eggiem może być wiek aktorów. Między nimi jest taka sama różnica wieku, jak pomiędzy Taylor Swift, a Jakem Gyllenhaalem. Piosenkarka przyznała także, że w teledysku znajdują się wskazówki i zagadki dotyczące tego, co się stanie w jej karierze za trzy lata.
Nie byłabym sobą, gdybym nie przejrzała fanowskich teorii. Jedna z nich mówi o tym, że Taylor będzie chciała zgłosić All Too Well (The Short Film) do Oscara. Sprawdzono, że klip spełnia wszystkie wymogi Akademii. Gdyby ten plan się udał i wokalistka dostałaby Oscara, to utarłaby nosa Gyllenhaalowi, ponieważ jest on profesjonalnym aktorem i nie ma jeszcze tej prestiżowej nagrody na swoim koncie.
Czym urzeka RED?
Gdy pozbieramy wszystkie informacje i posklejamy je ze sobą słuchając RED, otrzymamy pełny obraz, czym ten album jest. Z jednej strony jest przepełniony bólem, a z drugiej pokazuje zadziorność, gdy Taylor śpiewa I Bet You Think About Me. Chyba właśnie tym mnie ujął – mimo że czujemy się źle, nadal nie tracimy poczucia własnej wartości. No i oczywiście tym, w jak precyzyjny sposób Taylor Swift potrafi zrelacjonować prawdziwe wydarzenia. On momentu, gdy chwyciłam za ten album we wrześniu, nie mogę się od niego oderwać. Rozumiem, czemu ludzie reagują na niego tak emocjonalnie. Bo jest emocjonalny. Bardziej niż inne albumy od tej wokalistki.
RED 2012 vs RED (Taylor’s Version) 2021
W 2012 roku RED mimo nominacji do Grammy przeszło bez większego szumu. W 2021 każdy o nim mówi. Przy re-recordingu Fearless nie było aż tak dużego poruszenia. Hej, Empire State Buildng zmienił podświetlenie na czerwone, a oficjalny profil TikToka dopisał sobie do nazwy „(Taylor’s Version)”, aby celebrować premierę RED (Taylor’s Version)! Mimo że minęło prawie 10 lat od pierwszego wydania krążka, to on wciąż działa. Jak widać emocja nie ulegają przeterminowaniu, a wręcz zyskują na jakości. Wystarczy spojrzeć na ocenę od redakcji The Rolling Stones, która przyznała 100 punktów na 100 możliwych RED (Taylor’s Version), jako jednemu z nielicznych albumów w tym roku.
Na koniec tej części podrzucam interesujący „przypadek”. W Late Night with Seth Meyers Taylor Swift wystąpiła w czarnej sukience, która przypomina sławną „revenge dress” księżnej Diany. Wokalistka przyznała, że nie było to celowe, jednak w kontekście, w jakim jest osadzone powstanie całego albumu oraz jego re-recording, jest to całkiem trafne podsumowanie sytuacji, które wyreżyserował „przypadek”.
Zapraszam na część drugą pt. O RED (Taylor’s Version) słów kilka [CZĘŚĆ II – BRZMIENIE I FROM THE VAULT].