Debiutancki album Adele 19 swoją premierę miał już w 2008 roku. Kolejne 21 i 25 wydawały się być publikowane w dość standardowym odstępie. Kiedy jednak przyszło czekać na następne wydawnictwo fani i krytycy zaczynali się już niecierpliwić. Jak wiadomo, Adele tworzy w dość ważnych okresach swojego życia. Kiedy więc zaczęły pojawiać się pogłoski o jej rozwodzie, nowy materiał był nieunikniony. 30 otrzymaliśmy jednak dopiero w listopadzie 2021 roku.
Zmiany w życiu Adele, a 30
Oczekiwanie na nowe wydawnictwo zaczęło się już w momencie, gdy Adele stwierdziła, że z materiału powstałego na 25 można by zrobić jego kilkukrotność. Jednak po złożeniu w 2019 roku papierów rozwodowych postanowiła usiąść w studiu i stworzyć coś innego. Emocje towarzyszące jej podczas separacji i trwania procesu rozwodowego skumulowały się z potrzebą wytłumaczenia sytuacji swojemu synkowi. Właśnie w ten sposób, jako lekarstwo na ból i niezrozumienie, narodziła się idea 30. Niespójna jak uczucia z tamtego momentu, ale oddająca je całkowicie.
Ogłoszenie nadchodzącego albumu miało miejsce w lutym 2020 roku, a jego premiera była planowana na zaledwie kilka miesięcy później, czyli wrzesień. Opóźnienie zostało jednak spowodowane przez trwającą pandemię. Adele zapowiedziała również, że zamierza zaprzestać nazywania albumów wiekiem, w którym je tworzyła. Jednak po poście z zasugerowaniem tytułu 30 i serii billboardów z tą liczbą, które obiegły świat w październiku, fani przestali być tego pewni. Wokalistka potwierdziła pogłoski ustawiając kolory swoich mediów społecznościowych na odpowiadające kolorystyce plakatów. Oficjalna nazwa została ogłoszona 13 października 2021 roku, a dwa dni później premierę miał singiel Easy On Me.
Dojrzałość i szczerość
Tym, co jest pewne w 30 jest złożoność emocji towarzyszących Adele. Znana jest w końcu przede wszystkim ze swoich szczerych ballad i hipnotyzującego głosu. Jednak to, co stworzyła za pomocą uczuć tym razem przekroczyło wszystkie oczekiwania. To właśnie jej szczerość delikatnie i spokojnie kołysze słuchaczy przez niemal godzinę materiału. Muzycznie album opiera się raczej na głównej roli konkretnego instrumentu, co wprowadza niesamowitą klimatyczność, ale jednocześnie nie wprowadza nic nowego. Ciekawie wybrzmiewają rytmy a la Amy Winehouse czy nieco żywsze brzmienia, które mieszają się ze stonowanymi dźwiękami.
Zabiorę kwiaty na cmentarz mego serca
Adele – Strangers By Nature
Dla wszystkich moich kochanków w teraźniejszości i w ciemności
Słodko-gorzka 30
Pomimo wszystkich walorów trudno wybrać jednak swój ulubiony utwór. Trudno było również zebrać się do przesłuchania albumu w całości. Można za to wskazać przynajmniej kilka numerów, o których pamięta się po którymś już przesłuchaniu. Pierwszy z nich, otwierające Strangers By Nature to piękny hołd twórczości Judy Garland. Z kolei My Little Love okazuje się być wytłumaczeniem osoby matki otoczonym delikatnymi, rytmicznymi dźwiękami i głosami w tle. Nieco bardziej radiowy klimat odnaleźć można w Oh My God opowiadającym o stawianiu siebie na pierwszym miejscu i trudnościom, jakie temu towarzyszą. Żywszy, przepełniony akustyczną gitarą Can I Get It wyraża z kolei potrzebę zaangażowania się w relację z drugą osobą.
30 jest płytą dość trudna w odbiorze, szczególnie kiedy chcemy przesłuchać ją w całości za jednym razem. Ma w sobie jednak ogromną dawkę emocji i udowadnia, że Adele z każdym kolejnym wydawnictwem jest coraz dojrzalszą artystką. Czy jest to album roku? Zdecydowanie nie. Czy jest to jednak album Adele, ukazujący ją z najlepszej artystycznej strony? Bez zastanowienia.
Po więcej ciekawych tekstów ze świata muzyki zapraszamy tutaj – meteor.amu.edu.pl/programy/magmuz/