Wśród produkcji spod szyldu studia A24 znajduje się już kilka traktujących o często niełatwych relacjach z dziećmi. Do obrazów takich jak oscarowy Moonlight czy Projekt Floryda dołączyć można najnowsze dzieło Mike’a Millsa — C’mon C’mon. Minimalistyczny w swojej formie, ale głęboki w przekazywanych emocjach do obejrzenia już od 21 stycznia.
Z mikrofonem przez Stany
Johnny, w tej roli Joaquin Phoenix, jest dziennikarzem radiowym. Jego aktualny materiał opowiada o młodych ludziach ze Stanów Zjednoczonych, ich obawach, lękach i wyobrażeniach przyszłości. Jeżdżąc po amerykańskich miastach, spotyka najróżniejsze rodzaje osobowości i przedstawicieli różnych grup społecznych. Samotny, bezdzietny i w nienajlepszych stosunkach z własną rodziną postanawia odnowić dawne kontakty, gdy siostrzeniec przestaje rozpoznawać jego głos w radiu. Nie spodziewa się jednak, jak bardzo wpłynie to na życie, które wiódł do tej pory.
Jesse (Woody Norman), nietuzinkowy i niepohamowany dziewięciolatek, którego ulubioną zabawą jest odgrywanie sieroty. Zagubiony w relacji z matką i chorym psychicznie ojcem, odnajduje w sobie fascynację działaniem mikrofonów. Pod opieką dawno niewidzianego wujka wyrusza w podróż po Nowym Jorku i Nowym Orleanie, gdzie początkowy bunt przeciwko wyrażaniu dziecięcych emocji przemienia się w dojrzałą lekcję zarówno dla niego, jak i dla Johnny’ego.
C’mon C’mon, czyli życie w czarnobiałych barwach
Mike Mills postawił na filmowy minimalizm i oszczędność środków wyrazu. Czarnobiałe zdjęcia, wyrazista muzyka i emocje to kluczowe elementy trwającej niecałe dwie godziny produkcji. Fascynacja Jessego skupia się na dźwiękach plaży, odgłosach deskorolek czy przejeżdżających w górze pociągach. Pomimo zaciekawienia dziennikarską pracą, nie wykazuje zainteresowania wzięciem udziału w projekcie wujka.
Narracja prowadzona w C’mon C’mon opiera się przede wszystkim na ludziach i emocjach, które towarzyszą im w drodze przez życie. Dzieci i młodzież spotykane w czasie podróży poruszają tematy, które nie sposób nazwać dziecinnymi. Rasizm, nierówność płci, przemoc, przestępstwa czy samotność to jedynie kilka z nich. Problemy nie omijają też głównych bohaterów, pragnących odnaleźć samych siebie. Nikt inny, tylko mały Jesse, stawia dorosłego już dawno wujka w ogniu pytań o jego związki i relacje z rodziną. Stajemy się świadkami rozpadu bratersko-siostrzanej więzi i żałoby, którą każdy przeżywa na swój sposób. Doświadczamy lęku towarzyszącego życiu z chorą psychicznie osobą i ucieczki od wyrażania głęboko skrywanych uczuć.
Uczmy się od dzieci
Im dłużej żyjemy, tym więcej doświadczeń zbieramy, jednak już jako dziecko można nieść na swoich barkach niemały bagaż. Pomimo niewinnej szczerości, z którą są kojarzeni najmłodsi, mogą nie potrafić wyrazić nadmiaru emocji, które w sobie noszą. Woody Norman, dla którego to nie pierwszy aktorski występ, dał popis swoich umiejętności jako chaotyczny, targany emocjami, ale bardzo wrażliwy Jesse. W duecie z Joaquinem Phoenixem, stale utrzymującym wysoką formę, stworzyli pełen chemii, słodko-gorzki duet skłaniający do refleksji nad naszymi relacjami. Odczucia dodatkowo potęgują wstawki wypowiedzi pochodzące z materiału radiowego. Wypowiedzi dobiegające z głośników nawet w trakcie napisów końcowych przypominają o ludziach z dokumentu Kieślowskiego.
Wydawałoby się, że wspólnie spędzony czas i dzielone razem chwile staną się lekcją przede wszystkim dla Jessego. Budowana na nowo relacja z wujkiem pozwala mu na odkrycie, że targających w sobie uczuć nie należy dusić, a trzeba je wręcz z siebie wykrzyczeć. Jego rola nie ograniczyła się jednak do bycia jedynie uczniem. To on, na swój własny, prosty sposób uzmysłowił Johnny’emu, że nie słowa są najważniejsze. Bla bla bla. Liczą się wyrażane uczucia.
Po więcej ciekawych tekstów ze świata kultury zapraszamy tutaj -> meteor.amu.edu.pl/programy/kultura/