Młody archiwista, dziwni lokatorzy zamieszkujący tajemniczy budynek, studentka i zniszczone taśmy VHS. Co łączy każdego z wymienionych? Jaką role odegra w tym wszystkim kult? I czym jest tytułowe Archiwum 81?
Netflix jak zwykle zaskakuje. Serial, który miał swoją premierę miesiąc temu, na początku dla widza jest wielką niewiadomą. Główny bohater – Dan jest zwyczajnym archiwistą z zaburzeniami lękowymi. Outsider przyjaźni się jedynie z Markiem, twórcą podcastów o tematyce paranienormalnej. Chłopak dostaje propozycję od tajemniczej korporacji, której prezes, jak się później okazuje, wie całkiem sporo o przeszłości Dana. Składa mu ofertę odrestaurowania kilku spalonych taśm VHS, które należą do niejakiej Melody Pendras. Archiwista zostaje wysłany do odosobnionej od świata posiadłości w lesie. Od tego momentu zaczyna się zabawa.
„Czy to ja, czy ktoś inny?”
Widz towarzyszy Danowi podczas pracy. Główny bohater, naprawiając taśmy, poznaje historię osoby, która je stworzyła. Zagłębiając się w treść nagrań, zaczyna odczuwać emocjonalną więź z ich autorką. Melody, ponieważ o niej mowa, przeprowadza się do owianego złą sławą budynku i próbuje zebrać informacje na jego temat z nadzieją, że dowie się czegoś o swojej matce. Jak sama się przekona, będzie to trudniejsze, niż mogłoby się wydawać. Dan, oglądając taśmy, zaczyna powoli wariować. Widzi on ludzi, którzy nie powinni znajdować się wokół niego. Widz, obserwując to, zaczyna sam się gubić, co jest prawdą, a co nie. Oliwy do ognia dolewa młoda studentka, która próbuje rozwikłać tajemnicę mieszkańców budynku Visser.
Wspólnota mieszkańców czy sekta?
Z nagrań jasno wynika, że mieszkańcy Visser są silnie ze sobą związani. Do pewnego momentu jest to naturalnym zjawiskiem, jednakże niepokoi fakt tajemniczych spotkań i dziwnych śpiewanych modlitw. Melody odkrywa, że lokatorzy wyznają kult demona Kaelego, który jest uwięziony w rzeźbie, a wierzący w niego starają się go uwolnić. Jak się okazuje, kobieta będzie miała do odegrania znacznie ważniejszą rolę, niż mogłaby przypuszczać.
Wrażenia po obejrzeniu
Będę szczery. Pierwsze 5 odcinków to dobry thiller. Obłęd Dana, zagadka Melody i wspólnota mieszkańców to naprawdę wciągające widowisko. Odbiorca zaczyna się gubić i odczuwać niepokój. Coś jednak zaczyna się psuć pod koniec sezonu. Cała tajemnica otaczająca bohaterów powoli się rozwiązuje, a adrenalina opada. Motywacje antagonistów nie są już tak zagadkowe, a główni bohaterowie zaczynają denerwować. Twórcy nie zostawiają wyobraźni widza pola do popisu, ponieważ odpowiedzi na zadawane przez cały serial pytania odbiorca dostaje podane na tacy.
Dla kogo jest Archiwum 81?
Mimo wszystko bawiłem się dobrze. Seans trzymał w napięciu i nie dawał powodu do nudy. Serial oparty na podcascie o tym samym tytule zdecydowanie polecam fanom takich produkcji jak „Dziecko Rosmery”, „Lśnienie” albo „Harry Angel”. Z niecierpliwością czekam na kolejny sezon, ponieważ jestem ciekaw, czym jeszcze mogą zaskoczyć nas twórcy.
Po więcej ciekawych tekstów ze świata kultury zapraszamy tutaj ->meteor.amu.edu.pl/programy/kultura/