W moim przypadku malowanie obrazów nie wynika ze społecznego posłannictwa lecz z potrzeby ducha. Jest to rodzaj psychicznego skrzywienia, z którym się urodziłem.
Fani malarstwa Zdzisława Beksińskiego mieli niepowtarzalną okazję na obejrzenie weekendowej wystawy kilku prac tego artysty w Muzeum Narodowym w Poznaniu. W niedzielne popołudnie czas oczekiwania na wejście do muzeum wynosił około godziny. Nie zraziło to zainteresowanych, którzy nadal licznie gromadzili się na Alei Marcinkowskiego. Z relacji pracownika muzeum wynika, że takim zainteresowaniem w przeszłości cieszyło się niewiele wystaw
Malarstwo Beksińskiego
Zdzisław Beksiński urodził się 24 lutego 1929 r. i niezmiennie uchodzi za jednego z najbardziej znanych polskich malarzy XX wieku. Nie można wskazać jednej metody, którą się posługiwał, ponieważ przez lata wypracował własny, niepowtarzalny styl. Głównymi tematami jego dzieł były: śmierć, przemijanie oraz sny. Malował na płycie pilśniowej farbami olejnymi, dzięki którym można uzyskać większą rozpiętość kolorystyczną. Artysta został zamordowany 21 lutego 2005 r. w swoim mieszkaniu w Warszawie.
W sobotę 16 listopada o godzinie 11:00 i 13:00 odbyły się wykłady z cyklu Świat obrazów prowadzone przez Wiesława Banacha – dyrektora Muzeum Historycznego w Sanoku, który przybliżył sylwetkę Zdzisława Beksińskiego. Pierwotnie miało odbyć się jedno spotkanie o 11:00, jednak organizatorzy szybko podjęli decyzję o powtórzeniu wykładu o godzinie 13:00. Wynikało to z ogromnego zainteresowania wydarzeniem, w którym chęć udziału wyraziło 15 tys. osób na stronie eventu na Facebooku.Odwiedzający przez cały weekend mieli możliwość obejrzenia czterech prac wybitnego artysty: Obraz XIII. Głowy (1968), Obraz XII. Akt (1969), TS (1986) i AO (1987).
Oczami odbiorcy
Wokół dzieł przez cały czas znajdowali się ludzie, którzy opowiadali swoim towarzyszom o ich refleksjach na temat obrazów, dzieli się wrażeniami, interpretowali. W miarę możliwości podchodzili bliżej, by przyjrzeć się szczegółom. Część odwiedzających siadała na krzesłach, aby na dłużej zagłębić się w świecie Beksińskiego.
„Zaskoczenie – to słowo idealnie odzwierciedla moje odczucia. Nie sądziłam, że będę musiała czekać ponad 45 minut na wejście do muzeum. Jeżeli chodzi o samą wystawę – liczyłam na więcej. Zabrakło mi jakiegoś komentarza chociażby krótkiej noty biograficznej lub ciekawostek. Nie liczę oczywiście wykładu, na którym nie wszyscy mogli się pojawić. Mówię o tym ze względu na to, iż wiele osób kojarzy Beksińskiego z nazwiska, ale niekoniecznie znają elementy jego życiorysu. Najbardziej podobał mi się obraz „Głowy”, był najciekawszy. Reszta dzieł moim zdaniem nie odzwierciedlała kunsztu Beksińskiego, którego estetyka bardzo do mnie przemawia. Mogliby częściej organizować takie eventy, ponieważ jest to dobry sposób na promocję Muzeum” – opowiada Martyna, studentka kulturoznawstwa.
Wydarzenie to ucieszyło się tak dużym zainteresowaniem, że organizatorzy zadecydowali o przedłużeniu wystawy do 24 listopada. Spotkało się to z wielkim entuzjazmem osób czekających przed muzeum, z małymi szansami na wejście do środka przed zamknięciem. Zdecydowanie jest to jedno z wydarzeń, którego nie można przegapić. Jeżeli jeszcze nie odwiedziliście muzeum – nie czekajcie. Nie wiadomo kiedy znowu nadarzy się okazja, aby zwiedzić świat snów.
Olga Kasperek