Muzyka na żywo żyje! – Relacja z 33 Showcase

33 Showcase to wydarzenie, które bez wątpienia z każdym kolejnym rokiem będzie co raz to istotniejszej na polskiej scenie muzyki niezależnej. Ania relacjonuje jej chwile na trzeciej edycji tego eventu, rozmawia z współwłaścicielem 33 Records, Marcinem Illukiewiczem, i przekonuje was na własnym przykładzie, czemu powinniście wychodzić z domu na niezależne koncerty.

Jak bardzo byśmy się tego nie wystrzegali, jest w każdym z nas ziarenko ignorancji do pewnych elementów otaczającego nas świata. Dziennikarze, na których brzemię prezentowania wielu perspektyw ciąży najbardziej, mogą albo pogodzić się ze swoimi niedociągnięciami, albo żyć w bajkach obiektywności. Zdawało mi się, że ja się pogodziłam z tym, że z polską muzyką się nie lubimy. Nie wiem, czy to dość hermetyczne gatunkowo propozycje wybrzmiewające w mainstreamie; rodzimy język, który jeszcze bardziej wyróżnia słabe teksty albo brak szalonych zespołów. Prawda jest jednak taka, że byłam głupia. Polska muzyka jest świetna, gdy się wie gdzie szukać, a twórczość artystów z wytwórni 33 Records i przede wszystkim ich koncertów, jest idealnym miejscem, by zacząć z nią przygodę.

33 Showcase to festiwal zorganizowany przez 33 Records, który w tym roku odbył się po raz trzeci. 4 i 5 października w poznańskich klubach oraz Centrum Kultury Zamek odbyły się koncerty, panele i warsztaty dla artystów, dziennikarzy i dla każdego, komu w żyłach płynie muzyka. To wydarzenie, które oferuje wiele dla niezależnej części branży muzycznej, ale jednocześnie utrzymuje błogi kameralny klimat kształtujący tę scenę i artystów na niej działających. Oprócz występów muzyków 33 Records jak Iwona Skv, Marek Niedzielski, Ramisz czy Terrific Sunday, swój materiał i umiejętności zaprezentowali też uczestnicy konkursu o kontrakt płytowy wytwórni – istotnego punktu programu. To szansa dla mniej lub bardziej amatorskich zespołów, aby zrealizować swoje marzenia na temat profesjonalnej kariery.

Profesjonalizm i profesjonalizacja były też tematami warsztatów oraz paneli dyskusyjnych, które odbyły się w Centrum Kultury Zamek. Tekściarze mogli naostrzyć swoje narracyjne pióro, a muzycy dowiedzieć się o roli zdrowia psychicznego w twórczości i karierze. Na panelach artyści opowiadali o doświadczeniach w graniu solo; bookerzy, wytwórnie i menedżerowie o wyszukiwaniu talentów, natomiast całość części panelowej zwieńczyło spotkanie z przedstawicielami Ministerstwa Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu oraz Związku Zawodowego Muzyków, na którym dyskutowano przyszłość statusu artysty zawodowego. Bogactwo różnych spojrzeń i perspektyw na niekoniecznie pewną i optymistyczną przyszłość branży mimo wszystko napawa nadzieją, że w erze platform streamingowych, TikTokowych urywek utworów i wysokich wymagań wobec artystów nadal możemy znajdować i wspierać ciekawe, oryginalne głosy. Jako osoba, która od momentu napisania pierwszych tekstów o muzyce, przedzierała się przez bagno pesymizmu i sceptycyzmu, naprawdę doceniam odświeżającą atmosferą, jaką zaoferował w tym roku 33 Showcase. Klimat, który jest niepowtarzalny przez żadne większe wydarzenie muzyczne w Polsce, bo nigdzie nie poczułam bardziej, że niezależna muzyka po prostu żyje. Szczególnie w przypadku jej wersji na żywo.

Iwona Skv

Marcin Illukiewicz, współwłaściciel 33 Records, wspomniał w krótkiej rozmowie ze mną (dostępna w pełni poniżej!), że istotnym punktem skupienia dla muzyki niezależnej jest granie na żywo. To właśnie na koncertach, przed rzeczywistą publicznością, zespoły mogą się stać doświadczonymi. Z koncertów artystów wytwórni 33 Records, na jakich miałam okazję się pojawić, opanowanie, doświadczenie i zabójcza pewność siebie krzyczały ze sceny w klubie w_sercu. Ten sobotni wieczór dwa tygodnie temu był co prawda dla mnie czasowo ograniczony przez znikomą ilość kofeiny w moim ciele i mały procent baterii w telefonie, to koncerty Iwony Skv, Ramisza i Marka Niedzielskiego sprawiły, że był to najlepszy wieczór koncertowy w tym roku.

Scenę jako pierwsza przejęła Iwona Skv, która efektywnie i efektownie rozgrzała ten chłodny jesienny wieczór. Wcześniej połowa synthpopowego duetu Rebeka, teraz miażdży elektronicznymi bitami, armią syntezatorów, a pomiędzy nimi osobiste teksty, które w syntetycznym chaosie są filarem stabilizującym i nadającym nowe znaczenia. Łatwo dać się ponieść rozmarzonym i powolnym rytmom Dziewczyn, klubowej atmosferze w Chwili, czy przytłaczającym 808-owym basom w Gdzie spałaś?. W tej hipnozie pomaga też sceniczna prezencja Iwony – łącząca pewien niepodważalny hip-hopowy styl z gracją i sensualnością. Pomiędzy koncertami a DJ setami jest zazwyczaj dość mocno zarysowana granica formalna, ale show Iwony niewątpliwie ją naginało na rzecz imprezy do tańca, do bujania i do podziwiania. Moim osobistym jasnym punktem były otwierające Dziewczyny – kawałek o burzliwych, ale jakże wynagradzających relacjach z przyjaciółkami, dziewczynami, siostrami i wszystkimi kobietami w naszych życiach. Emocjonalnie ujmujący, ale też świetnie zaśpiewany, przez co idealnie wprowadził w kameralny charakter sobotniej części wydarzenia. Trudno było oderwać się od tych brzmień i tej magicznej aury, którą rozsiała Iwona Skv, ale Showcase ma do siebie to, że jest na nim wielu artystów, więc po tych niesamowitych 45 minutach jesteśmy skierowani do drugiej sceny, lekko DIY, sceny w klubie w_sercu.

Okładka najnowszej płyty Ramisza „Lepiej późno niż w ogóle

Tam na tle lekko psychodelicznych wizualizacji gra Ramisz. Zapowiedziany z humorem jako przede wszystkim koncertowy stand-uper, a potem muzyk z luzem, ale przekonaniem wykonywał utwory ze swojego najnowszego pełnowymiarowego wydania Lepiej późno niż wcale. Myślę, że w graniu Ramisza zakocha się każdy, kto uważa MGMT za najlepszy zespół indie zeszłej dekady lub chwali się wiedzą, że Tame Impala to jeden facet. Wachlarz katalogu artysty jest szeroki: od psychodelicznych progresywnych odysei przez chwytliwy indie rock po płynne i niebiańskie ballady. W jego utworach i tekstach słychać lekką melancholię i nostalgię, tak charakterystyczną dla ruchu baggy z lat 90., ale nigdy negatywne emocje nie przebijają się na pierwszy plan, dzięki małym gestom, krótkim żartom, wizualnym gagom Ramisza, które wplata nie tylko pomiędzy utworami, ale też w trakcie gry. W czasach, gdy muzyka i relacja pomiędzy artystą a słuchaczem jest coraz bardziej znikoma, koncerty takie jak Ramisza udowadniają, że kameralność i intymność pomiędzy twórcą a widownią nadal istnieje i absolutnie porywa. Bawiłam się świetnie przy kawałkach jak 33, Lepszy czas, czy Mars i ta umiejętność artystów wytwórni 33 Records do porwania widowni na swoich koncertach w swój mały świat jest tym, co mnie wciągnęło m.in. w koncercie Ramisza, ale też i Marka Niedzielskiego.

Marek Niedzielski

Polska scena R&B (z paroma wyjątkami) albo stoi w miejscu od lat 90., albo kręci się w kółko wokół radiowych brzmień. Kiedy myślałam, że nie prawdziwie sensualne, seksowne i organiczne granie jest w Polsce na wymarciu, po raz kolejny zostałam wybita z cynizmu, tym razem przez Marka Niedzielskiego. Jego doświadczenie jako perkusista sprawia, że jego muzyka jest tak uzależniająca. Każdy rytm, linia basowa, melodia wokalu brzmiała perfekcyjnie i w harmonii z innymi elementami w małe, eleganckie kawałki, które w wykonaniu na żywo wręcz zmuszają do ruchu. Marek ewidentnie jest tego świadom; jego koncert zaczął się od płynnej suity paru najbardziej melodycznych utworów z jego katalogu, nie dając nawet chwili wytchnienia. W przerwach pomiędzy lekkie żarty podtrzymywały błogą atmosferę jego janglowego podejścia do romantycznych i sensualnych brzmień. Dla Marka i zespołu październik nigdy nie nastąpił, a sami wypoczywali w jakimś nadmorskim kurorcie grając muzykę, jaką kochają. Tym wrażeniem zarazili całą widownię i nawet w przypadku powolniejszych utworów takich jak Następna Kolejka klub w_sercu był cały wciągnięty w muzykę.

Koncerty 33 Showcase były masterclassami relacji artystów z widownią, które każdy, kto lubi muzykę na żywo (a kto nie lubi?) powinien doświadczyć. Wielowymiarowe gatunkowo 33 Records i ich niesamowicie utalentowani artyści zasługują na waszą uwagę niezależnie od gustów. Natalia Marczuk, zwyciężczyni tegorocznego konkursu jest kolejnym świetnym aktem na scenie i w wytwórni, która mam nadzieję, że ma przed sobą tylko sukcesy. Niełatwo zmienić sceptyka w fana, a im to się udało. W świecie, gdzie wielkie ryby branży zjadają coraz więcej narybku, doceniajmy te mniejsze przedsięwzięcia, które wkładają każde starania w muzykę. I jej słuchajmy.

Poniżej znajduje się moja krótka rozmowa z Marcinem Illukiewiczem, współwłaścicielem 33 Records

Ania Gil: Cześć, Jestem Ania z Radia Meteor! Kim jesteś ty na 33 Showcase?

Marcin Illukiewicz: Cześć Aniu, ja jestem Marcin i jestem współorganizatorem tego zamieszania i współwłaścicielem 33 Records

AG: Trzeci raz już robicie ten event! Wydaje się, że z każdym kolejnym rokiem wydarzenie się staje coraz większe. Więcej artystów chce też brać udział w waszym konkursie. Jak w tym roku oceniasz tę atmosferę i uczestników?

MI: Atmosfera jest super i bardzo cieszy mnie, że tak fajnie ludzie się tutaj bawią, ale też się uczą, zdobywają wiedzę, kontakty, znajomości i okrzepują się w tej branży. Natomiast faktycznie sam konkurs na kontrakt w tym roku też nas bardzo zaskoczył. Chyba nawet bardziej niż w zeszłym roku! Jeżeli chodzi o ilość zgłoszeń, ale też ich jakość. Naprawdę mieliśmy trudny orzech do zgryzienia w trakcie obrad jury i trochę się nawet kłóciliśmy, także to pokazuje, że nie była to łatwa decyzja.

AG: 33 Showcase to nie tylko ten konkurs, ale też koncerty artystów z waszej wytwórni – 33 Records oraz panele i warsztaty. To jest duża część nie tylko właśnie dla muzyków, ale też dla branży muzycznej. Jak oceniasz warsztaty i panele w tym roku, jesteście z nich zadowoleni?

MI: Musiałabyś spytać ludzi tutaj, co oni o nich myślą. Ja częściowo słuchałem, ale byłem ciągle w harmidrze organizacyjnym i nie każdy panel mogłem tak na spokojnie od początku do końca wysłuchać, ale głosy, które do mnie docierały były raczej w zasadzie wyłącznie pozytywne. Faktycznie ludzie byli zadowoleni z tematów jakie wybraliśmy, z gości których zaprosiliśmy do wzięcia udziału w tych panelach dyskusyjnych. Myślę, że każdy coś tam dla siebie fajnego z tego wyciągnął i zapamiętał. Mnie osobiście cieszy to, że ostatnim panelem był panel o nazwie “Zawód Artysta”. To była druga część tego panelu, rok temu zaczęliśmy temat i fajnie, bo w zeszłym roku pojawiły się pierwsze obietnice takich zmian i prac nad ustawą o statusie artysty zawodowego a w tym roku mieliśmy przedstawiciela Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Pierwszy raz w zasadzie Ministerstwo opowiedziało o tym, jak wyglądają konkrety i co za chwilę będzie się działo ze statusem artysty zawodowego: jakie instytucje powstaną, które będą przyznawać ten status, z czym to się będzie wiązało, jakie będą zabezpieczenia zdrowotno-emerytalne dla artystów… Także też się cieszę, że 33 Showcase jest takim miejscem, gdzie pewne rzeczy w ogóle po raz pierwszy padają w takiej sferze właśnie związanej z pracą nad tą ustawą.

AG: Dobrze, że mówisz o tym panelu “Zawód Artysta”, bo wydaje się, że życie artystów/muzyków, szczególnie po tych latach pandemicznych stało się trochę trudniejsze. Nie można było prowadzić tras i ogólnie jest trochę ciężej, ale myślę, że wytwórnie takie jak wasza pomagają mocno zespołom. Czy to przez konkursy, promocję, wydanie, ale też występowanie na takich większych scenach, bo przecież wasze zespoły grały też w tym roku na Męskim Graniu. Zespół IKSY, z którymi prowadziłam wywiad, zaliczyli Summer Arenę Gliwice. Coraz więcej waszych zespołów osiąga coraz większe sukcesy, czy mierzycie coraz wyżej?

MI: No tak. Na pewno się nie zadowalamy tym, co jest, ale oczywiście cieszy nas miejsce, w którym jesteśmy. Oczywiście chcemy wyżej, dalej, szybciej, głośniej no i cały czas nad tym pracujemy. Mamy nadzieję, że to jest droga, na której zawsze się będzie chciało rozwijać. Bardzo jestem dumny z wszystkich tych albumów, które w niedługim ostatnio czasie u nas pojawiły, chociażby nowy album Terrific Sunday oraz niedawny album IKSÓW, Marek Niedzielski, Ramisz, Iwona Skv – wszyscy artyści, którzy wystąpią na dzisiejszym Showcasie. Bardzo jestem dumny z tych płyt, albumów i artystów także trzymam kciuki i cieszę się, że razem idziemy po złoto.

AG: Potężny roster i potężna jesień pod względem tych albumów u was, ale cały czas szukacie więcej. Jesteście bardzo chętni do współpracy pod względem nowych głosów i muzyków. Może dałbyś parę słów takiej zachęty dla projektów, aktów muzycznych, które niekoniecznie wiedzą, czy chcą pójść pro albo semi-pro? Masz jakieś proste porady?

MI: Przede wszystkim ja zawsze namawiam do grania koncertów i to jest dla mnie priorytet i nie zrażajcie się tym, że będziecie te koncerty grać na początku dla pięciu, dziesięciu, piętnastu osób. Wszystkie zespoły w ten sposób zaczynały, nikt nie zaczynał od wielkiej sceny i pięciuset tysięcy pod nią. Trzeba te pierwsze kroki stawiać. Czasem niektórzy stawiają je krócej, a niektórzy muszą dłużej te małe kroki stawiać pierwsze i chyba po prostu tej wytrwałości trzeba i wiary w to, że to się uda. Oczywiście my wierzymy w naszych artystów, ale gdyby oni sami w siebie nie wierzyli to ta nasza wiara, by nie wystarczyła. To wspólna praca: nie zrobimy my tego sami, artyści bez nas pewnie by mogli, ale każdy z nich docenia nasze wsparcie i pomoc.

AG: Ostatnie krótkie pytanie. Mam problem z mówieniem waszej nazwy (śmiech). Czy to trzy-trzy, trzydzieści-trzy, thirty-three. Jak się mówi?

MI: Każda forma jest dozwolona. Dwie trójki Records, drei-drei Records, z niemiecka też może być. Nie ma żadnego wzoru wymawiania naszej nazwy!

Tutaj możecie posłuchać tegorocznych płyt Iwony Skv, Ramisza oraz Marka Niedzielskiego i kupić je fizycznie!