Wes Anderson już nie raz udowodnił, że mistrzów filmowej estetyki jak on nie znajdziemy wielu. Zobaczyć to można, chociażby w Grand Budapest Hotel, Kochankowie z księżyca czy animacji Wyspa psów. W swojej najnowszej produkcji Kurier Francuski z Liberty, Kansas Evening Sun postanowił w charakterystyczny dla siebie sposób oddać hołd dziennikarstwu prasowemu.
Hołd magazynowi New Yorker i francuskiemu kinu
O filmowym stylu Andersona wiemy już wiele. Nie każdy jednak mógł się domyślić, że inspiracje czerpie przykładowo z rubryk dawnych czasopism. Jednak to właśnie na nich bazuje cała fabuła i estetyka Kuriera Francuskiego. Redaktor naczelny, w którego wciela się Bill Murray, wzorowany jest na nikim innym jak założycielu New Yorkera i jego edytorze. Anderson zapoznał się z tytułem w okresie edukacji i od tamtej pory przeczytał setki jego numerów. Nic dziwnego, że dość dobrze poznał styl jego dziennikarzy. W filmie wykorzystano nie tylko mieszankę ich charakterów, ale także historii, którymi się zajmowali. Reżyser postawił na połączenie rzeczy, które kocha — lata 60, dawne periodyki i złotą erę francuskiego kina. Udzielił również na ten temat bardzo obszernego i ciekawego wywiadu, właśnie dla New Yorkera.
Kurier Francuski z Liberty, Kansas Evening Sun
Jak na antologię przystało, Kurier Francuski składa się z odrębnych historii opatrzonych własnym tytułem, a także autorem. Każda z nich znajduje swoje miejsce w wydaniu tytułowego czasopisma. Mamy również możliwość zajrzenia za kulisy pracy redaktorskiej i przyjrzeniu się nie tylko powstawaniu wydania, ale również pisania nekrologu dla redaktora naczelnego. To właśnie temat jego śmierci towarzyszy nam w tle przez cały czas projekcji. Anderson prezentuje nie tylko swoje perfekcyjnie symetryczne i estetyczne zdolności filmowe, ale też historię z przeróżnych dziedzin dziennikarstwa.
Towarzyszymy Owenowi Wilsonowi w rowerowych przejażdżkach po najgorszych dzielnicach miasta, poznając je od zupełnie innej strony. Zaledwie parę chwil później wyruszamy w artystyczną podróż z Tildą Swinton, która dzięki postaci Adriena Brodiego odkrywa sztukę tworzoną przez psychopatycznego mordercę, w którego wciela się Benicio del Toro. Po kolejnych minutach przeskakujemy na teren paryskich strajków studenckich gdzie Frances McDormand zgłębia motywy Timothiego Chalameta. Na dokładkę Jeffrey Wright z tematyki kuchennej zgrabnie przeskakuje w historię porwania małego chłopca. A wszystko opatrzone jeszcze raz taką gromadą znanych nazwisk, które długo by wymieniać.
Wes Anderson w formie
Pomimo koncepcji filmu, która widocznie wybijała z rytmu niektórych widzów, Anderson zgrabnie przełożył dziennikarstwo prasowe na format kinowej antologii. Świetnie napisany scenariusz, kadry i scenografia na wysokim poziomie oraz dobra gra aktorska to elementy, które wróżą jedynie sukces. Co prawda, Grand Budapest Hotel zawsze będzie zajmował u mnie miejsce ponad Kurierem Francuskim, jednak kompletnie nie ujmuje to w niczym najnowszej produkcji. Fani filmowego eksperymentu, wielbiciele wszelkiej estetyki i miłośnicy aktorskiego kunsztu — każdy odnajdzie się w twórczości reżysera. Nie pozostaje nic innego jak wybrać się w podróż na seans, szczególnie zainteresowani tematem dziennikarstwa.
Po więcej ciekawych tekstów ze świata kultury zapraszamy tutaj -> meteor.amu.edu.pl/programy/kultura/