Taylor Swift właśnie udała swój drugi re-recording. RED (Taylor’s Version) to ponad dwie godziny muzyki i dziesięć dodatkowych utworów.
Ta część tekstu będzie mini recenzją, która skupi się na brzmieniu starych utworów, które starano się odtworzyć na RED (Taylor’s Version) oraz na piosenkach From The Vault.
RED od początku miało zawierać więcej utworów
Na RED (Taylor’s Version) znalazło się aż trzydzieści utworów. Dwadzieścia z nich pochodzi z albumu wydanego w 2012 roku. Reszta, mimo że również została napisana w tamtym okresie, to ostatecznie nie trafiła na płytę. Co się działo z tymi kawałkami później? Niektóre z nich zostały wydane jako niezależne single, jak np. Ronan. Inne zostały przekazane artystom country, którzy nagrali swoje wersje piosenek z wykorzystaniem tekstu napisanego przez Taylor Swift. Babe w „oryginale” wykonuje Sugarland, a Taylor występuje w utworze jako gość. Ciekawe może być to, że Babe powstało około 2012 roku, a swój studyjny debiut miało dopiero w 2018 roku. Podobnie zadziało się z Better Man, którą dostało Little Big Town. Wszystkie trzydzieści utworów, które znajdziemy na RED (Taylor’s Version) było przeznaczone, aby trafić na płytę już w 2012 roku. Ostatecznie, ówczesna wytwórnia Taylor nie zgodziła się na to.
RED to płyta z pogranicza country i popu. Czujne oko fanów wyłapało zmianę, w kategoryzacji gatunkowej tego albumu. RED z 2012 roku przypisano do gatunku country, natomiast RED (Taylor’s Version) figuruje jako pop. Czy jest to uzasadnione? Sama nie wiem.
Brzmienie starych utworów
Koncepcja re-recordingów jest prosta – nagrać ponownie utwory tak, aby brzmiały identycznie w stosunku do pierwowzoru. Przy Fearless (Taylor’s Version) zmieniła się jedynie barwa głosu wokalistki, reszta pozostała praktycznie bez zmian. Na RED (Taylor’s Version) Taylor dała sobie nieco więcej swobody. Tu powstaje pytanie, czy to dobrze, skoro koncepcja re-recordingów jest inna? Słuchacze są przywiązani do wersji utworów, które dobrze zaznają. Gdy wyłapią, choć najmniejszą zmianę, która im się nie spodoba, mogą dojść do wniosku, że nie chcą słuchać nowej wersji piosenki. Wtedy zostaną przy starej. Tym samym profit z odtworzeń kawałka trafi do starej wytwórni Taylor. Ta sytuacja, którą opisałam, może się tyczyć piosenki Girl at home, które dostało nowy, odświeżony instrumental. Osobiście bardzo mi się podoba to, jak ewoluował ten kawałek. Jednak spotkałam się z wieloma głosami krytyki, mówiącymi, że Taylor powinna pozostać przy oryginale.
Zmiana w brzmieniu wokalu jest nieuchronna, ale gdy posłuchamy nowej wersji We Are Never Ever Getting Back Together, możemy dojść do wniosku, że zrobiło się zbyt cukierkowo. Przy The Last Time brakuje mi emocji i tzw. „mięsa”, które było wyczuwalne na krążku z 2012 roku. Uważam, że pozostałe utwory odtworzono niemal 1:1, nie licząc dojrzalszego brzmienia jej głosu.
From The Vault
Jak wspomniałam wcześniej – utwory From The Vault, to kawałki, które w części wydano jako niezależne single. W innej części przekazano artystom country, a jeszcze w innej były po prostu wcześniej nieznane. To, co łączy te wszystkie utwory to to, że zostały one napisane około 2012 roku i miały zostać wydane na RED. Myślę, że to ważna informacja. Uświadamia nam to, że dodatkowe utwory, które znalazły się na albumie, nie są tam wciśnięte „na siłę”.
Pośród nich znajdziemy Ronan, które ma unikatową historię. Piosenka jest o chłopcu, który zmarł na raka w wieku czterech lat. Taylor natrafiła na bloga mamy chłopca i postanowiła napisać o nim piosenkę ze słów, które znalazła na stronie. Kawałek znalazł się na RED (Taylor’s Version), aby uhonorować Ronana. W piosenkach From The Vault pojawiają się również goście i to nie byle jacy! Mamy tu m. in. Eda Sheerana w Run czy Phoebe Bridgers w Nothing New. Run to pierwszy kawałek, jaki kiedykolwiek ta dwójka artystów napisała razem. Sam Ed przyznał, że jest to jego ulubiona piosenka, którą napisał wspólnie z Taylor. Natomiast Nothing New to utwór, którego tekst można było przeczytać w jednym z przedruków z pamiętnika, które można było nabyć wraz z wersją deluxe płyty Lover. Przyznam, że wybór Phoebe Bridgers, jako dopełnienia kompozycji był strzałem w dziesiątkę.
Country czy pop?
Wcześniej wspomniałam, że album RED zmienił klasyfikację gatunkową z country na pop. Taylor Swift próbuje balansować brzmienie na re-recordingu tego krążka. Myślę, że nie da się jasno wskazać, gdzie się kończy płyta country, a zaczyna ta popowa część. Znajdziemy tu kawałki i takie i takie. Po jednej stronie stoi Message in a Bottle, które jak na moje ucho jest aż za bardzo popowe względem tego albumu, a po drugiej jest I Bet You Think About Me, które jest chyba najbardziej country utworem na całym krążku. Od siebie polecę Forever Winter, które jest moją ulubioną kompozycją spośród nowych piosenek. Tematem piosenki jest depresja. Taylor Swift napisała ją w oparciu o historię swojego przyjaciela, który dwa tygodnie później popełnił samobójstwo.
Kawałki z From The Vault są dopełnieniem krążka i stanowią dalszą narrację. Są one również ciekawostką w obliczu tego, że miały one trafić na płytę, już prawie 10 lat temu. RED zasługiwał na otrzymanie „zakończenia” w postaci RED (Taylor’s Version), które sprawia, że album zyskuje jeszcze więcej niż w 2012 roku. Nie ukrywam, jest to długa płyta. Mało kto będzie w stanie przesłuchać ją całą ciągiem. Jednak jest to krążek, który zawiera tak samo dużo utworów smutnych jak i wesołych, dlatego warto stworzyć sobie tematyczną playlistę związaną z tym projektem. Jestem przekonana, że muzycznie sprawdzi się on w różnych momentach waszego życia.